- Daj już spokój, na każdą imprezę muszę zaciągać Cię siłą? - pyta naburmuszona Kyle.
-Nie, zdecydowanie źle odebrałaś moją wczorajszą wiadomość.Mam cholerną ochotę iść się upić i bawić do rana - to w żadnym wypadku nie było kłamstwo, dziwne ale od jakiegoś czasu na prawdę chciałam się rozerwać.Może kogoś poznam? Z Joshem nie jestem już od miesiąca, zabawia się na prawo i lewo z każdą laską.Zaczęłam się zastanawiać, czy nie robił tego gdy byliśmy razem.
-No i prawidłowo - krzyczy podekscytowana.
-Spadam na niemiecki, widzimy się na lunchu - buziak w policzek i już mnie nie ma.
Do klasy wbiegam równo z dzwonkiem.Czemu zawsze mam problem z punktualnością jeżeli chodzi o lekcje i powrót z imprezy?
-Hmm, będziesz jutro na tej imprezie? - pyta Marshall - Głupie pytanie, przepraszam - dodaje zawstydzony.
-Tak, planuję tam iść, a czemu pytasz? - odpowiadam powstrzymując śmiech.
-Tak pomyślałem tylko, że ... no że...gdybyś może nie szła ..
-Źle myślałeś - przerywam mu dobrze wiedząc jak to się skończy, jak już kiedyś wspominałam męczę się z nim tak od roku.Odpuścił kiedy byłam z Joshem.Najpewniej się go bał.
Odwrócił głowę, udając nagłe zainteresowanie słowami nauczycielki.Z niecierpliwością czekałam na dzwonek.
Dwie godziny później robiłam dokładnie to samo.Z tym, że zaraz po skończonej lekcji udałam się na zewnątrz, gdzie czekała Kyle.
-Dwie godziny, pieprzone dwie godziny i weekend - mruczała zła ale jednocześnie podekscytowana.
-Zawsze byłaś dziwna - zaśmiałam się i ugryzłam jabłko.
-Zmieniając temat - odgryzła kawałek mojego lunchu - gadałam z Aleksem - zaczęła się śmiać - Luke zgodził się po nas przyjechać pod jednym warunkiem.
-Jakim? - boję się nawet zapytać.
-No tego właśnie nie zdradził.Powiedział, że załatwi to z Tobą.
Przesłyszałam się?Tak.Musiałam się przesłyszeć.
Pieprzony zbok.
-Jest strasznie intrygujący i musisz przyznać - kurewsko pociągający - powiedziała Kyle.
Zaczęłam się śmiać - uważaj sobie, bo pogadam z Aleksem, żeby zmienił przyjaciół.
-Szkoda tylko, że niespecjalnie Cię polubił - bezpośredniość w naszej przyjaźni zawsze jest ceniona.
-Tak, rzeczywiście przykro - odpowiedziałam sarkastycznie - widzimy się jutro, bądź u mnie o 18.
-A w szkole? Nie będzie Cię?
-Jezu, idiotko! Jutro święto szkoły, wolne jest - zaczynamy się razem śmiać.
-Zapomnę kiedyś jak się nazywam, serio.
Do przetrwania tego dnia zostały mi już tylko dwa w-f'y. Ze względu na uraz głowy, mam zwolnienie obowiązujące do kwietnia.W taką pogodę dziewczyny zazwyczaj chodzą na dwór, muszę więc przesiedzieć dwie godziny na trybunach.Wkładam słuchawki, tym samym odcinając się od głośnych krzyków trenerki i pisków zawodniczek.
Nie słyszę muzyki - co jest? Przed oczami robi się ciemniej - tak jakby ktoś zasłonił słońce.
Otwieram oczy i w pierwszej chwili wydaje mi się, że od długiego przybywania na słońcu mam halucynacje.Moje wątpliwości rozwiewają się, kiedy Luke siada obok mnie, jednocześnie kładąc swoją dużą dłoń na moim kolanie.Jego dotyk orzeźwia mnie, sprawia, że na całym ciele czuję przyjemne dreszcze.
Oczywiście szybko spycham dłoń.
-Aktywność fizyczna chyba nie jest Ci wskazana ? - zaczyna się śmiać.
-Tu się właśnie mylisz - zaskakuje mnie mój swobodny i zdecydowany ton.
-Tak? - droczy się ze mną - jeśli ładnie poprosisz to nadrobię z Tobą zaległości.
-Chciałbyś - wypalam.
Bezczelnie lustruje moje ciało, od góry do dołu.Zatrzymuje się dłużej na dekolcie, przygryzając swoją pełną dolną wargę.Zasycha mi w ustach.
-Niekoniecznie - odpowiada a we mnie wzbiera się złość.
Nawet nie wiem na kogo jestem zła.Na tego bezczelnego dupka? Na jego chamskie uwagi? Czy na siebie, że nie potrafię zebrać przy Nim myśli?
-Dupek - syczę.
Odchodząc czuję na sobie jego wzrok.
-Twój tył jest zdecydowanie lepszy - słyszę jeszcze, zanim zagłuszę jego i wszystkie chore myśli przez muzykę.
Rzucam się na łóżko zmęczona tym dniem, słyszę dzwonek do drzwi i niechętnie się zbieram.W drodze do domu zamówiłam pizze.
Płacę młodemu dostawcy, który promiennie się do mnie uśmiecha.Nie każdy ma takie zdanie jak Ty Luke - cieszę się w myślach.
Zjadam połowę pizzy dziwiąc się, że tyle zmieściłam.
Nalewam pełną wannę wody, wsypuję zapachową sól i wlewam żel o zapachu mango.Ciepła kąpiel jest zawsze dobrym pomysłem.Wychodzę dopiero, kiedy woda robi się chłodna.Podchodzę do komody i szukając koszulki do spania przypadkowo natrafiam na tą od Josha.Nie myśląc długo wkładam ją na siebie.Może to przez to, że pachnie męskimi perfumami, które uwielbiam.A może przez to, że w małym stopniu czuję dzięki temu bliskość drugiej osoby.
Kładę się spać.
Dotyk jego dłoni.To jak zagryzał wargę.Nieświadomie zaczynam się uśmiechać.
Kurwa.
Ganię się w myślach za to, że przed zaśnięciem myślę o tym aroganckim dupku.
(W załączniku oczywiście Nastya)
Kochani! Jest tu ktoś ze mną? Dajcie jakoś znać o sobie.
CZYTASZ
Fuck that
Teen FictionTo historia o tym jak idealna może wydawać się zupełnie nieidealna miłość, z pełną gamą rezerw i niedopowiedzeń.