Rozdział 16

22.5K 1K 179
                                    

***Gabriel***

Nicole wyszła trzaskając drzwiami. Nie rozumiem po co jej praca. Ja mogę się nią zaopiekować. Mimo, że nasze relacje są chwilowo takie jakie są. Nadal stoję w tym samym miejscu co mnie zostawiła. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ruszyłem w kierunku kuchni, przed oczami pojawia mi się obraz Nicole, kiedy była ubrana tylko w moją koszulkę.

Mógłbym patrzeć na nią całymi dniami. Czasami się zastanawiam, czy gdybyśmy nie wpadli na siebie na korytarzu, to czy byśmy się poznali. Do tej pory pamiętam tamten moment, to jak na mnie patrzyła, tego że się mnie nie bała. I chyba to mi zaimponowało. Każda jej riposta budzi we mnie dziwne mrowienie. 

Nicole nie jest taka jak inne dziewczyny, które poznałem, sama chce dojść do wyznaczonego celu. Cała sprawa się skomplikuje jeśli się w niej zakocham. Mógłbym się przyzwyczaić do tych naszych pocałunków, chociaż wszystkie wynikają z mojej inicjatywy. Ale nie chcę jej ranić chociaż taki był mój plan. Poznałem ją trochę i to fantastyczna dziewczyna. 

Sfrustrowany zadzwoniłem do mojego najlepszego kumpla Chrisa

- Siema stary, co robisz? - mam nadzieję, że nic konkretnego bo muszę się komuś wygadać

- Idę z siłowni na chatę - świetnie czyli mam już zaplanowany dzień

- Wpadnij do mnie na piwko, bo muszę z kimś pogadać

- Czyżby kłopoty w raju? - słyszę w słuchawce cichy śmiech Chrisa na co przewracam oczami

- Wbijasz czy nie? - pytam lekko zdenerwowany

- Będę za godzinę - rozłącza się

No dłużej się nie da, w sumie na niego zawsze trzeba czekać. Poszedłem do swojego pokoju, gdzie spałem razem z Nicole, po tym jak ją przeniosłem z kanapy w salonie. Czułem jej cudowny zapach, przywracałem sobie jej delikatny wyraz twarzy, włosów rozrzuconych na poduszce. 

Jezu zachowuję się jak zakochany kundel

Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się w szare dresy i biały podkoszulek. Zszedłem na dół, naszykowałem piwo, trochę chipsów. Chris jak zwykle się spóźnia, a Nicki jeszcze nie wracała. Nie mając nic do roboty, naszykowałem sobie łososia na tagliatelle w sosie śmietanowo - koperkowym. Gotowanie to moja pasja, może kiedyś wystąpię w jakimś konkursie kulinarnym.

Z zamyślenia wyrywa mnie dzwonek do drzwi, wytarłem ręce i poszedłem otworzyć. W drzwiach stał Chris, ubrany w ciemne jeansy, białą koszulkę i czarną skórę. W ręku trzymał piwo czyli jak zwykle zaopatrzony. Nim zdążyłem się zorientować, przecisnął się obok mnie i jakby ktoś go gonił, pędził do kuchni. 

Z cichym westchnieniem zamknąłem drzwi i kierowałem się w stronę kuchni. W sumie nawet nie zdziwiłem się co tam spotkałem. Chris oczywiście stał przy blacie i wyżerał mi wszystko co przygotowałem

- Jasne, rozgość się - mówię prawie sam do siebie

- Dzięki stary, chyba zatrudnię Cię jako moją gosposię - odpowiada z pełnymi ustami

- Mówisz to za każdym razem, kiedy tu przychodzisz - prycham i przewracam oczami

Siadam obok niego i otwieram piwo. Z Chrisem znamy się praktycznie od małego, mieszkaliśmy obok siebie i tak się zaprzyjaźniliśmy. Spędzaliśmy ze sobą prawie każdą wolną chwilę. Niby jesteśmy tacy sami, ale jednak inni. Chris wyznaje zasadę "dziewczyny na jedną noc", ja teoretycznie też, ale to tylko przykrywka

- Gadaj co Cię trapi - wyrywa mnie z amoku, patrzę na niego obojętnym wzrokiem i wzruszam ramionami

- Chyba się zakochałem - powiedziałem to niby nonszalancko, jednak Chris zakrztusił się jedzeniem i dziwnie na mnie popatrzył

- Co ty pieprzysz? Mój mały Gabiś się zakochał? - nie lubię tej ksywki, tylko moja rodzina jej używa i oczywiście Chris  - Kimże jest to ta biedna i nieszczęśliwa dziewczyna? - no chyba go zabiję, zamiast mi pomóc to się nabija

- Ta laska co Ci o niej opowiadałem - popijam piwo i patrzę przed siebie

- O stary, ale się wkopałeś. Ona przecież Ciebie nie trawi delikatnie mówiąc - cicho się śmieje i otwiera piwo

- Chyba będzie musiała zacząć, bo zamieszkała ze mną - Chris wypluwa to co miał w ustach i dodatkowo się krztusi. Przenosi na mnie wzrok i szuka odpowiedzi

- Ty chyba oszalałeś? - pyta nie dowierzając, a ja kręcę głową

- Ktoś zniszczył jej dom, no przecież nie mogłem jej tam zostawić - kręci głową jakbym opowiadał mu jakąś bajkę

- No stary, ale .... Co teraz zrobisz? - pyta, a ja sam nie znam na to konkretnej odpowiedzi. Wzruszam ramionami i wypijam do końca piwo

- Nie mam zielonego pojęcia co zrobić

- Chodź, obejrzymy jakiś mecz w telewizji, odstresujesz się i zapomnisz na jakiś czas o tej lasce

- Ok, ale mam jeszcze jedną sprawę - teraz go na pewno zaskoczę

- Słucham - mówi zabierając piwo

- Wytrzyj blat, po tym jak na niego naplułeś - spogląda na mnie zdziwiony a ja wybucham gromkim śmiechem. Ta jego mina była tego warta, mordując mnie wzrokiem wykonuje moje polecenie

- Jesteś idiotą - burczy coś pod nosem, na co dźgam go w bok

- I tak wiem, że mnie kochasz - odpowiadam szerokim uśmiechem na ustach

Przeszliśmy do salonu, włączyłem pierwszy lepszy mecz i rozsiadłem się wygodnie. Nawet nie zauważyłem, kiedy piwo zaczynało znikać. Nim się zorientowałem już prawie spałem. Właśnie prawie, dopóki Chris nie zaczął się rozpychać na mojej kanapie. Zabiję go kiedyś. W końcu znalazłem sobie trochę miejsca i wtedy zasnąłem.

***Nicole***

Po przejściu kilku rozmów kwalifikacyjnych znalazłam pracę w małej kawiarence, niedaleko mojej szkoły. Ustaliłam sobie, że będę pracować od 16 do 22. Nie mogę przecież zawalić szkoły. Po tym jak zapoznałam się z wszystkimi panującymi tam zasadami, poszłam do swojego domu. Wchodząc tam czułam się niepewnie. Spakowałam najpotrzebniejsze ubrania i książki. Postanowiłam, że trochę posprzątam. W sumie tu wszystko nadawało się do wyrzucenia. Niezrażona tym faktem posprzątałam całą kuchnię i salon. Nie wiem ile czasu minęło, ale byłam zmęczona. Stwierdziłam, że dużo już dzisiaj zrobiłam więc pora wracać.

No właśnie i znowu będę musiała się zmierzyć z Gabrielem. Nie chciałam go tak źle potraktować, ale czasami działa mi na nerwy. Nie moja wina, że każdy z nas ma różne charaktery. Jak to się mówi przeciwieństwa się przyciągają. 

O czym ja myślę?

Karcę się w duchu. Zabieram torbę i wychodzę. Przemierzając ulicę, cały czas czułam się obserwowana. Za mną szła jakaś dziewczyna z chłopakiem, ale nie wydawali się podejrzani. To dziwne uczucie, dopiero minęło kiedy stałam pod domem Gabriela. Jeżeli tak to ma wyglądać to powinnam się zabunkrować w domu. 

Wchodząc do domu Gabriela ostatni raz się obejrzałam, ale jak zwykle niczego nie zauważyłam. Zamknęłam drzwi, ściągnęłam buty i powoli na palcach kierowałam się do kuchni. Cały dzień nic nie jadłam. W garnku została resztka obiadu, który przygotował Gabriel. Nałożyłam sobie na talerz, który po chwili był pusty. Wypiłam szklankę wody i znowu na palcach poszłam do salonu. To co tam zobaczyłam podpowiadało mi, że czeka mnie interesujące zakończenie wieczoru.



Dodaję rozdział, ponieważ moja wena wróciła ze świąt ;D

Niezmiernie cieszę się z tego powodu ;)

Czekam na komentarze ;)

Anonimka18 ;*









Bad boy and nice girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz