Rozdział 28

16K 836 66
                                    

***Gabriel***

Czułem jak powietrze kłuje mi płuca. Każdy mięsień mojego ciała był zaciśnięty do granic możliwości. Stek różnych scenariuszy, które kotłowały mi się w głowie, nie wiązało się z tym co zobaczyłem. Czułem się jakby ktoś wyjmował mi serce i powoli je dreptał. Stałem jak otumaniony, nogi wrosły mi w ziemię. W pierwszej chwili nie wiedziałem co mam zrobić, jednak kiedy się otrząsnąłem, szybko podbiegłem do nieprzytomnej Nicole.

Strasznie trzęsły mi się ręce kiedy dotykałem jej twarzy. Na ustach miała krew, która lekko się sączyła, policzek był siny, jakby ktoś ją bił. W środku cały wrzałem, dłonie same zaciskały mi się w pięści. Szybko odwiązałem i wyswobodziłem ręce i nogi Nicole. W miejscach gdzie była przywiązana liną widniały bordowe ślady. Położyłem ją delikatnie na plecach. Zdenerwowany nie potrafiłem zebrać myśli. To wszystko moja wina, gdybym nie pozwolił jej wyjść, gdybym nie zaczynał tej rozmowy. No właśnie gdybym...

- Nicki - lekko nią potrząsnąłem, jednak nawet nie reagowała - Obudź się - szepnąłem załamanym głosem

Złożyłem delikatny pocałunek na sinym policzku. Jej zimna skóra szargała mną tak bardzo, ze nie potrafiłem wziąć głębszego oddechu. Moje płuca prosiły o tlen, który uwiązł mi gdzieś w gardle. Rozpaczliwie próbowałem wrócić do rzeczywistości. Kiedy wreszcie odzyskuję  panowanie nad sobą lub tak mi się wydaje, ponownie spoglądam na Nicole. Na jej posiniaczonej twarzy pojawia sie grymas, jednak nie budzi się.

- Gabriel - z zamyślenia wyrywa mnie donośny głos Chrisa, jego kroki stawały się coraz głośniejsze

- Tutaj jestem - jakimś cudem udało mi się wydobyć głos, jednak nie odrywałem wzroku od Nicole. Po chwili zdyszany Chris razem z Tonym wbiegli do pomieszczenia

- Nigdzie jej nie... - urwał w momencie kiedy zobaczył w jakiej znajdujemy się sytuacji

Tony szybko podbiegł do Nicki, a Chris stał w tym samym miejscu, tępo się w nas wpatrując. Całe powietrze zgęstniało powodując dreszcze na ciele. Miałem dziwne przeczucie, że zaraz się wydarzy coś co zaważy na moim dotychczasowym życiu. Tony dotykał Nicole po twarzy, cały czas mówiąc do siebie pod nosem. Był strasznie przejęty, widać było, że jest prawdziwym przyjacielem. Nicole miała ogromne szczęście, że na jej drodze stanął Tony

- Musimy zawieźć ją do szpitala - odezwał się ledwo słyszalnie, przenosząc na mnie przerażony wzrok, po chwili przeniósł go na brzuch Nicki, kiedy mój wzrok powędrował w to samo miejsce, głośno nabrałem powietrza w płuca. Cały jej brzuch był pokryty siniakami, gdzieniegdzie powstawały krwiaki, które w każdej chwili mogą pęknąć

- Zabiję skurwiela - warknąłem ledwo powstrzymując złość i gniew, która mnie ogarniała. Gdybym miał okazję, postarałbym sie by ten skurwiel zginął w męczarniach

- Twoja złość jest uzasadniona, ale do cholery musimy zawieść ją do szpitala - jako jedyny z naszej trójki myślał trzeźwo, szybko starałem się zebrać do kupy

 Chciałem wziąć Nicole na ręce, jednak Tony zgromił mnie wzrokiem, powodując, że odpuściłem. Sam wziął ją na ręce, Nicki syknęła z bólu jednak nadal nic nie otwierała oczu. Delikatnie wtuliła się do klatki piersiowej Tony'ego, poczułem lekkie ukłucie zazdrości, jednak to było nieistotne. Z całych sił starałem się zapanować nad targającymi mną emocjami. 

Kiedy wychodziliśmy z piwnicy, każdy z nas rozglądał się dookoła. Nie wiem ile byliśmy tu czasu, ale zdecydowanie za długo. Nagle za nami dało się usłyszeć jakiś szmer, wszyscy znieruchomieli i jak jeden mąż odwrócili się w stronę odgłosu. Było ciemno, ledwie można coś zauważyć

Bad boy and nice girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz