- Weronika -
Poniedziałek. Godzina 6.30. Obudził mnie dobrze znany dźwięk budzika. Odruchowo podniosłam telefon, żeby go wyłączyć, ale kiedy spojrzałam na ekran, zobaczyłam duży napis: FERIE!!!
- Boże, co mnie opętało, żeby w takiej chwili przypominać o feriach... - wymamrotałam pod nosem.
Rzuciłam telefonem w poduszkę i rozłożyłam się na całym łóżku. Gdyby nie słońce, które świeciło mi prosto w oczy, pewnie jeszcze bym pospała, ale w takiej sytuacji chyba nie miałam innego wyjścia. Podniosłam się niechętnie z łóżka i ruszyłam w stronę szafy. Powoli przeanalizowałam jej zawartość, po czym wyjęłam pierwsze lepsze jeansy i szarą bluzę. Poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam i uczesałam w wysoki kucyk. Po cichu zeszłam do kuchni, ale nie miałam ochoty na śniadanie. Wskoczyłam na kanapę w salonie, założyłam słuchawki, puściłam spokojną muzykę i zamknęłam oczy. Udało mi się jeszcze przespać. Po przebudzeniu zerknęłam przez oparcie i zobaczyłam mamę, która (wnioskując po zapachu) smażyła naleśniki.
- Cześć, mamo! - krzyknęłam z kanapy.
- Wera? Co ty tam robisz? - spytała zdziwiona mama z patelnią w ręku.
- Właściwie, sama nie wiem. Normalnie powinnam spać. - zaśmiałam się i padłam z powrotem.
Po chwili sturlałam się i powoli poszłam w stronę stołu, na którym leżała spora góra naleśników. Usiadłam i zaczęłam jeść.
- To co, masz jakieś plany na dzisiejszy dzień? - mama patrzyła na mnie z uśmiechem.
- Noo... Pewnie pójdę gdzieś z dziewczynami - odparłam z pełną buzią.
Sięgnęłam do kieszeni po telefon i szybko wystukałam sms'a do moich kumpeli.
W: ,,Heej, to co dzisiaj robimy?"
Jula: ,,Hej, coś wcześnie dzisiaj :D
Hmm... Nie wiem dokładnie, która godzina, ale pewnie koło 10. Normalnie piszę po 14.
J: ,,Słuchaj, mam pomysł. Słyszałaś może o tej nowej restauracji obok centrum?"
W: ,,Noo... Coś mi świta..."
J: ,,No właśnie ;) To widzimy się o 10.15 obok mojego domu".
W: ,,Spk ;)"
Spojrzałam na zegar. 10.10. Błyskawicznie dokończyłam śniadanie, chwyciłam portfel, w biegu założyłam buty, zarzuciłam kurtkę i wybiegłam. Zdążyłam jeszcze krzyknąć mamie na do widzenia i już mnie nie było. Dobiegłam zdyszana do sporego domu Juli. Były tam już Daria z Olą, które na widok mojej czerwonej twarzy zaczęły się śmiać. Po chwili oddechu dołączyłam do nich i razem ruszyłyśmy do nieznanej nam jeszcze pizzerii ,,Freddy Fazbear Pizza".
No to mamy pierwszy rozdział ;) Na wstępie chcemy jeszcze powiedzieć, że książka jest pisana przez 4 osoby, więc mamy nadzieję, że będzie 4 razy ciekawsza ;)
CZYTASZ
The game of life
FanfictionCzterech youtuberów, cztery zwykłe dziewczyny, jedna, bardzo znana restauracja i jeden cel: przeżyć. Czy naszym bohaterom uda się przejść przez wszystkie pięć nocy i uwolnić nie tylko siebie?