- Adam -
Siedzieliśmy z niepokojem w biurze, rozmyślając o tym, co się przed chwilą wydarzyło. Nagle do pomieszczenia powoli wszedł Dezy. Wziął głęboki oddech, po czym oparł się ramieniem o ścianę. Był wyraźnie zszokowany.
- Stary... W porządku? - zapytał Remek.
- Vincent...- odpowiedział z niepewnością w głosie.
- Co znowu? - zabrała głos Ola.
- Nie żyje...
Na chwilę zamilkliśmy.
- Ale... Jak to?- zapytałem z niedowierzaniem.
- Ja... ja... ja... ja go zabiłem z... Julą...
- Przecież ona nie... - poruszył się Bartek. – Oh, już rozumiem.
Wszyscy zrozumieliśmy. Nawet po śmierci starają się nam pomóc. Mimo, że stracili swoją szansę, chcą nas stąd wyciągnąć. Niesamowite, ile z siebie można dać dla innych...
-Dobra, koniec tematu Vincenta. – Remek wstał z krzesła. - Skoro on nie żyje, może uda nam się w końcu stąd wydostać? Chodźcie, do wyjścia!
Dotarliśmy do drzwi bez większego problemu i niespodzianek po drodze. Bartek próbował je otworzyć, ale nic z tego.
- Co jest? –zapytałem, patrząc na chłopaka, siłującego się z klamką.
- Nie chcą się otworzyć! Pewnie zamknął na klucz.
- No to świetnie. – zabrała głos Ola. – Ciekawe, jak mamy go znaleźć.
- Nie mam pojęcia... - rzucił Bartek. – Rozejrzyjmy się jeszcze raz po lokalu, może na coś trafimy.
Bez zastanowienia przystaliśmy na jego propozycję. Zaczęliśmy więc chodzić po całym budynku i przeszukiwać każdy pokój.
W jednym z pomieszczeń na końcu korytarza, o którym nie mieliśmy pojęcia, znaleźliśmy leżący, zniszczony kostium Penny...
- Yughh... Jak to śmierdzi! Chodźmy stąd! – rzucił Bartek.
- Nie, zaczekaj... - powiedziała cicho Daria. - To był nasz przyjaciel...
- Moment. W tym kostiumie? – wskazał zdziwiony na zniszczoną Penny, na co dziewczyna przytaknęła. – To musimy go wyciągnąć!
Nie pozwalając nic więcej powiedzieć, natychmiast chwycił na swoją podręczną torbę i wyciągnął śrubokręt. Zaczął majstrować przy zamkach, które z początku stawiały lekki opór, ale ostatecznie puściły. Ukazał nam się obraz Jasia. Poranionego. Martwego. Nagle zauważyliśmy ledwo dostrzegalną postać... Ducha, unoszącego się ku górze.
- Uwolniliście mnie – powiedział niemal szeptem. – Musicie teraz uwolnić resztę dusz. Żeby wyjść, potrzebujecie klucza. Znajdziecie go w pokoju Vincenta na piętrze. Drzwi ukryte są za tapetą niedaleko sceny. Powodzenia...
Obraz zniknął. Przez moment analizowaliśmy te słowa, po czym, bez większego zastanowienia, ruszyliśmy we wskazanym kierunku. Po przejściu przez długi korytarz i kilka mniejszych pokoi dotarliśmy na scenę. zaczęliśmy stukać w zatapetowaną ścianę, aby sprawdzić, czy znajduje się tam pusta przestrzeń (swoją drogą, musiało to wyglądać dość... dziwnie). Po kilku minutach usłyszeliśmy stłumiony dźwięk. Za pomocą scyzoryka z torby Bartka rozcięliśmy fragment tapety. Zauważyliśmy dębowe, zniszczone, stare drzwi. Otworzyliśmy je i weszliśmy na ukryte za nimi schody w kolorze dojrzałych kasztanów. Podążając za nimi, doszliśmy do niewielkiego, fioletowego pomieszczenia. Na ścianach porozwieszane były tablice korkowe. Znajdowało się na nich wiele zdjęć młodego Vincenta, jego znajomych oraz rodziny. Na każdym z nich był na uboczu, odepchnięty, odmienny... Były tam również projekty animatronów oraz innych prototypów maszyn i plan pizzerii. Całość oświetlała niewielka lampka stojąca na biurku.
CZYTASZ
The game of life
FanficCzterech youtuberów, cztery zwykłe dziewczyny, jedna, bardzo znana restauracja i jeden cel: przeżyć. Czy naszym bohaterom uda się przejść przez wszystkie pięć nocy i uwolnić nie tylko siebie?