Rozdział 16

478 27 3
                                    


                                                                 - Adam-


Stałem w korytarzu i patrzyłem na całą sytuację. Fioletowy zwrócił się do mnie.

-...Adam, pozwól do nas...

Wyszedłem z cienia i stanąłem obok niego, patrząc z wyższością na resztę osób. Vincent jeszcze coś mówił, aż w końcu animatrony rzuciły się na nich i zabrały do jednej z nieużywanych od niedawna jadalni. Roboty wyniosły wszystkie stoły i ustawiły sześć krzeseł, do których każdego przywiązały.

- Adam, przypilnuj ich, ja pójdę przygotować dla nich nowe miejsce. – powiedział Purple i podał mi schowany w fioletowym pokrowcu nóż.

Spojrzałem na niego z porozumiewawczym uśmiechem, po czym wyszedł. Zostałem sam z moimi dawnymi przyjaciółmi.

- Adam! O co w tym wszystkim chodzi?! – zerwała się Ola.

- Cóż... - zawahałem się przez chwilę. – Sądzę, że mogę wam już powiedzieć...


,,Poniedziałek rano. Obudził mnie telefon od Stuarta.

- Haloo..? – odebrałem zaspanym głosem.

- Siema Adam, idziemy dzisiaj do pizzerii, idziesz z nami?

- Noo... A kto idzie?

- No ja, ty, Janek...

- Ok, o której i gdzie się widzimy?

- Za pół godziny pod blokiem Janka, ok?

- Spoko, będę.

Rozłączyłem się, ubrałem, umyłem i wyruszyłem, biorąc tylko portfel i telefon. Po chwili byłem już pod blokiem mojego przyjaciela, gdzie czekał Janek ze Stuartem. Chciałem już iść, ale Jaś powiedział, że przecież nie ma jeszcze wszystkich.

- Jak to, ktoś jeszcze idzie? Czemu ja o tym nie wiem? – zapytałem półżartem.

- A, zapomniałem o nim. Idzie jeszcze Remek. O, już jest. Elo, mordo!

- No elo! O, Adam, jednak jesteś!

- Tak, jednak jestem... - rzuciłem z wymuszonym uśmiechem połączonym z zaskoczeniem i niechęcią.

- Too... Idziemy? – spytał Jasiek.

- Tiaa... - odpowiedziałem i ruszyliśmy.

Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Nie odzywałem się, co chwilę spoglądałem kątem oka na Remka, rozmawiającego z chłopakami. Na miejscu czułem się niezręcznie. Co jakiś czas odpowiadałem półsłówkami na zaczepki i pytania moich kumpli i dziewczyn, do których się dosiedliśmy. W międzyczasie zamówiliśmy coś do jedzenia. Atmosfera zaczęła się rozkręcać, ale mimo to chciałem stamtąd jak najszybciej wyjść. Kiedy już miałem wstać, do restauracji wszedł Dezy i na nowo zaczęły się powitania i chaotyczne rozmowy. Minęło trochę czasu, powoli zaczynało się ściemniać i nareszcie postanowiliśmy wyjść. Oznajmiłem, że idę na chwilę do toalety. Musiałem od wszystkiego przez chwilę odpocząć, przemyśleć. Kiedy stałem oparty o ścianę, obok mnie pojawił się znikąd pewien fioletowy mężczyzna.

- Witaj, Adamie, dobrze się składa, że cię widzę. – rzucił nieznajomy z uśmiechem.

- Skąd wiesz, jak mam na imię? – odparłem z zaskoczeniem.

The game of lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz