Rozdział 15

585 48 9
                                    

                                                                                                  

UWAGA! Rozdział edytowany ;)

                                                                                       -Ola-

-Jak ty się tu znalazłeś i czemu chcesz nas zabić??!~tym razem odezwałam się ja dochodząc do Julii.

-Przyszedłem do was ale rozszarpał mnie jakiś animatronik I zamieniłem się w to I teraz mam okropną ochotę na was skoczyć.

-Ale jak stary i kto ci to zrobił?-powiedział Stuu

-Nie będę was zanudzał opowieściami, wszystkiego dowiecie się niebawem-powiedział i wyszedł

Zwołaliśmy naradę, żeby ustalić co będziemy dalej robić.

-Dobra zastanówmy się o co chodziło z tym, ze wszystkiego dowiemy się niebawem?-zapytała Daria

-Nieważne skupmy się na wyjściu stąd. -powiedział Remek. - Została jeszcze tylko godzina.

Wszyscy zgodziliśmy się z Remkiem, wyszliśmy z biura i ruszyliśmy korytarzem. Szliśmy w ciszy uważając na każdy krok i nasłuchując czy nic nie czai się kilka metrów od nas. Nagle usłyszeliśmy dźwięk mechanicznych kroków za nami. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Old Chicę, szybkim krokiem zbliżającą się w naszym kierunku. Zaczęliśmy biec, kiedy zza najbliższych drzwi wyłonił się Toy Freddy. Skręciliśmy w pierwszy boczny korytarz, prowadzący w stronę drzwi wyjściowych. Biegliśmy ślepo przed siebie, nie zważając na żadne dźwięki ani goniące nas animatrony.


Mijaliśmy kolejne pomieszczenia i korytarze, aż w końcu dostrzegliśmy w oddali znajome drzwi. Kiedy dzieliły nas dosłownie metry, Stuu potknął się i upadł. Gdy odwróciliśmy wzrok,  spostrzegliśmy czającą się na niego z góry Mangle. Już chcieliśmy mu pomóc, ale było za późno. Animatron rzucił się na niego. W ostatniej chwili, kiedy szczęki lisa niemal stykały się z jego głową, Stuu zamachnął się ramieniem, w które wgryzł się robot. Po chwili Mangle zniknęła w ciemnym korytarzu. Podbiegliśmy do Stuarta. Leżał w kałuży krwi, która sączyła się z prawej ręki. Nie był w stanie się ruszyć, więc chłopaki wzięli go pod ręce i podeszliśmy do drzwi. Kiedy staliśmy od nich dosłownie dwa metry, rozejrzeliśmy się, aby upewnić się, czy na pewno jesteśmy bezpieczni. Nikogo ani niczego nie było w pobliżu, więc powoli podeszłam do wyjścia, chwyciłam za klamkę i nacisnęłam, jednak drzwi nie ustąpiły. 

- Co się dzieje, czemu one są zamknięte?! - krzyknęłam, szarpiąc się z klamką.

- Niemożliwe, przesuń się, ja spróbuję... - odezwał się Dezy, zamieniając się miejscami z Darią. - Rzeczywiście... - odparł po nieudanej próbie otworzenia drzwi.

Wszyscy spojrzeliśmy na siebie ze zdezorientowaniem. Nagle usłyszeliśmy za sobą dźwięk mechanicznych kroków. Odwróciliśmy się i spoglądaliśmy po sobie z przerażeniem w oczach. Wszystkie animatrony ustawiły się w jednej linii, uniemożliwiając nam ucieczkę. Z pokoju obok wyłoniła się fioletowa postać. Nie wiedzieliśmy, kim jest. Miała na sobie czapkę z daszkiem, koszulę oraz długie spodnie. Nie widzieliśmy dokładnie jego twarzy. Jedyne co zauważyliśmy to jego całkowicie białe oczy i psychopatyczny uśmiech. Powoli zbliżał się do nas. My jednocześnie cofaliśmy się, dopóki nasze plecy nie spotkały się z zimną ścianą. W pewnej chwili nieznajomy rzekł:

- No witam moich gości! Chyba nie zamierzaliście nas tak zostawić samych... - rzucił, spoglądając na nas spod daszka fioletowej czapki.

- Kim ty jesteś! I czego od nas chcesz! - krzyknęła Julka.

- Spokojnie, wszystko w swoim czasie... - odparł, uśmiechając się szaleńczo. - Tymczasem chciałbym wam przedstawić mojego wspólnika. Adam! Pozwól do nas!

Naszym oczom stopniowo ukazywała się fioletowooka postać Ziemmermanna z takim samym, podłym uśmiechem, co u fioletowego. Podszedł do niego i spojrzał na nas. Zamarliśmy w miejscu z niedowierzaniem.

- Co, nie spodziewaliście się go tutaj? Ha, ha, haaa... brać ich.

Animatrony natychmiast ruszyły w naszym kierunku. Każdy z nich pochwycił jedną osobę i zaciągnął w głąb korytarza. Chwilę potem zapadła całkowita ciemność...

Obudziliśmy się w nieznanym nam dotąd pomieszczeniu...

-----------------------------------------------------------------------------------------


Hej 572 słowa. Jednak rezygnujemy z konkursu. Do NIEBAWEM... Pa <3

The game of lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz