Rozdział 19

228 26 16
                                    


Przeczytajcie notkę pod rozdziałem!!! Tan ważne rzeczy są 😂😂❤
Rozdział nie sprawdzany😂😂

Uwaga na perspektywy Xd

----------------------------------

                           --Jula--

Szliśmy w ciszy ciemnym, długim korytarzem, który zdawał się nie mieć końca. Maszerowaliśmy dzielnie wzdłuż hallu gdy zauważyliśmy jedyny dotychczas plakat w tej części budynku. Przedstawiał on niebieskiego krolika z mikrofonem i krwisto czerwona gitarą. Zauważyłam, ze za plakatem są jakieś drzwi. Podeszłam do nich i szarpnęła za klamkę, kiedy drzwi nie chciały ustąpić, a ja chciałam odpuścić i iść szukać innego wyjścia zostałam wepchnięta do jakiegoś pomieszczenia a za mną reszta grupy. Przez moment nic nie widziałam, ale później gdy wzrok znów wrócił do normy rozejrzałam sie dookoła. Byliśmy w jakimś ogromnym pomieszczeni, a drzwi były zastawione przez animatroniki. W rogu pokoju zauważyłam Vincenta, który ze swoim przerażającym uśmiechem. Przyglądał mi się. Byłam oddalona od reszty, która wyładowała na drogim końcu pomieszczenia. Wstałam i zebrałam siły żeby do nich podbiec ale w połowie drogi coś mi przeszkodziło. To były...... dusze..... Dusze ustawione w linii biegnącej przez sam środek pokoju. Dałem radę usłyszeć ciche:
- Prze..-praaa-...-my..- ae...- onnn...- ne..- wy...- puus..- ci...- nasss..-bezzz..-tegooo..-
W tamtym momencie bardzo się bałam. Widziałam i słyszałam moich przyjaciół ale nie byłam w stanie do nich podejść.
Po krótkim czasie usłyszałam za sobą głośne, ciężkie kroki spojrzałam za siebie...... To był.... Bonnie, Toy Bonnie! Złapał mnie za ramiona i podniósł do góry, odszedł kawałek do tylu i odstawił mnie na ziemie. Poczułam wtedy uścisk w talii. Ktoś nadal mnie trzymał. Vincent. Trzymał w ręku fioletowy nóż ten sam, ktory miał Adam. Pochylił się do mojego ucha i szepnął:
-Zaboli tylko przez chwilę kochanie...
Po czym wbił mi nóż w brzuch. Umierałam. Umieralam na oczach wszystkich a fioletowy się tylko śmiał.
Widziałam jak Dezy podbiega do tej "ściany" i ze strachem w oczach wpatruje się we mnie. Podbiegl do niego Remek.
-Czulek chodź szybko wyjście jest odblokowane, musimy uciekać!!
- Nie zostawię jej tak zrozum!
- Musimy z tad wiać za moment i my zginiemy! - krzyknął Bartek
-Nie! - odpowiedział szybko Czulek
- Uciekajcie- krzyknęłam ostatkami sił, zauważyłam jak moi przyjaciele wybiegają z tego pokoju i opadłam bezwładnie na podłogę.

                       --Dezy--

Ona zginęła i to on ja zabił. Nie daruje mu tego. Dlaczego ona mógł przecież wybrać mnie!? Szedłem na końcu za cała reszta. Na czele szedł Bartek. Nie ufałem mu jeszcze na tyle żeby nazwać go moim przyjacielem ale wydawał się być Ok.
- Hej stary nie dołuj się to tylko pogorszy sprawę. - obok mnie pojawił się Rezi
- Może to i racja ale to nie zmienia faktu, ze kilka minut temu zginęła Julka!!
- Wiem ale nie możemy non stop o tym rozmyślać bo sami musimy przeżyć.
- Ale ty nie rozumiesz!! Ja..ja..ja...ja się w niej zakochałem Remek. Nigdy sobie tego nie wybaczę, ze jej nie uratowałem!
- Wiem co czujesz tez się zakochałem w osobie, której już nie zobaczę....
- Weronika...- posmutniał gdy tylko wspomniałem o Werce
- Tak jestem mega załamany, ze jej już nigdy nie zobaczę.
- Chłopaki o czym tak rozmawiacie?- dołączył do nas Adam
Nie rozmawiałem z nim od tego zajścia z Vincentem.
- Zastanawiamy się co mamy teraz zrobić- odpowiedział Rezi
- Słyszeliście to?- zapytała Ola
- To znaczy co?- zabrała głos Daria
- Takie jakby skrzypienie fotela- powiedziała blondynka
- Ja nic nie słyszałem- powiedział Adam
- Ja tez nie- dołączył Bartek
- Chłopaki ja naprawdę cis słyszałam!
Nagle coś głośno zaskrzypiały z prawej strony. Coś albo ktoś siedział w wentylacji.
- Teraz to chyba każdy to słyszał- powiedziałem i rzuciłem się do wyjścia a za mną reszta. Wbiegaliśmy do biura. Adam jak najszybciej podbiegł do biurka i złapał za tablet z kamerami. Zaświeciłem latarka w ciemny korytarz znajdujemy się dokładnie przed nami i to co tam zobaczyłem było przerażajace.....

Stali tam kolejno: Foxy, Old Bunny i Old Freddy.
- Ludzie mamy gigantyczny problem!- krzyknęła Daria wpatrując się w sufit, z którego zwisała Mangle.
- Wentyle tez nie wyglądają ciekawie! Chica i Ballon Boy w lewym a Toy Bunny w prawym- mówił Adam
- Mamy przesrane podszedłem do tylnej ściany i oparłem się o nią.
- Załóżmy wszyscy maski! Już!- krzyk Oli rozszedł się po biurze. Zrobiliśmy to.
Nad swoim uchem usłyszałem ciche: Juuuu..- laaa... Ona tu jest.
Odwróciłem się a na ścianie widniał długi, biały napis:
" Nie nakręcaj pozytywki one boja się marionetki a ona boi się Vincenta"
Nie miałem pojęcia o co chodzi z Vincentem i gdzie on jest ale potem spojrzałem niżej :
" On jest w kącie biura, nie patrz na niego, zrób to co napisałam!"
- Remek zostaw pozytywkę!- krzyknąłem
- Zwariowales! Już i tak jesteśmy w dupie! Jeszcze tylko tej całej kukiełki nam tu brakuje!- odkrzyknął
- Rób ci mówię!
- Ok i tak już nie mamy szans na przeżycie, wiec co za różnica czy zginiemy od marionetki czy innego animatrona.- powiedziała Daria
Spojrzałem jeszcze raz na ta ścianę i był tam następny napis:

" PRZEŻYLIŚCIE"

Słyszałam, ze muzyka w music boxie się skończyła, a marionetka zmierza w nasza stronę. Inne animatroniki zaczęły się cofać gdy zaczęła się szybsza melodyjka symbolizująca kukiełkę, która opuściła pudełko. Nie wiedziałem czy Julka miała racje z tym, ze przeżyjemy, ale hak czy tak już było za późno.
Kukla weszła do naszego biura i rozejrzałam się tymi swoimi " martwymi " oczami. Nagle zatrzymała wzrok na jednym z rogów pokoju. Tm musiał stać Vincent...
Zaczęła się wycofywać. Wygraliśmy te rundę dzięki Juli. Adam sprawdził kamery i gdy byliśmy pewni, ze to "coś" wróciło do swojego pudła zdjęliśmy maski.
- Stary skąd wiedziałeś, ze to zadziała?- dopytywał Bartek
- Julka- odpowiedziałem - Idę sprawdzić czy nie ma czegoś w korytarzu.- wyszedłem z biura.
Szedłem prosto i nagle poczułem silne szarpnięcie w prawo. Znalazłem się w jednym z bocznych korytarzy w raz z.....
Vincentem. Stałem oko w oko z mordercą.

- To ty! Niech ja cię dorwę! Zapłacisz mi za to!
- Spokojnie dzieciaku bo sobie coś zrobisz a tego oczywiście nie chcemy- zaśmiał się - Tym razem ci odpuszczę. Zabawne. Normalnie leżał byś martwy a nie Julka ale znaj moja dobra wole.
- Ale mi dobra wola. Skoro miałeś zabić mnie to dlaczego padło na Jule!?
- Mam co do ciebie inne plany. Wiem o wszystkim co się dzieje w tej pizzerii. Znam wasze myśli i każdy wasz najmniejszy ruch. Chce się trochę z wami zabawić zanim cała reszta zginie. Julka mi się podobała. Była taka słodziutka dziewczynka...
- Nie mów o niej! Wiedziałeś, ze mi się podobała, a mimo to zabiłeś ja. Mogłeś mieć ja dla siebie zabijając mnie ale ty wybrałeś ja.
- Tak i to cię zabolało nieprawdaż? Masz szczęście. Znaj moja dobroć i uciekaj stad póki masz jeszcze czas.- odwróciłem się, ale coś kazało mi zostać. Wtedy zobaczyłem ja. Trzymała w ręku fioletowy nóż. Zabrało go przed chwila temu typowi.
Wzięła zamach i wbiła niż w brzuch Vincenta. Szybko do niej podbiegłem i pomogłem jej.
Vincent padł na ziemie. Nie ruszał się i to my go zabiliśmy... ale to dobrze. Może ten cały koszmar się wreszcie skończy.
Rozbrzmiał się wtedy dźwięk zegara i radosne krzyki dzieci.

6 A.M.

----------------------------------------------

Wybaczcie z długa przerwę pomiędzy rozdziałami spowodowana brakiem weny😂😂❤ Mamy nadzieje ze rozdział się wam spodobał a następny pojawi się po wbiciu 40 gwiazdek i 10 komentarzy. Wielkie dzięki za cierpliwość.

Bamboleo0❤❤❤

The game of lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz