~Masterczulek~
Wyszliśmy z Jula z biura i przemieżalismy ciemny korytarz, aż w koncy dotarlismy do jednej z jadalni. Położylem dlon na klamce i kiwnalem glowa na znak, ze otwieram drzwi. Jula lekko skinela swoja glowa, a ja powoli dociskalem przedmiot w dol.
Drzwi ustapily, a ja starajac sie by nie zaskrzypialy otwieralem je.Wszedłem pierwszy do srodka zalotzylem maske i zaswiecilem latarke, nic tam nie bylo na szczescie.
Pomieszczenie zbytnio nie rózniło sie od innych sterty kartonow pod scianami, setki porozrzucanej po podlodze pizzy i wiekii stol z talerzami i poukladanymi na nich kolorowymi czapeczkami urodzinowymi.
-Powinnismy sie gdzieś schowac.-powiedzialem szeptem
- to prawda musimy szybko znalesc kryjowke bo te cale "maszyny"sie rusza.-odpowiedziala dziewczyna rownie cichym glosem
-za wiele opcji to ja tutaj nie wize.
-ja tez, pomyslmy z kartonami nie bo, nie daj Boze!ktores z nas sie ruszy karton spadnie i po nas....
-wiec pod stol bo ja innego wyjscia nie wize.Schowalismy sie pod ten nieszczesny stól i przesunelismy sie jak naj blizej sciany by nie bylo nas widac. Usiedlismy blisko siebie i zaczelismy rozmawiac.
-Jula myslisz ze wyjdziemy z tego cali?
- Nie mam pojecia, ale boje sie ze jednak cis nie wyjdzie i któres z nas zginie...
- nie mow tak nikt nie zginie, ale caly czas sie zastanawiam co mial na mysli ten koles mowiac " spotka was los gorszy od smierci"
-nie wiem Dezy i boje sie nawet o tym myslec.Nasza rozmowe o tej prze zajebistej grze (wyczuj ten sarkazm) przerwalo skrzypienie drzwi do pokoju obok.
Nie wiedzielismy co sie dzieje i co mamy robic, wiec zamilklismy i siedzielismy skuleni pod tym stołem.
Po chwili uslyszelisny co taz glosniejszy odglos metalowych kroków. Nie drgnelismy nawet a odglosy stawaly sie co raz glosniejsze. Chwile po tym odglos ucichl a my uslyszelismy skrzypienie drzwi. Zalozylismy maski i dalej siedzielismy bez ruchu. Animatronik rozejtzal sie po pokoju, gdy nic nie zobaczyl odwrocil sie i odszedl zamykajac za soba dzrzwi.
Po tym zajsciu dalo sie uslyszec glosne i szybkie pukanie do drzwi na szczescie lub nie szczescie dochodzily z pokoju zabaw czyli pokoju marionetki.
-Czulek slyszysz to?- zapytala mnie przrstraszona dziewczyna
- tak, ale wiesz czego nie slysze? Melodyjki z music box'a.
Potem uslyszelismy odglos jak by ktos biegl w tamta strone.
Chwile puzniej slychac bylo tylko przerazkiwy krzyk Weroniki....
Julka nie wiedziala co zrobic. Wtulila sie w mnie i cichutko poplakiwala, ale tak tzeby nie bylo nic slychac.
Pare minut pozniej zabił zegar i rozbrzmialy radosne okrzyki dzieci. Wyszlismy z kryjówki i od razu udalismy sie do biura.
Dotarlismy do miejsca ,w którym przebywala pozostala piatka.
- ludzie co sie stalo w nocy?
- to byla moja wina, nie nakrecilem pozytywki i... - mówil zalamany Adam
-Adam to nie twoja wina po prostu rizmawialismy o tym co sie stalo. A wracajac to byla marionetka, najpierw probowala udusic Remka, ale Werka sie postawila i wyszlo na to ze ta stara kukla zabila nam przyjaciólke...- opowiadala Daria przytulajac sie do Stuu i placzac.
-Spokojnie, no juz ...uspokuj sie Darcia...-ptobowala uspokoic so Ola siedzica na obrotowym fotelu przy biurku.
- hej moze sie przespimy do wieczora?- zapytal Stu
-dobra mysl- odpowiedzial Remek stojacy w kacie, bylo wifac ze sie czyms martwi.
Podszedlem do niego.
- hej stary co jest?-
-chodzi o Were poklucilismy sie przed tym zdarzeniem, ale to nie to mi na niej zalezalo i to ja jestem facetem ja powinienem zginac nie ona...
- hej rozumiem cie karzdemu na kims zalezy.., a tetaz chodz spac.
Polozylismy sie na podlodze i po krotkiej chwili zasnelismy.~Noc 4~
Obudzil mnie dzwoniacy telefon szybko obudzilem wszystkich i wsluchiwalismy sie razem w glos tego goscia...
Witam moja wspaniala ósemkę oj przepraszam juz siódemke zabawek.
Wasza kolezanka mogla sie nie stawiac a dalej by zyla prawda Remigiuszu??
Ale do rzeczy Weronika nie odeszla jeszcze na stale postanowilem wam ciutke pomóc powróci do was jako nowy animatronik Penny, ale spokojnie bedzie przyjaznie nastawiona pamietajcie ze macie jej pilnowac a nie tak jak Kitty, bedzie was ochtaniać ale nie zgubcie jej. Powodzenia....Tutaj sygnal sie urwal.
-ten gosc to jakis psychol- powiedzial Stuart.
- to ptawda juz dawno powinien wiedziec w wiezieniu lub przynajmniej w psychiatryku.-odpowiedzial Adam
-dobrze zakonczmy te dyksusje i rozdzielmy sie idziemy tak jak wczoraj, Remek mozesz zostac, albo isc z kims z nas-powiedziala Jula
-zgadzam sie z toba, chyba jednak zostane, ja bede nakrecac pudelko a Naruciak obejtzy kamery Daria ty lepiej jeszcze dzisiaj tutaj zostan-powiedzial RemekZnow rozdzielilismy sie i poszlismy do tych samych pomieszczen co wczoraj.
Usiedlismy z Julka pod tym nieszczesnym stolem, rozejrzelismy sie do okola, nic tam na szczescie nie bylo. Po chwili uslyszelismy ciezkie kroki i glos Wery cieszylismy sie z tego. Zmierzala w kierunku biura.Pare minut pózniej nic nie slyszelismy ptzez dluzsza chwile, siedzielismy dalej bez ruchu nagle zatluklo sie cos w wentylacji to chyba Mangle.
Zalozylismy maski, a do rak wzielismy latarki i bylismy przygotowani na wszystko. Po chwili jedna z czapeczek, ktore staly na stole przewrocila sie i spadla na podloge. Robot poruszyl sie i rowniez spadl na ziemie. Nie ruszalismy sie i mielismy nadzieje, ze nas nie zaówazy. Lezala na trj podlodze juz od 30 minut tak jakby czekala na jakikolwiek nasz ruch. Potem podniosla sie i wyszla jak jak weszla czyli wypelzla przez wentylacje.-bylo blisko-powiedzialem pól glosem do dziewczyny, ta tylko skinela glowa i znow sie zamyslila.-o czym tak myslisz?-
-o tej calej "grze" i sytuacji z Wera
-ja tez ale nie zadreczajmy sie tym tak bo my tez musimy sie pilnowac, a jak sie zamyslimy to cos tu wejdzie a my nawet nie zareagujemy.
-masz racje Dezy.Jeszcze kilka minut siedzielismy w ciszy gdy uslyszalem przeciekajacy dach i ktopelki wody rozbryzgujace sie na plytkach. Siedzue juz tak kilka gidzin i wsluchuje sie w nie znosny dzwiek wody. Jula patrzy w drzwi i nasluchuje czy cos, albo ktos sie nie zbliza. Posyanowilem przerwac te cisze i zapytalem dziewczyny czy cis slyszala, odpowiedziala ze caly czas slyszy pozytywke, ale poza tym to nic. Tak jak sie spodziewalem znow zapadla cisza gdy nagle otworzyly sie drzwi i z wielkim chuliem uderzyly o sciane. To byl......
---------------------------------
Wyczekiwany rozdzial i dodatek 1000 words chellenge. Mam nadzieje ze wam sie spodobal jezeli tak to motywujcie nas gwiazdkami i komami, a nastepne bedą pojawiac sie czesciej. :)
~Jula♡♡♡

CZYTASZ
The game of life
FanfictionCzterech youtuberów, cztery zwykłe dziewczyny, jedna, bardzo znana restauracja i jeden cel: przeżyć. Czy naszym bohaterom uda się przejść przez wszystkie pięć nocy i uwolnić nie tylko siebie?