Rozdział 9

851 55 6
                                    

                                                                             - Weronika –

To już trzecia noc. Trzecia noc nieprzerwanego lęku i niepewności. Nikt z nas nie wie, co robić, jak się zachować. Najgorszy jest strach przed tym, co nas czeka. Nie grałam w tę grę raz, więc wiem, czego możemy się spodziewać: śmierci. Boję się, że przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie i zabierze mi moich przyjaciół, których zresztą poznałam całkiem niedawno. Niesamowite, że można zaprzyjaźnić się z kimś w ciągu kilkunastu godzin. Zauważyłam, że najlepiej dogadują się Jula i Dezy oraz Ola z Adamem. Z kolei Daria... No właśnie, gdzie ona jest?!

- Adam! Sprawdź kamery! Daria zniknęła! – krzyknęłam.

Chciałam podbiec do monitora, ale w tej samej chwili usłyszałam ciężki oddech w korytarzu. Chwyciłam latarkę i powoli podeszłam. Cała trzęsłam się ze strachu, a kiedy wreszcie odważyłam się ją zapalić, poczułam, że uderza o mnie coś ciężkiego i twardego. Upadłam na ziemię. Leżałam głową na brudnych kafelkach zamkniętymi oczami. Kiedy je otworzyłam, pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłam, były ślady krwi.

- O nie... - pomyślałam.

- Wera, wstawaj! – usłyszałam po chwili głos Julki. – Jak masz zamiar leżeć na ziemi, to ją sobie chociaż przetrzyj!

Kamień z serca. Czyli chyba nikt nie zginął. I do tego chyba przegapiliśmy telefon. Super. Miejmy nadzieję, że się mylę. Ale co się właściwie stało?

- Patrz, Daria się znalazła! – rzucił po chwili Adam, wyraźnie rozbawiony przebiegiem wydarzeń.

Niestety ona tak nie wyglądała. Trzęsła się, zostawiała za sobą krwawe ślady, a w jej oczach pojawiły się łzy.

- On tam był... To przez niego... Te dzieci... On je zabił... I nas też zabije! – jej ton stawał się coraz głośniejszy, aż w końcu przeobraził się w krzyk.

- Spokojnie, powoli... - Julka i Stuart próbowali ją uspokoić. Daria zaczęła powoli oddychać.

- Weszłam do serwisu. Springtrap... powiedział, że znajdziemy się w jego kolekcji... On chce nas zabić! - znów zaczęła krzyczeć i płakać. Nie dziwię się, przeżyła coś strasznego. – Musimy się stąd wynieść, rozdzielić. Nie możemy dać się złapać!

- Ma rację – odezwał się po długim milczeniu Dezy. – Jeżeli nadal będziemy tu siedzieć, w końcu zabiją nas wszystkich, a jeśli rozejdziemy się po całym lokalu, będziemy mieć większe szanse, że ktokolwiek się uratuje... Jedno zginie, reszta przeżyje...

- Nie mów tak! – zerwała się nagle Julka. – Możemy się rozdzielić, ale nikt z nas nie zginie!

- Dobra, dobierzmy się w może w trójki...

- Dwójki, będzie mniejsze ryzyko... - dodała po cichu Daria.

- Niech będzie...

Zaczęliśmy rozmawiać między sobą. Zrobił się dość dobrze słyszalny gwar. Bojąc się, że zaraz ktoś nas namierzy, po chwili rzuciłam:

- Może niech Daria tu zostanie, wystarczająco już dzisiaj przeszła...

- Ja też mogę zostać, przecież trzeba nakręcać to pudło, patrzeć w kamery, a kto to zrobi lepiej, niż ja? – szybko wtrącił się Adam, zajmując miejsce przy monitorze.

- Boisz się, po prostu to przyznaj. – zaśmiał się Stuart, patrząc na zawstydzonego chłopaka.

- N-nie... - próbował się obronić – W ogóle, trzeba już iść. Zaraz ruszą się te stare złomy i dopiero będziemy mieli kłopot.

The game of lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz