Rozdział 4 cz.2

10 3 0
                                    


Idę ze wzrokiem wbitym przed siebie, kiedy zauważam niedaleko stojącą postać. Postać ta stoi do mnie tyłem. Kiedy podchodzę bliżej okazuję się, że to chłopak. Jest wysoki i ma krótkie brązowe włosy. Nie wiem jakim cudem przeżył. Odwraca się. Zamieram. Od razu mnie zauważa. Uśmiecha się lekko, jakby nie widząc, co się wokół nas dzieje. Jego tęczówki są niebieskie. Mają śliczny odcień. Nawet nie potrawie nazwać bardziej dokładnie koloru jego oczu. Nie istnieją słowa jakimi mogłabym je określić. Wygląda na jakieś 17 lat.

- Wiesz kto zrobił ten syf?- pyta się mnie. Kiwam głową, wciąż zahipnotyzowana jego oczami. Wolno pokazuje ręką na siebie. Śmieje się. Czuję nieodpartą chęć popisania się mu swoimi zdolnościami. Sprawiam, że najbliższe cztery ściany podnoszą się i zaczynają kręcić w powietrzu. Robię to wszystko nawet na nie nie patrząc. Obserwuje jego reakcje. Zauważam jak zmieniają się jego nastroje. Rozbawienie. Zdziwienie. Szacunek. Strach. Przerażenie. Kiedy on zaczyna czuć to ostatnie szybko przerywam. Kawałki betonu z hukiem padają na ziemię. Nie chce, żeby się mnie bał. Powoli się uspokaja. Zaczyna czuć zachwyt- Wierzę ci- mówi tylko. Nie muszę pytać dlaczego przeżył. Wchodząc głębiej w jego psychikę domyślam się , że jest bardzo wytrzymały. Nie da się go pokonać fizycznie. Jest za silny. Jestem już gdzie indziej. Cieszę się, że chociaż on przeżył. I chociaż to wogóle nie jest moja zasługa, sprawia to, że czuję się troszkę mniej okropnie. Zastanawiam się co będę robić przez te 4 dni, które zostały mi do ów sławnego 'Game'. Oprócz treningów oczywiście. Zastanawiam się też czy i on będzie przez ten czas ze mną i czy też bierze udział w rozgrywkach. Tak to nazywali w gazecie. ' Rozgrywki'. Dziwnie.

Chłopak macha mi ręką przed oczami sprowadzając mnie tym samym na ziemię. Widząc że już wróciłam, ujmuje moją dłoń i prowadzi przed siebie. Nie wyrywam się. Nie szarpię. Nie robię nic. Tylko idę za nim. Wiem, że nie zrobi mi krzywdy. Bo myśli nigdy nie kłamią.


...

Gdy otwieram oczy, jest już ciemno. Czuję wokół siebie czyjeś ramiona. Zaczynam panikować. Ale przypominam sobię, że to niebieskooki. Nagle robi mi się głupio, że nie znam jego imienia. Moja wyobraźnia jest dziwna. Wiem, że chłopak nie zrobi mi krzywdy. Albo to że urodził się w listopadzie. Wiem też to, że jego ulubionym kolorem jest niebieski. A nie wiem tak prostej rzeczy jakiej jest jego imię. Czuję, że chłopak również już nie śpi. Wynajeliśmy jednoosobowy pokój w hotelu. Na nic innego nie było nas stać. A ja nie miałam już siły wymyślać pieniędzy. Ostatkiem sił zapytałam ja się nazywa.

- Patric. Mam na imię Patric, Sky.





The GameWhere stories live. Discover now