19.

498 34 4
                                    


- Beth, musisz mi pomóc! – zbiegam do kuchni trzymając dwie sukienki.

Jedna z nich jest delikatna, błękitna na cienkich ramiączkach z przypasowaną górą i rozkloszowanym dołem, a druga znowu, bordowa z krótkim rękawkiem przepasana czarnym, wąskim paskiem w tali.

To dość dziwne, że radzę się w tej kwestii Beth. Kobiety, która mogłaby być moją babcią, ale cóż mogę zrobić? Mam iść do Samanty? Nie, dziękuję.

Widzę jak bacznie przygląda się każdej z nich. Jej czoło pełne zmarszczek marszczy się jeszcze bardziej, a oczy śmiesznie są przymrużone.

- Ta niebieska.

- Jesteś pewna?

- Zależy... - patrzy na mnie z uniesioną brwią.

- Od czego? – jestem zdezorientowana.

- Czy idziesz na randkę, czy na spotkanie z Królową Elżbietą. – powala mnie jej poważna mina.

Zaczynam się śmiać więc Beth też zaczyna chichotać pod nosem.

- Dzięki za pomoc. – przytulam ją szybko.

Spałam dzisiaj dość długo, a za godzinę muszę wyjść z domu żeby się nie spóźnić na spotkanie z Benem. Został mi jeszcze do zrobienia makijaż, włosy, muszę się ubrać, wybrać torebkę i spakować do niej potrzebne rzeczy... cholera, nie zdążę!

- Na pewno spodoba się Harry'emu.

Już byłam przy wyjściu z kuchni gdy usłyszałam słowa Beth. Odwróciłam się powoli na pięcie w jej stronę i zaczęłam się jej przyglądać. Stała i uśmiechała się ciepło.

- Ale ja nie idę z Harrym.

- Jak to? – jej głos jak i wyraz twarzy wyraża zdziwienie.

No co oni do cholery mają z tym Harrym?! Jak i ojciec tak i ona.

- No normalnie. – wzruszam ramionami – Idę z Benem.

- Benem?

- Jakim?

- Beth... - zaczynam się irytować.

To nie tak, że nie jej nie lubię. Tu nawet nie chodzi o to, że się wtrąca. Po prostu wkurza mnie jej zbulwersowanie, że nie idę z Harrym.

Wychodzę z kuchni i idę prosto do siebie. Najpierw muszę się umalować. Stawiam na prosty i delikatny makijaż, myślę, że taki będzie idealnie pasował do lekkiej sukienki. Włosy zostawiam rozpuszczone i lekko pofalowane. Nie będę się z nimi zbytnio męczyła bo i tak będą żyć swoim życiem.

Spoglądam na zegar. Zostało mi piętnaście minut.

Rozbieram moje dotychczasowe ubrania i ściągam sukienkę z wieszaka.

- No no no. – zaskoczona odwracam się przodem do drzwi, w których widzę chamsko uśmiechniętego Harry'ego pogwizdującego co chwilę.

W ciągu sekundy przysuwam do swojego ciała sukienkę. Jestem w samej bieliźnie, a ten idiota tylko stoi i patrzy zamiast wyjść.

- Nie rozumiem dziewczyn. Na basenie mogą chodzić w ledwo co zakrywających ich ciało kostiumach, a w bieliźnie to już wielkie halo. – wywraca oczami i wchodzi głębiej do pokoju.

- Możesz wyjść? – kurde, jak on mnie denerwuje.

- Nie wychodzę sobie od tak, jak ty. – mówi złośliwie i usadawia się wygodniej na łóżku nie spuszczając ze mnie wzroku.

KEEP CALM - You're only next one  |h.s.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz