Piątkowy dzień nie różnił się niemalże niczym od poprzednich dwóch. Niall jak zwykle wyleciał z domu spóźniony do pracy, zostawiając mnie przy tym samą. Timmi siedział w przedszkolu aż po niego nie przyszłam, tym razem później niż zazwyczaj, przez co płakał myśląc, że już o nim zapomniałam. Czułam się gorzej niż źle z tą myślą, lecz w miarę szybko i dobrze wyjaśniłam mu, że musiałam zrobić zakupy i dlatego przyszłam tak a nie inaczej. Gdybym wtedy poszła z nim to nie dość, że mógłby nie wytrzymać tam ze mną zbyt długo to i marudzić by zaczął. W końcu miałam świadomość jak dzieci uwielbiały słodyczy. Nie było się też co oszukiwać. Potrafiłam z dziesięć razy przejść obok jednej i tej samej półki zastanawiając się czy aby coś z niej nie wziąć. W ostateczności i tak nie wzięłam zbyt dużo. Tylko to co mi było potrzebne, choć i z tym miałam problem. W końcu chodziło o teściów.
Tak, to właśnie dopiero wczoraj Niall przypomniał mi o przyjeździe swoich rodziców. Pamiętałam, że już wcześniej mi o tym mówił, lecz sam fakt zdążył mi już dawno wylecieć z głowy. Tak więc po moim kolejnym monotonnym dniu, nadszedł czas na sobotę. Sobotę, w którą miał przyjechać ojciec Nialla. Jego mamę i brata znosiłam. Nawet lubiłam, ale jego. Jego byłam w stanie znosić jedynie gdy go nie było nigdzie w pobliżu i nie czepiał się mnie o nic. Tak, właśnie takie coś miał w zwyczaju. Nie wiedziałam nawet dlaczego się mnie tak uczepił. Owszem, może i nie byłam jego wymarzoną synową, ale mógł się chociaż nie przychrzaniać o każdą bzdetę, która mu się nie podobała we mnie. W końcu to nie z nim żyłam pod jednym dachem, a z jego synem. Dziw, że w ogóle chcieli tu przyjechać. Mogłam się tylko domyślić jak ten wspólny obiad się zakończy. Obiad, który dodatkowo musiałam zrobić ja bo Niall musiał wpaść na chwilę do pracy, zostawiając mnie nie dość, że z dzieckiem na głowie to i robieniem jedzenia. Prawdę mówiąc, wspomniał, że nie minie chwila jak wróci, ale to i tak się jakoś dłużyło. Szczególnie, że kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Dobrze, że chociaż wczoraj posprzątałam.
Tak oto właśnie stałam przed kuchennym blatem z kupionymi wczoraj składnikami i nie potrafiłam się zebrać do pracy. Na zegarku wybijała godzina jedenasta, Timmi budował w salonie wierzę z klocków, Niall szukał czegoś w pracy, a teściowie byli już zapewne w drodze do naszego domu. Miałam dwie godziny nim do nas przyjadą. I większość z tego czasu miało mi zająć przygotowanie jedzenia. Najgorsze było jednak to, że jeśli mi się nie uda to nic nie dostaną. Niby jeszcze nigdy nie zepsułam tego dania, ale wrażenie, że kiedyś w końcu musi być ten pierwszy raz, coraz to bardziej potęgowało. Nie widząc jednak innego wyboru jak wzięcie się do roboty, zaczęłam otwierać poszczególne składniki. Tylko wina nie byłam pewna.
Stojąc wczoraj w tym sklepie, jedyne na co mogłam się zdecydować to przyrządzenie mięsa w winie. Niallowi smakowało, jego mamie i bratu również więc idealnie pasowało jako, że wypadło to rodzinne spotkanie. Co do jego ojca to nie miałam pewności. Nigdy ani go nie pochwalił, ani też nie skrytykował. Więc zostawały mi ciągle dwie wersje. Albo starał się go nie krytykować, albo zwyczajnie mu smakowało. Pierwsza mi coś szybko odpadała gdyż nie męczył się z jedzeniem go. Wręcz przeciwnie.
2 godziny później...
Na zegarku zegarku już od kilkunastu dobrych sekund widniała godzina trzynasta. Na który bym nie zerknęła to i tak niewiele się różniło. Zdążyłam się przebrać na tyle by jakoś wyglądać. W końcu dawno się nie widzieliśmy. A przynajmniej ja ich. To nic, że miałam na sobie czarną sukienkę, w której mogłam wyglądać jakbym się zbierała na pogrzeb, ale jakoś nic innego mi nie chciało pasować. Miałam ochotę ubrać spodnie, lecz wszystkie były jakoś luźne. Nie czułam się z tym za dobrze, a wychodzenie do nich w dresach bądź leginsach też nie wydawało mi się być dobrym pomysłem. Szczególnie jeśli oni by byli jakoś bardziej schludnie ubrani. Niall co prawda paradował dzisiaj w samej, zwykłej koszulce i zwykłych spodniach, ale ja tak jakoś nie mogłam. Chociaż nawet Timmiego ubrał mi zwyczajnie.
CZYTASZ
Prawdziwe życie (nieskończone)
Short StoryCzy po tak długim czasie w śpiączce można powrócić do poprzedniego życia? Kiedy Niall próbuje iść dalej i cieszyć się każdą minutą ze swoją żoną, Melody stoi w miejscu i nie może się odnaleźć w nowych dla siebie obowiązkach. Kontynuacja Listów.