18.

16 3 5
                                    

– Cześć Mel. – Zza drzwi usłyszałem dobrze mi znany głos Ruby, przez co odetchnąłem z niemałą ulgą. – Mogę wejść na chwilę? – Zapytała, a Mel jak na zawołanie spuściła lekko głowę i wzrokiem, ukradkiem popatrzyła w moją stronę. Złość z jej twarzy nie minęła. Tym bardziej łzy. Wręcz przeciwnie. – Chyba przyszłam nie w porę. – Ruby powiedziała cicho na co Melody od razu się do niej odwróciła.

– Wręcz przeciwnie. – Zaczęła z uśmiechem na twarzy. – Wybrałaś idealny moment. Tyle, że pójdziemy gdzie indziej. – Dokończyła i wychodząc, trzasnęła za sobą drzwiami, zostawiając mnie samego na schodach.

*

– To kiedy się zaręczyłaś z Awinem? – Rozpoczęłam rozmowę, gdy w końcu znalazłyśmy się w jednym z klubów, do których Ruby wyciągała mnie w trakcie studiów. W aucie mój pomysł przyjechania tu wydawał się być istnym geniuszem, a ona zbytnio nie oponowała. Wiedziałam jednak, że chciała się mnie zapytać o to co się u mnie wydarzyło, ale przez całą drogę bacznie obserwowała ulicę, a gdy w klubie zbyt długo na mnie patrzyła, kiedy czekałam na nasze zamówione piwa to zdecydowałam się poruszyć temat odmienny niż mój. Ona jednak nie wyglądała na zbyt zadowoloną, że w ogóle o tym wspomniałam.

– Z pół roku temu. – Odpowiedziała mi po dłuższej chwili z brakiem jakiejkolwiek ekscytacji, na którą jakby nie patrząc liczyłam. W końcu niecodziennie informuje się kogoś o swoich zaręczynach, a co do mnie miała taką okazję nawet po dłuższym czasie.

– To w sumie nie tak dawno, gdyby poczekał to bym krócej żyła w niepewności. Szczególnie, że żadne z was nie chciało się tym nawet pochwalić. – Wytknęłam jej fakt, że to ode mnie chciała kontaktu, a sama nic nie wspominała o własnych zaręczynach. W sumie w ogóle nie chciała o niczym mówić co mogło być związane z nią. Od nauczycielki mojego syna dowiedziałam się o jednym, a o tym, że w ogóle ta dwójka jest ze sobą, z przypadku. I to z własnej dedukcji, bo pomimo że siedzieli naprzeciwko mnie, kiedy Niall ich postanowił do mnie raz przywieźć to żadne się nie odezwało.

– Mel...

– Co? Źle mówię?

– Nie chcę o nim gadać. – Po chwilowym oburzeniu, wróciła do swojej naburmuszonej miny, wpatrując w szklankę z alkoholem, którą wciąż miała pełną. Ja jednak jak nigdy zdążyłam już wypił z połowę swojej.

– Coo, też cię zdradził? – Mówiłam popijając, w jak na swoje, za szybkim tempie, podśmiechując przy tym. – Nie martw się, oni tak mają. – Dodałam biorąc kolejny duży łyk i dotykając jej ramienia.

– Ty przypadkiem nie masz zakazu picia? – No i znalazła się kolejna niania dla mnie.

– Nie. Skończył się raz na zawsze. Dziś mogę pić do nieprzytomności i nikt mi nie zabierze szklanki. – W tym samym momencie przystanął niedaleko nas barman do którego się uśmiechnęłam. Miał o wiele lepszy humor niż moja towarzyszka więc w ostateczności mogłam gadać z nim jeśli ona by nie miała ochoty. – Swoją drogą masz kasę? – Dopytałam, przypominając sobie, że jedyne co przy sobie miałam to w sumie nic. A już na pewno nie wartościowego co mogłabym zastawić pod zastaw mojego picia.

– Ta. – Odpowiedziała cicho, upijając łyk piwa.

– Co ty taka naburmuszona? Chciałaś spędzić ze mną więcej czasu to masz dzisiaj możliwość. Zresztą sama pojawiłaś się pod moimi drzwiami. – Sprostowałam, bo w sumie gdyby nie ona to właśnie siedziałabym w domu i kłóciła się z Niallem, gdyż za cholerę nie wiedziałam co miałam zamiar ze sobą zrobić po zejściu na dół, więc jakby nie patrząc, jej wizyta była mi na rękę. – To co ten twój nawywijał? – Dopytałam nie uzyskując żadnej odpowiedzi i unosząc prawą dłoń, spojrzałam z uśmiechem w stronę barmana, który zorientował się, że proszę go o kolejne piwo. Tym razem jednak nie miałam zamiaru bawić się w jakieś szklanki i wzięłam butelkę. Szczególnie, że nigdy nie miałam aż tak szybkiego tempa, a pijąc z puszki zawsze wolniej mi to szło niż innym.

Prawdziwe życie (nieskończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz