11.

79 14 1
                                    

–Nie wracamy do domu? –Zapytałam, gdy zorientowałam się, że Niall w pewnym momencie skręcił w przeciwną stronę. –Sądziłam, że będziemy od razu odbierać Timmiego z przedszkola. W końcu południe już dawno minęło, a ja zazwyczaj... –Zaczęłam, spoglądając przy tym na zegarek na moim nadgarstku, by upewnić się która jest już godzina.

–Nie. –Niall postanowił mi przerwać, po czym wyczuwalnie skręcił w prawo. Już nawet chciałam ponownie wrócić do rozmowy, gdy tylko zakończył manewr, lecz nie było mi to dane. –Poinformowałem panią Rose, że dziś będziemy bardziej pod wieczór i Timmi też o tym wie.

–Rozumiem. –Odpowiedziałam, usadawiając się głębiej w fotelu i baczniej obserwując budynki za oknem. To mi jednak niezbyt pomagało w rozpoznaniu cel podróży. Droga okazywała się prowadzić przez miasto, a z niego niemalże w każdym kierunku można było pojechać. No, przynajmniej dopóki się z niego nie wyjechało. To niestety, aktualnie nie następowało. Może i byliśmy już coraz dalej centrum, ale mimo to, ja nie miałam pojęcia gdzie jedziemy. –Mogę chociaż wiedzieć gdzie mnie wieziesz? –Dopytałam po dłuższej chwili ciszy, w jakiej jechaliśmy. Jedynymi dźwiękami, które było słychać w czasie jazdy, to wiatr, który wpadał do wnętrza auta przez otwarte szyby i cicha melodia, wydobywająca się z włączonego radia. Zbyt cicha jak na prowadzenie auta.

Sprawę z radiem bardzo dobrze pamiętałam. Tak samo jak ja, tak i Niall nie lubił jeździć w ciszy. To nas zwyczajnie nudziło i człowiek robił się senny. A to zdecydowanie nie było dobre, kiedy kierowało się autem. Muzyka wydobywająca się z głośników nigdy nie była dla nas problemem. Jak niektórzy potrzebowali idealnej ciszy, by się skupić na drodze, tak naszej dwójce ona wręcz przeszkadzała. W sumie nigdy nie wiedziałam dlaczego Niall wolał jeździć właśnie z muzyką, nie miałam w końcu powodu go o to pytać, tak bardzo dobrze wiedziałam dlaczego u mnie tak było. Od samego początku ucząc się prowadzić, mój instruktor włączał radio. Dodatkowo muzyka zazwyczaj pomagała mi podczas tworzenia czegoś. Im dłużej się nad czymś skupiałam, tym mniej wsłuchiwałam się w dany tekst z lecącego utworu, a bardziej na tym, co robiłam. Pomagała mi się odprężyć, a czasami nawet wypłakać, gdy miałam złe dni. W zależności od tego jaka ona była, potrafiła zdziałać niemalże cuda.

–Do twojej babci. –Słowa Nialla, raptownie zwróciły moją uwagę na tyle, że nieco podskoczyłam na fotelu pasażera. Przerwał w końcu istną ciszę, która między nami panowała. Odwracając się w jego stronę, dostrzegłam na jego twarzy, mało mi znaną minę. Nie był ani uśmiechnięty, ani jakoś specjalnie zły. Wściekłością, ani obojętnością to on raczej też nie kipiał. Był za to... jakby to powiedzieć... niepewny. Wyglądał trochę jakby nie był do końca przekonany co robił, ani jak zareaguję na jego działania. Trochę racji w tym mógł mieć. W końcu kompletnie nie miałam pojęcia dlaczego akurat dzisiaj postanowił mnie zabrać na grób babci.

–Tak bez niczego? –Zapytałam, chcąc się dowiedzieć czegokolwiek. Jakiś powód przecież musiał mieć, że mnie tam wiózł. On jednak zamiast mi powiedzieć bezpośrednio o co u chodzi, to spojrzał na mnie, tym razem, z zaskoczoną miną. –Na groby się zazwyczaj kwiaty kładzie. Chyba... W Anglii przecież rzadko się na nie chodzi prócz pogrzebu. –Dopowiedziałam, myśląc, że może o to mu chodzi. Jednakże jego wyraz twarzy znów się zmienił. Na moją niekorzyść, było go dość trudno odgadnąć.

Niby przypominały jakieś emocje, ale za cholerę nie mogłam być pewna jaka to była dokładnie. Niepewność w jego oczach jednak pozostawała. Dokładnie tak samo jak fakt, że co jakiś czas zaciskał na kierownicy swoje dłonie, tylko po to by po chwili, kolejno, zaczynając od najmniejszego palca, aż do kciuka, rozluźniać. A ja byłam tylko coraz bardziej zakłopotana w jego poczynaniach.

Prawdziwe życie (nieskończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz