17.

23 3 2
                                    

Tydzień później

Nie było nic gorszego niż zostanie samej w domu. Tim czuł się o wiele lepiej przez co jego babcia postanowiła zabrać go do siebie na weekend. Powiedziała, że chciałaby spędzić z nim trochę czasu i dać nam na moment od niego odpocząć. Nie byłam do tego zbyt przekonana, ale Niall jak najbardziej więc bez problemu jej go oddał. Nic do teściowej nie miałam, ale pomału uczyłam się domowej rutyny, a bez Timmiego byłam skazana na samotne dnie. Choć w tym przypadku pozostał mi jeszcze mąż, który miał wrócić na wieczór, a następnie będzie ze mną cały weekend. Miałam jednak kiepskie ku temu przeczucie.

Wciąż czułam się jej w jego obecności niepewnie. Nie miało to oczywiście żadnego związku z ty, że robił coś źle. To ze mną było coś nie tak. Bardzo dobrze widziałam, że chciał mnie móc w końcu pocałować, już nie wspominając o czymś więcej. Tylko, że ja miałam z tym problem i to olbrzymi, i nie wiedziałam jak mogę sobie z nim poradzić. Czułam się również źle z faktem, że musiał się powstrzymywać i ze mną męczyć. Raczej nie było mu łatwo z tym, że jego własna żona nie chce z nim spać i unika jakichkolwiek bliższych spotkać. Weekend sam na sam z Niallem potęgował więc mój niepokój z tym związany. Kiedy Tim był w domu mogłam się zawsze czymś wymigać, choćby pójście zrobienia mu czegoś do jedzenia lub umyciem i położeniem spać. Bez niego to już nie działało. Trudno by mi było odmówić głupim pretekstem, kiedy on by chciał.

Na swoje nikłe szczęście, do południa mogłam nacieszyć się dzieckiem, w tym pogawędką z matką Nialla, która zdecydowała się posiedzieć ze mną przy kawie, kiedy jej mąż pojechał do sklepu zrobić zakupy. Osobiście miałam wrażenie, że zebrał się tam tylko dlatego aby nie spędzać ze mną czasu przy jednym stole, jednakże Esyld umiejętnie wytłumaczyła mi, iż planowali je od samego początku, a skoro Nialla nie było w domu to mogła na spokojnie ze mną pogawędzić, kiedy Phil będzie szukał wypisanych przez nią produktów. Nie obyło się oczywiście bez pytań o moje zdrowie i samopoczucie. Moja teściowa była jedną z osób, które aż nadto się przejmowały moim stanem. Tak więc też dla jej świętego spokoju pokazałam jej wszelakie wyniki badań i chociaż nie do końca każdy rozumiała to przeglądała je z zaciekawieniem. Kilka razy zmartwiła się, że mam coś poniżej normy, ale uspokajałam ją, że to dopiero moje pierwsze i lekarz na wizycie mówił, że to i tak dobrze, że mam takie a nie gorsze. Dla niego normą było, iż nie były one idealne, szczególnie po takim czasie leżenia w jednej pozycji i nienaturalnym karmieniu. Ja jednak i tak się cieszyłam, że w końcu nie miałam żadnych zakazów. No chyba, że mój organizm postanowiłby znów czegoś nie strawić w prawidłowy sposób.

Phil oczywiście nie przebywał zbyt długo na zakupach. Miał konkretną listę produktów, które miał wziąć i skupiając się na niej, brał kolejno z półki odhaczając to co już miał w koszyku. W taki oto sposób, nie spędził tam kilku godzin a z jakieś pół przez co po niecałych dwóch, znów był u mnie pod domem. Gdyby pojechał tam z żoną na pewno spędziłby o wiele więcej czasu i miał nie dwie a ze cztery torby. W tym można było brać z niego przykład. Kupował to co niezbędne, ale nie był też wielką sknerą, czego się dowiedziałam, po tym jak wrócił z wielkim lizakiem, którego specjalnie wybrał dla Timmiego. Nie zamierzałam mu nawet prawić kazać, że mały po tym nie zje obiadu. Po pierwsze nie miałam pewności czy tak jest, w końcu nie objadał się aż tak bardzo słodyczami i zjadał co mu się dawało. A po drugie, sama nie chciałam wykładu o tym, że wie lepiej co dla niego dobre bo mnie przy nim nie było. Dodatkowo, w sumie to był ich weekend i jakby nie patrząc mieli wprawę w wychowywaniu dzieci. Szczególnie chłopców więc nie miałam się co czepiać. Zresztą sama nie byłam lepsza, też pierwsze co to na początku zabrałam Timmiego na lody, a nie obiad do domu. No i jakby nie patrząc, cieszył się ze smakołyku od dziadka, który swoją drogą wydawał mi się szczęśliwy, że może spędzić z Timmim kilka dni. Trochę jakby inicjatywa wspólnego weekendu wyszła od niego a nie jego żony.

Prawdziwe życie (nieskończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz