12.

84 10 2
                                    

Gdy tylko Niall zrozumiał wtedy pod cmentarzem, że nie ma najmniejszego sensu dalej mnie ciągnąć na grób mojej babci, kończąc mnie obejmować, zaprowadził mnie prosto do samochodu na miejsce pasażera i zajmując swoje tuż za kierownicą, zawiózł prosto do domu, uprzednio odbierając malca. Fakt, iż myliłam wspomnienia i tak już wiedziałam. Mimo to, wciąż nie miałam pojęcia jak to było możliwe. Przez cały czas wydawało mi się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Owszem, myliłam kilka szczegółów, nie pamiętałam dokładnych dat z naszego życia, jego rodziny, naszych znajomych, ale to wydawało mi się być nawet normalne. W dniu, gdy pani Rose zaproponowała mi zapisywanie wszystkiego, uznałam, że to dość dobry sposób, mimo że byłam bardziej słuchowcem i żebym coś zapamiętała najlepiej było mi to zwyczajnie wytknąć. Wtedy automatycznie zapamiętywałam. Nie sądziłam jednak, że mogłam robić aż tak wielkie błędy. W jaki sposób mogłam zapomnieć sam fakt, że mojej babci już z nami nie było? Dodatkowo, potrafiłam wyprzeć z pamięci moment, w którym o tym rozmawialiśmy. Przez niemalże całą środę przeglądałam wszelakie strony, artykuły czy też fragmenty książek, mówiące o tego typu przypadłości, lecz nie znalazłam kompletnie nic, co mogłoby dać mi choć trochę więcej informacji.

Dla lekarzy ten aspekt również nie był jakoś szeroko znany. Inna kwestia pojawiała się, gdy dochodziło do tego uszkodzenie mózgu, a nie jak w moim przypadku, jego brak. Dla nich i tak największym zaskoczeniem był sam fakt, że wystarczyło mnie odłączyć, bym znów wróciła do żywych, kontaktujących osób. Czasami potrafiłam się czuć jak ktoś zupełnie inny. Zagadkowy i zarazem jakiś historyczny przypadek, którego nikt nie znał. I chociaż wiedziałam, że nie tylko mnie nurtują pytania pod hasłem „Co się takiego ze mną dzieje?", to wiedziałam, że nie mam co liczyć na odpowiedź. Skoro lekarze nie mieli pojęcia, to nie było szans, by mi powiedzieli coś więcej. W aktualnym momencie, miałam jednak na głowie większe zmartwienie. Danielle.

Na zegarku, pomału dochodziła godzina trzynasta, a ja nie miałam kompletnie pojęcia co mam ze sobą zrobić. Nie dość, że obudziłam się około dziesiątej, to w dodatku od ponad godziny pałętałam się po domu bez większego sensu. Jak się przebudziłam, tak nie było już żadnych szans bym ponownie zasnęła. Niby, byłam w stanie pokręcić się w łóżku przez kolejne pół godziny, ale z wyczerpania, odrzucając kołdrę gdzieś na bok, wyszłam w końcu z niego. Z ogromną niechęcią, ale to zrobiłam. Nie widziałam wtedy innego wyjścia. Dalszy czas wykorzystałam na ogarnianiu się w łazience, oczywiście najwolniej jak tylko mogłam więc nawet sam fakt, że woda wolno zapełniała wnętrze wanny mi nie przeszkadzał. Byłam za to wdzięczna. Mimo że czułam ciągle tą niepewność, połączoną z myślą, że mogę nie zdążyć nim się pojawi, to i tak się nie śpieszyłam. Wiedziałam doskonale, że jeśli tylko będę wszystko robić na tip top to później będę miała zbyt dużo wolnego czasu. I chociaż tak robiłam to i tak się nie obyło od szwendania po domu.

Im dłuższa wskazówka była bliżej dwunastki na zegarku, tym coraz to mocniej się denerwowałam. Sama w sumie nie będąc pewną dlaczego. To w końcu była wyłącznie moja siostra. Siostra, której nie widziałam od dobrych kilku lat. Ostatnio kiedy to było, to... omijając oczywiście moment w szpitalu, gdzieś po mojej przeprowadzce do babci. Po tym czasie, z każdym kolejnym dniem nasz kontakt coraz bardziej się urywał, aż w końcu znikł. I choć wiele razy chciałam do niej napisać, zadzwonić, to wiedziałam, że mogłoby być już za późno. A teraz od tak przychodziła do mnie do domu, po tym jak dogadała się z Niallem w sprawie odwiedzin. Miałam świadomość, że przy nim rozmawiałoby mi się nią gorzej, ale od czasu do czasu miałam ochotę, by tu teraz był ze mną. Chociaż sam fakt jego obecności. Ale nie. Aktualnie musiałam po raz kolejny siedzieć przy pustym stole ze szklanką, kolejnej od mojego wyjścia z łazienki, herbaty i wgapiając się we wnętrze kubka, modliłam, by te wskazówki wskazywały koniec mojej aktualnej męki. O wiele łatwiejszą myślą wydawał się być sam moment naszej rozmowy, aniżeli oczekiwanie na nią. Nawet nie miałam pewności czy aby na pewno przyjdzie. Czy jej nic nie wypadło. Czy może nie pomyliła adresów.

Prawdziwe życie (nieskończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz