Kolejny z rzędu poranek, którego zaczynam nie znosić od samego pomyślenia o nim. To zdecydowanie był moment, w którym dotarło do mnie za czym tak naprawdę nie tęskniłam śpiąc przez niemalże trzy lata w jednej pozycji. Wstawanie...
Było to ostatnie czego pragnęłam w moim życiu, ale niestety, wizyta i lekarz zapewne nie planowali na mnie czekać dłużej niż to było konieczne. Niby byliśmy umówieni na dziesiątą, lecz dla mnie to i tak była zbyt wczesna pora. Szczególnie, że w ciągu ostatniego miesiąca aż tak prędko nie wstawałam. Jakby nie patrzeć, rzadko kiedy to robiłam. Moim hobby to zdecydowanie nie było, i wykonywałam to tylko w chwilach, gdy byłam w jakimś stopniu do tego zmuszona. To wykład na ósmą z rana, to, jak dzisiaj, wizyta u lekarza. Gdy nie trzeba było, zostawałam w łóżku na tyle długo ile było mi to dane. Do aktywnych osób to ja raczej nie należałam. Bardziej do lenia! W dodatku strasznie marudzącego. Niekiedy potrafiłam się nawet dziwić jak znajomi mogą nie mieć mnie dość. Nie dość, że aby wyjść gdzieś ze mną to musieli mnie siłą wyciągać z domu, to jeszcze potrafiłam powtarzać co chwilę, że chcę już wracać i czy możemy to zrobić. Spokoju to oni musieli mieć od groma gdy nigdzie nie zawadzałam wokoło. Słysząc jednak otwierane drzwi od łazienki, a po krótkiej chwili ich lekki trzask sugerujący zamknięcie, dotarło do mnie, że czas się w końcu wygrzebać z łóżka. Przecież nie mogłam w nim zostać cały dzień. Nie tym razem.
–A ty dalej w łóżku? –Ledwo usiadłam i już zdążyłam usłyszeć Nialla spod drzwi od naszej sypialni.
–Właśnie wstaje. –Oznajmiłam, odrzucając przy kołdrę na bok. O dziwo zamiast chłodu poczułam miłe ciepło. Lato... Już nawet zdążyłam zapomnieć jak w te dni potrafiło być ciepło mimo wczesnych godzin.
Jak na Londyn pewnie mogłoby się wydawać, że pogoda niezbyt rozpieszczała, jednak ja byłam do niej przyzwyczajona. Nigdy nie bywało aż nadto chłodno by zamykać się szczelnie w domach i czekać na słoneczne dni, które same w sobie też nie powalały na nogi. Było... Przeciętnie. W zimie oczywiście nie obchodziło się bez szalika, ciepłej, puchatej kurtki czy też czapki i rękawiczek. Zdawało się to jednak być do zniesienia. Latem zaś bezproblemowo można było ganiać po dworze w krótkich spodenkach albo spódnicy. Tropików to tu nie było, ale zawsze to odrobina słońca w ciągu tylu deszczowych dni w roku. Wstając więc pomału z łóżka, przeczesałam dłońmi włosy, zarzucając je do tyłu by nie przeszkadzały mi aż tak bardzo.
–Jak ja nie znoszę wstawać rano. –Wymamrotałam i ruszyłam w stronę łazienki. Włosy jak się jednak okazało nie zamierzały współpracować ze mną. Ledwo opuściłam dłonie, a one znów zaczynały mi lecieć na twarz. Zaczynałam mieć już pomału dość tych kłaków.
–Wiem Mel. I to się pewnie nigdy nie zmieni. –Będąc już przy drzwiach od łazienki, usłyszałam wypowiadane przez Nialla słowa. Nie było nawet co dyskutować. Miał stu procentową rację. Odnosiłam również wrażenie, że uśmiechał się z tego powodu choć pewności nie miałam. Mogłam jednak mieć co do tego, że właśnie w tym momencie zakładał na siebie spodnie. Dźwięk uwieszonego na nich paska był aż zbyt charakterystyczny.
Wchodząc do łazienki, od razu dopadło mnie miłe ciepłe powietrze i zapach roznoszący się na całej jej powierzchni. Niall... Bez wątpienia brał prysznic. I to gorący skoro nawet lustra nie zechciało mu się wytrzeć po zaparowaniu. A może jednak to zrobił...? Ślady pozostawione na jego krańcach mogły to nawet sugerować. Wiedząc jednak, że nie miałam zbyt dużo czasu na przyglądanie się swojemu wyglądowi dzisiaj, wzięłam pierwszą lepszą gumkę, którą znalazłam na półeczce nad zlewem i związałam nią włosy. Myśl, że mogłyby się zmoczyć podczas mycia nie była zbyt optymistyczna. Szczególnie, że później musiałabym je suszyć, a po suszarce, nie ważne jakiego powietrza w niej używając, robiła mi się jak jedna, wielka szopa na głowie. Nie zamierzałam sobie tego fundować godzinę przed umówioną wizytą, wiedząc, że i tak nie zdążę wtedy nic już z nimi zrobić. A tak to chociaż mam pewność, że będą suche i nie będą mi przeszkadzać.
CZYTASZ
Prawdziwe życie (nieskończone)
Short StoryCzy po tak długim czasie w śpiączce można powrócić do poprzedniego życia? Kiedy Niall próbuje iść dalej i cieszyć się każdą minutą ze swoją żoną, Melody stoi w miejscu i nie może się odnaleźć w nowych dla siebie obowiązkach. Kontynuacja Listów.