Rano budzę się w cieplutkiej śnieżnobiałej pościeli, która pachnie tak ślicznie.
Przeciągam się i siadam na łóżko. Mruczę cicho i uśmiecham się lekko sama do siebie.Po chwili do pokoju wchodzi Shawn.
Jest w genialnym humorze. Do tego jest też prawie nagi, ale pomińmy ten szczegół.
Wpatruję się chwilę w jego idealnie wyrzeźbione mięśnie, które jak na 17- latka są zbyt wyćwiczone.
Bicepsy Shawa wyglądają jak bicepsy 30- letniego kulturysty.
Jednak skupiam się na czymś innym, czymś co jest dla mnie w nim najpiękniejsze- jego uśmiech.
-Jak się spało?- pyta i unosi kąciki ust do góry.
-Mogło być lepiej- Opieram się na łokciach i podnoszę się do pozycji siedzącej.
-Wybacz za niedogodności- Uśmiecha się solennie i siada na brzegu łóżka- Mogłaś spać ze mną, byłoby ci wygodniej.
Kopie lekko chłopaka w udo i zawijam się w pościel.
-Ty go kochasz- uśmiecha się sztucznie.
-Kogo?
-Nie udawaj głupiej skarbie- uśmiecha się sztucznie i zaczyna delikatnie bawić się swoją wargą.
-Oh Shawn, daj spokój- warczę cicho i zawijam się w pościel.
-Nie minęło wcale tak długo czasu od waszego zerwania- kontynuuje- ja rozumiem, że ty ciągle coś do niego czujesz.
-Nie- odpowiadam krótko i wstaje z łóżka.- Dzięki za zepsucie humoru Shawn- odzywam się i kieruję się w stronę toalety.
-Cassie, ja przepraszam- Zerkam na niego zrażonych wzrokiem i skinam głową na znak, że przyjmuje jego przeprosiny.
-W porządku- odpowiadam- Chciałam, żebyś wiedział, że on jest dla mnie nikim i wszelki sentyment do niego już dawno prysł- uśmiecham się subtelnie i opieram się plecami o zimną ścianę.
-Skoro tak mówisz- wzdycha cicho- Nie dziw się, że to mnie interesuje, ale jesteś moją przyjaciółką i najzwyklej się martwię- Shawn podchodzi do mnie i bierze moją mała dłoń, po czym zamyka ją w uścisku.
Uśmiecham się lekko i całuję chłopaka w policzek, czym go zupełnie zaskoczyłam.
-No co?- pytam.
-To przyjemne- Uśmiecha się, a ja czerwienię się i robię to ponownie. Tylko znacznie dłużej i czulej.
-Cassie- Patrzy mi prosto w oczy, a moje serce bije sto razy szybciej niż powinno- Pójdziesz dzisiaj ze mną na spacer?
-Na randkę?- pytam i oddycham nierówno.
-Nie, na spacer głuptasku- Uśmiecha się i delikatnie muska swoimi ustami moja dłoń. Muszę przyznać, że dotyk jego ust jest bardzo kojący. Nie, nie całowaliśmy się nigdy, tyle co w policzek lub w czoło, ale czasami kiedy chłopak jest blisko mnie, mam cichą nadzieję, że złączy nasze usta w chociażby krótkim pocałunku.
-W porządku- Wpatruję się prosto w jego czekoladowe tęczówki, a Shawn zbliża swoją twarz do mojej. Wiem co chce zrobić, nie mogę na to pozwolić. To wszystko może zniszczyć naszą przyjaźń. Jednak jakaś mała cząstka mnie krzyczy 'Pozwól mu się pocałować!', a druga 'Cassie, odsuń się, to wszystko zepsuje!'
CZYTASZ
Craving // Shawn Mendes Fanfiction
Fanfictionto miasto jest miejscem niespełnionych marzeń i tysięcy nieprzespanych nocy z głową pełną myśli o tobie. ©2k16