Rozdział 18

1.5K 127 60
                                    

Z okruszkami moich uczuć siadam na ławce odległej od Shawna, Jake'a i Soph, odłączając się tym samym od grupy, przez co dostanę ostrą reprymendę od pana Jenkinsa i załamuje głowę w moich rękach.

Jeżeli przyjaciel to osoba, która prosto w oczy powie ci, że jesteś beznadziejny i to osoba, która mimo twojej beznadziejności zawsze z tobą będzie i nigdy cię nie zostawi, to kim jest dla mnie Shawn, skoro nie umiał ze mną porozmawiać na temat swojego związku z Soph?

Shawn: Cassie, gdzie poszłaś? Coś się stało?

Me: Nic mi nie jest, spokojnie :>

Shawn: Mogłabyś tu wrócić?

Me: Nie mogłabym he he

Shawn: Chcesz pogadać?

Me: Na pewno nie z tobą :D !

Shawn: Czy ja coś zrobiłem?

Me: Nie ;p

Shawn: Jesteś taka trudna...

Me: ;)

Shawn: Wracaj na zbiórkę, młoda.

Chowam telefon do kieszeni i pospiesznym krokiem wracam z powrotem do Central Parku, w centrum, którego stoi cała moja grupa, a pan Jenkins głośno na kogoś krzyczy.

Dołączam do nich, nawet nie patrząc na Shawn, wciskam się między Jake'a, a Amelię i spuszczam głowę w dół, żeby zbytnio nie zwracać na siebie uwagi.

-Parker—zwraca się do mnie opiekun, a moje wnętrzności podchodzą do gardła—jakim prawem odłączasz się od grupy?—podnosi głos, a przez moje ciało przechodzą dreszcze. Jake łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie, a ja dziękuje mu w duchu, bo jego dotyk mnie uspokaja.

-J-ja, przepraszam, musiałam coś kupić—Jąkam, a Shawn wciska się między mnie i Amelię, przez co dostaje pare obelg od Jenkinsa.

-Co z tobą się dzieje, dziewczyno?—pyta Shawn, szarpiąc mnie lekko za ramię, a ja ponownie go ignoruję. -Cassie.

-Odczep się, Shawn— Syczę dość głośno, a pan Jenkins posyła mi dziwny uśmiech i prowadzi nas z powrotem do hotelu.

~~
-I wtedy, ten idiota położył się na chodniku, owinął się śpiworem i spał—Jake prawie sika ze śmiechu, kiedy opowiada mi, co robili z chłopakami dzisiaj w nocy— A Menda założył kondoma na głowę, czaisz Cassie?—łzy cisną się z jego oczu, a ja udając śmiech cicho przytakuję.

-Szczerze to, już bym chciała wrócić do domu—mówię mieszając moją herbatę i owijam się kołdrą, aż pod szyję.

-Czemu tak mówisz, tak bardzo chciałaś zawsze tu przyjechać—sapie Danielle, która właśnie skończyła robić serię przysiadów.

-Mam swoje powody.

-Przez Shawna—mówi Danielle do Jake'a, a on otwiera szeroko buzię i patrzy na mnie zbitym wzrokiem.

-Och, już rozumiem—chłopak podchodzi do mnie i łapie w uścisk moją prawą dłoń—spoko, mi też podoba się Shawn.

-Co?! Czemu każdemu się podoba Shawn, do cholery—krzyczę, a w moim głosie jest nutka rozbawienia—Jake!—uderzam chłopaka nogą w brzuch, a on cicho się śmieje.

Craving // Shawn Mendes FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz