- Kurde, ale się późno zrobiło - mówię, patrząc na niewidzialny zegarek, który powinien znajdować się w tej chwili na mojej ręcę.
- Faktycznie 10 rano, trzeba robić już kolację - chłopak wywraca oczami, a ja niezręcznie chichoczę - i nie unikaj tematu pocałunku, bo od tego nie uciekniesz - unosi palec do góry i macha mi nim przed nosem - chyba, że nie chcesz o tym gadać.
- Whoa, brawo jesteś szybszy od przeciągu - klaszczę głośno w dłonie i przekładam okład chłopaka na drugą stronę.
- Nie jesteś zabawna, Cassie - wywraca oczami i podnosi się na łokciach do pozycji siedzącej.
- Nawet nie próbuję, kochanie - uśmiecham się szeroko i całują chłopaka w policzek, na co chichocze.
- Kochanie - powtarza cicho i spuszcza wzrok na swój okład, przyciskając go do skóry.
- Jak się czujesz?
- Już lepiej, tylko cholernie mnie boli cały tors - skrzywiam się i kładę się koło chłopaka, wsadzając głowę w zagłębienie jego szyi.
Leżymy przez jakiś czas w ciszy, nie dotykając się a patrzymy się na biały sufit, który w tym momencie wydaje się najciekawszym obiektem w tym pokoju.
- Wiesz... czasami próbuję sobie wyobrazić tak wielką miłość, tak silną, żeby dla kogoś
zrezygnować ze wszystkiego, czego się pragnie dla siebie - uśmiecha się sam do siebie, a ja przekręcam się, tak, że jedną nogę mam przerzuconą przez jego udo.- To słodkie - chichoczę cicho - ale dziewczyny to suki i musisz uważać, z jaką będziesz się pakował w coś więcej. A poza tym, co z geografią?
- Pójdziemy do mnie po południu, ale matka będzie w domu.
- Och.
- Rozmawiałem z nią na twój temat ... i twierdzi, że możemy się widywać, ale musisz się bardziej 'wziąć za siebie'.
- Czyli ja jestem bad girl, a ty grzecznym chłopczykiem, któremu rodzice wybierają towarzystwo? - chichoczę cicho i dmucham gorącym powietrzem na jego skórę na obojczyku.
- Rób tak.
- Hm?
- Rób to co przed chwilą, to przyjemne - uśmiecham się sama do siebie i dmucham kolejny raz na nagą skórę chłopaka, a następnie całuję delikatnie zaczerwienione miejsce na jego szyi.
- Powiesz mi w końcu o tym tatuażu? - pytam, a on kręci głową na co wzdycham.
~~~~~~~~~
- Nie zjesz nic więcej? - pyta mnie Shawn, na co kręcę głową, ale wpycham do buzi jeszcze jeden gryz kanapki z ostrym skrzydełkiem - wyglądasz jak chomik - śmieje się cicho, a ja staram się jak najszybciej wszystko przeżuć i iść w końcu wybrać sukienkę na bal w jednym ze sklepów.
- Kurwa, patrz kto idzie - wskazuję palcem w stronę blondyna, który idzie pod rękę z jakąś wysoką szatynką, która ma nogi jak modelka Victoria's Secret.
Shawn obraca szybko głowę, a kiedy widzi Nialla zaczyna głośno się śmiać.
- On chyba tylko udawał chorego zboczeńca.
- Albo szukał kogoś do pieprzenia i nie mógł znaleźć - kiedy łapię kontakt wzrokowy z chłopakiem, on się do mnie uśmiecha i puszcza mi oczko, na co mam ochotę zwymiotować.
- Jakby jeszcze raz próbował cię dotykać skopałam mu tą krzywą dupę tak, że nie mógłby chodzić przez miesiąc. Poza tym jedyną osobą, która będzie się z tobą kochać, będę ja - moje serce podchodzi mi do gardła i nie patrząc na chłopaka przełykam głośno ślinę.
CZYTASZ
Craving // Shawn Mendes Fanfiction
Fanficto miasto jest miejscem niespełnionych marzeń i tysięcy nieprzespanych nocy z głową pełną myśli o tobie. ©2k16