Rozdział 6

2.5K 256 176
                                    

Siedzę z Shawnem w domu Claire już 35 minut dłużej niż powinniśmy.
Ciocia nawet nie zadzwoniła i nie zainteresowała się co się dzieje z jej córką.
Jest taka podobna do mojej matki.

Shawn leży przykryty kocem na wersalce, a ja próbuję właśnie ukołysać małą Aisel.

Dziewczynka nie chciała nic jeść i cały czas płakała odkąd Shawn padł zmęczony na wersalkę.

Po chwili słyszę czyjeś kroki na korytarzu i po chwili widzę zarysy jakiejś postaci.
Budzę Shawna i oboje szykujemy się do wyjścia.

- Cześć dzieciaki - Wita nas moja ciocia. Jest cała zdyszana - Przepraszam za to spóźnienie, ale autobus mi uciekł i musiałam czekać na następny - Szybkim krokiem podchodzi do nas.

- Nic się nie stało, było naprawdę sympatycznie - Odzywa się za mnie Shawn i obrzuca Claire zmysłowym spojrzeniem.

-Cieszę się, a jak mała? Była posłuszna?- Zwraca się do mnie i wchodzi do pokoju małej.

-Tak, wszystko było okej- Uśmiecham się nieszczerze i łapią Shawna za rękę na znak, że już powinniśmy wyjść.

-Możecie już iść- Rzuca opieszale, a ja z Shawnem ubieramy się i wychodzimy z mieszkania.

-Twoja mama będzie się martwić- Odzywam się do chłopaka.

-Wie, że jestem z tobą, spokojnie- Uśmiecha się solennie i wychodzimy z budynku.

-Twoja mama mnie lubi?- pytam się ciepło.

-Mówi, że jesteś wzorowa- Zakłada na głowę kaptur i przeczesuje swoje włosy.

-To miłe- leciutko unoszę kąciki ust do góry.

-Nie dziw się, jesteś serio w porządku- Shawn przerzuca na mnie swój wzrok, a w jego oczach widać odbijające się światła lamp.

-W porządku- Mówię z grymasem i chowam ręcę do kieszeni spodni.

-To źle?- pyta się.

-Nie, myślałam, że jestem kimś więcej niż kumpelą- Odsuwam się lekko od chłopaka.

-Bo jesteś- Staje przede mną i podnosi mój podbródek- Myślę, że możemy nazwać naszą relację przyjaźnią- Uśmiecha się słodko.

-Wow dopiero teraz możemy się nazwać przyjaciółmi?- pytam.

-Myślę, że tak- Odsuwa się.

-Shawn, 3 miesiące temu już uznawałam cię za mojego przyjaciela- Chłopak nie odzywa się i idzie przed siebie.

-Rozumiem.- Odpowiada.

-Jesteś czasami taki bipolarny i nie zauważasz moich starań- Fukam cicho i przyśpieszam kroku.

-Cassie, nie chcę się kłócić- Łapie mnie za rękę, a ja wyrywam mu się z uścisku.- Uważam cię za moją przyjaciółkę dopiero od jakiegoś czasu- Wypuszcza powietrze- Bo uważam, że na takie miano trzeba sobie zasłużyć- Uśmiecha się- A ty to zrobiłaś.

-Masz rację, wybacz- Spuszczam wzrok.

-Tak zmieniając temat- Odzywa się i chowa ręcę w kieszeniach bluzy- Jak z twoją mamą?

-Błagam cię, nawet nie pytaj- sapie cicho.

-Przepraszam, po prostu martwie się o ciebie.

-Nie musisz, daje radę- Uśmiecham się delikatnie.

Kiedy dochodzimy do mojego domu w momencie gdy próbuję otworzyć drzwi stawiają opór.
Zaczynam dzwonić do drzwi i głośno pukać z nadzieją, że matka mi otworzy.
Krzyczę i pukam do drzwi jak najgłośniej- Cholera- Opadam pod drzwi i siadam na schodach.

Craving // Shawn Mendes FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz