Stałam na balkonie i patrzyłam na odjeżdżającego Luka.. Pisk opon dotarł do moich uszu, a Ja wiedziałam, że straciłam Go na zawsze. Łzy nadal opuszczały moje oczy, ale poczułam swego rodzaju ulgę. Zbyt mocno Mnie zranił. Nie kłamałam, gdy mówiłam, że Mu wybaczyłam. Jednak wybaczenie, nie ułatwia Mi niczego związanego z Nim. Po raz ostatni spojrzałam w stronę, w której niedawno dało się dostrzec oddalające się auto bruneta, nic. To koniec. Wróciłam do pokoju walcząc z uczuciami, które wyraźnie chciały doprowadzić Mnie do wariactwa. Emocje były tak wielką sprzecznością, że współgrając razem tworzyły bombę, która mogła rozsadzić Mnie od środka.
Byłam Mu wdzięczna, że nie utrudniał Mi niczego i po prostu odszedł, z drugiej strony byłam wściekła, że nawet nie walczył tylko tak szybko się poddał. Chciałam wyjechać by nie widzieć Go już nigdy jednocześnie widząc codziennie. Chciałam żeby wrócił tu i starał się wszystko naprawić, mimo że moja decyzja była niezmienna. Cieszyłam się z przeprowadzki, jednocześnie chcąc tu zostać. Chciałam biec za Nim, nie widząc w tym sensu. Chciałam by był blisko, jednak tak bym nie mogła Go zobaczyć. Kochałam Go tak mocno, nienawidząc siebie za to jakim uczuciem go darzę. Czy to normalne? Zdecydowanie nie.
Opadłam na łóżko i starałam się zasnąć by przypadkiem nie eksplodować z nadmiaru takich niedorzeczności znajdujących się w moim jak na to wszystko małym mózgu. Spojrzałam na walizki i wiedziałam, że może to nie najlepsze rozwiązanie, lecz na ten moment najlepszy sposób ucieczki. Wstałam by zgasić lampkę, na którą zrzuciłam całą winę mojej bezsenności i spojrzałam na biórko. Byłam przekonana, że list do Luka powinien być właśnie na nim. Co dziwne nie było go.. są tylko dwie możliwości. Albo Luke zabrał list jak tu był, albo faktycznie ześwirowałam i musze iść do psychiatryka. Żadna z tych opcji Mi nie pasowała, po pierwsze jest tam cała sprzeczność tego co Mu powiedziałam, po drugie nie lubię zamkniętych pomieszczeń i ludzi dziwnie wyglądających w fartuchach. Zgasiłam lampkę i wróciłam do łóżka, w którym spędzę ostatnią noc. Bezsenność nadal dawała o sobie znać, ale teraz całą winę zrzuciłam na księżyc, który swoim blaskiem oświetlał moją twarz. Wstałam z rzucając kołdrę na podłogę i poszłam do łazienki. Moje zmęczenie doprowadzało Mnie już do stanu krytycznego. Postanowiłam wziąć prysznic by choć troszkę pomóc mojemu ciału, które od dwóch dni nie widziało wody. Zdjęłam z siebie stare, brudne i spocone ciuchy i weszłam do kabiny. Woda mimo swojej niskiej temperatury, sprawiła Mi ogromną ulgę jak i przyjemność. Umyłam włosy by zająć czymś czas. Czas do mojego wylotu. Wysuszyłam ciało ręcznikiem, jak i włosy i założyłam za dużą koszulkę Toma do której nadal miałam sentyment. Wróciłam do łóżka układając się wygodnie i podniosłam koszulkę do góry. Spojrzałam na tatuaż, a myśli jak zniknęły pod prysznicem, tak szybko odnalazły drogę powrotną. Przejechałam po zagojonej już skórze bez żadnych wypukłości i zaczęłam wspominać moment jego powstania. Te wszystkie uczucia, które dały Mi poczucie szczęścia. Drzwi do pokoju lekko się uchyliły, a Ja automatycznie opuściłam koszulkę.
-To był On prawda?- zapytała moja mama lekko wychylając głowę zza drzwi bym mogła zobaczyć Jej twarz
- Tak- westchnęłam ciężko i spojrzałam w sufit
- chcesz o tym porozmawiać kochanie?- zapytała i otworzyła drzwi szerzej czekając na potwierdzającą odpowiedź, kiwnęłam głową, a moja rodzicielka zajęła miejsce obok Mnie
- pożegnałam się z nim.. tak na zawsze- powiedziałam, nie kryjąc znów pojedynczych łez spływających po nadal napuchniętych policzkach
- jak zareagował? - zapytała cicho ściskając moją dłoń
- nie słyszałaś? - zapytałam, to było dziwne bo pisk opon był dość głośny
- Ahh.. no tak..- powiedziała obracając się tak by móc widzieć moją twarz
- a co jeśli ucieczka to złe rozwiązanie? - wypaliłam bez namysłu, to pytanie cały czas Mnie nurtowało
- Kochanie.. ucieczka nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, daję człowiekowi tylko więcej czasu na przemyślenia.. którego Ty potrzebujesz bo się pogubiłaś - wyszeptała gładząc mój policzek
-a co jeśli Go stracę? - spytałam samej Siebie jednak na tyle głośno by Mnie uslyszano
- a nie tego chciałaś? Wyjechać i uwolnić się od wszystkich? - zapytała lustrując moją twarz, na której pojawił się grymas. Miała rację, jak zawsze.
- Tak..nie.. nie wiem- wyszeptałam łamiącym się głosem i uderzyłam otwartą dłonią w czoło
- zawsze możemy zostać- szepnęła uśmiechając się
- nie chcę - jęknęłam, zdając sobie sprawę, że przeczę poprzednim słowom
- a więc idź spać i nie myśl nad tym więcej.. jeśli chcesz zacząć wszystko od nowa nie możesz się zatrzymać w miejscu bo nic nie zmienisz.. musisz ruszyć do przodu, nie robiąc kroku w tył.. na tym polega zmiana kochanie, a taka była twoja decyzja- powiedziała wstając z łóżka i całując Mnie w czoło.
Wyszła z pokoju, a Ja zaczęłam intensywnie zastanawiać się nad sensem Jej słów. Znów miała rację.
..Jeśli chcesz zacząć wszystko od nowa nie możesz zatrzymać się w miejscu bo nic nie zmienisz.. musisz ruszyć do przodu nie robiąc kroku w tył.. na tym polega zmiana kochanie, a taka była twoja decyzja..
Szkoda, że tak łatwo się o tym mówi, a tak trudno to wykonać.. Obróciłam się na bok by uniknąć światła padającego przez okno. Spróbuj chociaż! pomyślałam i szczelnie okryłam się kołdrą. Przymknęłam oczy, nadal analizując słowa mojej rodzicielki
- od jutra zaczynasz Nowe życie i wprowadzasz zmiany- wyszeptałam sama do siebie z uśmiechem na twarzy i wreszcie zasnęłam
_____________________________________
Mamy to koty ☆☆
CZYTASZ
Give Me Yourself
Teen FictionMiałam się nie dowiedzieć, przecież po to tu przyjechał. Poznałam prawdę przez przypadek, jednak wcześniej pokochałam Go całym sercem. I choć uciekłam.. oddała bym wszystko by być blisko Niego. Czy chwila szczęścia jest warta zniszczonego życia...