Luke
-halo- wybełkotałem do słuchawki nie patrząc nawet kto dzwonił
-Luke?- zapytała osoba po drugiej stronie. Tak dobrze znałem ten głos. Moj oddech stał się szybszy. Bałem się tego co mogę usłyszeć.
-Sal? Co się stało? - zapytałem kiedy udało mi się ogarnąć emocje. Strach wypełniał Mnie od środka, to dziwne. Miałem wrażenie, że nie dzwoni z niczym wesołym. Podejrzewałem nawet, że być może poznała już prawdę o swoich 'bliskich'
-nie..to znaczy tak..- zaczęła jąkać się, a dla mnie to był znak, że coś Ją trapi.
-Sally? Co jest? - zapytałem ziewając. Nawet fakt, że osoba którą kocham jest po drugiej stronie urządzenia nie pozwolił Mi wyzbyć się ochoty snu.
-jesteś śpiący? To może Ją nie będę przeszkadzać.. umm..- powiedziała, a Ja czułem jak w moim ciele zbiera się złość
-Sally, kurwa co jest!?- zapytałem już głośniej, wiedząc, że Ona do końca roku Mi nie powie z jej tempem. Bałem się tego co mogę usłyszeć, jeśli zna prawdę ta rozmowa nie będzie trwała chwilę.
Usłyszałem cichy szloch, a zaraz później tak dobrze znany Mi głosik
-tęsknię, kurwa tęsknię za tobą i wiem, że to może być dziwne bo sama uciekłam.. ale potrzebuje Cię, chcę Cię mieć blisko.. nie daje już rady, Luke! - powiedziała na jednym wdechu, usłyszałem jak wypuszcza głośno powietrze, a całe moje wcześniejsze zdenerwowanie wyparowało
-Kochanie.. nawet nie wiesz jak się cieszę, że to słyszę - powiedziałem uśmiechając się sam do siebie - musimy się spotkać.. muszę Ci coś powiedzieć - powiedziałem już całkiem poważnie. Jak najszybciej chciałem mieć to za sobą
-czy Ty.. Czy Ty.. masz kogoś? - zapytała z żalem, wstrzymałem powietrze na jej słowa. To była wielka niedorzeczność.
-oczywiście, że Nie..- powiedziałem wypuszczając powietrze - gdzie jesteś? - zapytałem łapiąc się za kark
- Miami.. czy mógłbyś tu przylecieć? - zapytała tak cicho, że musiałem dać na głośnik by co kolwiek usłyszeć
- sprawdzę samolot i dam Ci znać okej?- zapytałem, choć dla mnie było to bardziej jak stwierdzenie
-dobrze, ale proszę pośpiesz się.. nie wytrzymam tu bez Ciebie- powiedziała głośniej, a moje serce zaczęło robić fikołki
- zrobię wszystko by być jak najszybciej skarbie..- powiedziałem ciesząc się jak głupi. Szczerze to nie tego się spodziewałem po Jej telefonie, ale dla Mnie to lepiej. Mimo wszystko lepiej.
- a więc dobranoc i przepraszam, że Cię obudziłam - powiedziała i czekała na odpowiedź
- Sally? - zapytałem upewniając się że nadal tam jest
-tak?- zapytała
-kocham Cię i chcę abyś o tym wiedziała - powiedziałem i słyszałem jak dziewczyna wciąga powietrze ze świstem na moje słowa
- Ja Ciebie też, dobranoc - powiedziała, a mój uśmiech znów się poszerzył. Musiałem wyglądać jak człowiek chory psychicznie z tak wielkim uśmiechem. Senność wyparowała, a zastąpiła je chęć bycia jak najbliżej blondynki
- dobranoc- powiedziałem i usłyszałem pikanie oznaczające zakończenie rozmowy.
Położyłem się i zacząłem analizować całą naszą rozmowę. Uśmiech cały czas nie opuszczał mojej twarzy.
Tęskniła. Ona kurwa tęskniła.. mimo, że wyjechała nadal Mnie kochała.
Te myśli odbijały się echem w mojej głowie dając Mi nadzieję. Nadzieję, że nie wszystko jest skończone. Nadal możemy być razem, być szczęśliwi. Została jeszcze najważniejsza kwestia..aż mianowicie wyznanie jej prawdy, która znów zniszczy jej wnętrze. Nie chcę tego robić, jednak muszę. Muszę nim ktoś Mnie uprzedzi zabierając Mi po raz kolejny szansę na bycie blisko blondynki. Nim się obejrzałem siedziałem przed laptopem szukając najbliższego lotu do Miami. Szczęście chyba zaczęło Mi sprzyjać bo lot był rano o 7. Wystukałem tylko wiadomość do Sal, że będę jutro i zacząłem się pakować. Czas ciągnął się niemiłosiernie. Im bardziej chciałem już trzymać blondynkę w ramionach, tym bardziej czas spowalniał robiąc z minuty godzinę.
Na lotnisku byłem pierwszą osobą czekającą na ten lot. To nic dziwnego, Miami jest raczej drogie i nie każdego na to stać. Zabrałem tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wysłałem jeszcze blondynce o której będę i żeby czekała. Po udanej odprawie, zacząłem myśleć co zrobię jeśli znów coś nie wyjdzie. Chociaż próbuje, a to już wiele. Weszłem na pokład samolotu i postanowiłem się przespać. Tylko w ten sposób znajdę się blisko blondynki w krótszym czasie.
Nie mam pojęcia ile spałem, do momentu aż ktoś dość mocno zaczął szarpać za moje ramię. Uchyliłem powieki i spojrzałem w górę.
- jesteśmy na miejscu- powiedziała I uśmiechnęła się dość śliczna szatynka
- dziękuję - posłałem jej uśmiech i zacząłem się kierować w stronę wyjścia.
Udałem się do holu i nerwowo zacząłem szukać dość zgrabnej blondynki, którą mogła by być Sally. Usłyszałem stłumiony śmiech za moimi plecami i mimo stłumienia znałem właściciela. Obróciłem się nerwowo, a moim oczom ukazała się Sally. Nie była jednak tą osobą jaką zapamiętałem. Jej policzki były lekko zapadnięte, a figura wydawała się być smuklejsza. Spojrzałem w jej zmęczone oczy w których teraz pojawiały się błyski szczęścia. Nie czekając na pozwolenie rzuciłem bagaż i zamknąłem Ją w szczelnym uścisku. Nie zwracając uwagi nawet na jej drobne ciało, które swoją siłą mogłem połamać.
CZYTASZ
Give Me Yourself
Dla nastolatkówMiałam się nie dowiedzieć, przecież po to tu przyjechał. Poznałam prawdę przez przypadek, jednak wcześniej pokochałam Go całym sercem. I choć uciekłam.. oddała bym wszystko by być blisko Niego. Czy chwila szczęścia jest warta zniszczonego życia...