ROZDZIAŁ 34

176 7 0
                                    

Od piętnastu minut stałam na środku lotniska tulona przez bruneta. Tęsknota za Nim była ogromna, lecz mimo wszystko nie myślałam, że aż tak cholernie Mi Go brakowało. Jego uścisk był pewny i dość mocny. W tamtym momencie był idealny. Nie chcąc przerywać tej cudownej chwili jak i pozostać na lotnisku ani minuty dłużej delikatnie oderwałam się od chłopaka. Widziałam zakłopotanie jak i smutek pojawiający się na jego przystojnej twarzy z powodu mojego czynu. Sama nie czułam się lepiej, gdyż tylko mając Go w ramionach, czułam, że mam wszystko co potrzebne Mi do życia. Stanęłam na palcach bo różnica naszych wzrostów dała o sobie znać ze względu na trampki znajdujące się na moich stopach. Nie miałam powodu się stroić,  nie musiałam tego robić. Dla Niego byłam przecież idealna, w szpilkach czy bez nich. Połączyłam nasze usta w żarliwym pocałunku, pełnym emocji tych złych jak i tych dobrych. Byłam tak spragniona jego dotyku, że byłam w stanie uprawiać z Nim seks na środku lotniska nie zwracając uwagi na ludzi znajdujących się dookoła naszej dwójki. Znów niechętnie i bardzo wolno odsunęłam się od chłopaka by nie robić większego widowiska, które zaczęło interesować coraz większą ilość gapiów.  Złączyłam nasze ręce nie czując presji. Presji która towarzyszyła Mi w Nowym Yorku z powodu ukrywania uczuć.  Tutaj byłam wolna i mogłam cieszyć się każdą minutą mojego wreszcie poukładanego życia u boku ukochanego. Dla Niego ta sytuacja musiała być również lepsza bo po przekroczeniu lotniska nasze dłonie nadal były złączone, palce splecione w jedną całość, a na jego twarzy widniał ogromny uśmiech ukazujący minimalne dołeczki. Całe napięcie opuściło Moje ciało, a ja od wielu lat poczułam się spełniona mogąc chwalić się naszą miłością dookoła. Nie było już mowy o kłamstwach, zdradach, udawaniu i niszczeniu wzajemnie swoich uczuć. Zastąpiła je czysta i niewinna relacja, która potrafi uskrzydlać. Miłość.

Taksówka nadal stała w miejscu w którym ją opuściłam,  co znacznie ułatwiało sprawę powrotu do mojego.. a na ten moment NASZEGO domu. Taksówkarz pamiętał adres więc piętnasto minutowa droga powrotna minęła w idealnej ciszy. Wszystko było idealne z Nim obok..

Moja posiadłość, a raczej moich rodziców bardzo przypadła Lukowi do gustu. Zwiedział każdy zakamarek wnętrza bez żadnej krempacji. Nie wiedział jednak o najlepszym miejscu, które zostawiłam na koniec. Dziwnym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że Luke pokochał moją ukrytą łazienkę wyobrażając sobie w Niej chyba wszystkie możliwe niecenzuralne i sprośne rzeczy w moim wykonaniu. Temat seksu nadal  był dla mnie tematem tabu i zawsze wywoływał u Mnie zażenowanie jak i zakłopotanie, przy Luku czułam się swobodniej, a każdą jego zboczoną uwagę puszczałam mimo uszu bądź obracałam w zabawny żart.  Walizka, którą posiadał chłopak zajmowała moje łóżko, a kosmetyki zaczęły zajmować łazienkę.

Mojej mamy o dziwo nie było w domu, jednak została przeze mnie rano solidnie przygotowana na spotkanie z Lukiem. To na Jej zdaniu ostatnio zaczęło zależeć Mi najbardziej, dlatego chciałam by zaakceptowała Go mimo krzywd jakie kiedyś Mi wyrządził, a może nawet pokochała jak syna. Najgorsza jednak czekała Mnie konfrontacja z moim tatą. Zmieniłam wszystko tylko po to by zapomnieć o brunecie i jego magnetycznych zielonych tęczówkach, który aktualnie szwęda się wszędzie i wszystkiego dotyka. Nie chcąc myśleć dłużej o tym co będzie,  złapałam zaskoczonego chłopaka za rękę i poprowadziłam nas w najpiękniejsze miejsce, które za każdym razem zapiera dech w piersiach. Przekroczyliśmy drzwi dzielące Nas od mojej prywatnej Narni, a chłopak z wrażenia wstrzymał oddech. Wiedziałam, że to miejsce spodoba Mu się najbardziej. Słońce, które w Miami zachodziło dość późno ogrzewało Nas swoimi ciepłymi promieniami, które odbijały się od morza dając mu idealny blask. Ten sam blask dostrzegłam w oczach bruneta, a jego uśmiech zdradzał wszystko. Wypuścił powietrze cicho jakby bał się zagłuszyć szum morza tym samym niszcząc ten cudowny klimat, który tam panował. Nie myśląc długo ujęłam jego dłoń splatając nasze palce. Jego wzrok nadal utkwiony był w widoku przed Nami, a Ja mogłam przy blasku słońca podziwiać jego idealne rysy twarzy i najpiękniejsze tęczówki jakie dotąd miałam okazję ujrzeć w moim osiemnastoletnim życiu. Jego lekko rozchylone usta wręcz prosiły o pocałunek.

Give Me YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz