II rozdział

2.7K 163 18
                                        

Paulina westchnęła cicho podnosząc ciężkie siodło. Zaniosła je prosto do siodlarni. Otwarła pakę podpisaną dużymi, drukowanymi literami "KARINO" i postawiła siodło na haku. Wtem do pomieszczenia wszedł ON. ON, ten, którego widziała w aucie. Z każdą sekundą patrzenia się w jego idealną twarz dziewczynie robiło się coraz bardziej gorąco.  W dodatku nie mogła wykrztusić żadnego słowa.

- Hej jestem Max, to chyba Ciebie widziałem gdy jechałem z mamą do stajni, byłaś na takim siwym andku, nie? - zaczął w końcu chłopak

- Tak, to byłam ja. Jestem Paulina, witaj w naszych skromnych progach. - próbowała mówić na luzie Paula.

- Masz swojego konia? - kontynuował Max

- Mam 3, tego ogierka którego widziałeś, Iluzję, klacz hanowerską do skoków i Cookiego, kucyka szetlandzkiego - odpowiedziała już nieco mniej zestresowana dziewczyna.

- Pokaźnie! Ja mam klacz arabską Indianę

- Co trenujesz?

- Ujeżdżenie - powiedział po czym szybko dodał  - Muszę lecieć po resztę sprzętu -

- Jasne, pomóc Ci? - zapytała uśmiechnięta Paulina

- Nie, nie trzeba... ale dzięki - odparł chłopak i wyszedł z siodlarni.

***

Paula leżała na łóżku próbując skupić się na nauce. Nie mogła. Tęskniła za jego wyjątkowymi, niezwykłymi, błękitnymi oczami ze źrenicami z których wychodziły brązowo-pomarańczowe ogniki. Rzuciła książką od biologii w podłogę. Próbowała zagłuszyć myśli muzyką. Niestety, na nic się to zdało. Wciąż miała przed sobą obraz jego przeuroczych dołeczków i białych, równych zębów.

-Jeśli tak ma wyglądać miłość to ja podziękuję- burknęła Paulina. Na całe szczęście już jutro ostatni dzień szkoły i ferie. 2 tygodnie żeby intensywnie trenować, 2 tygodnie żeby GO zdobyć. Chwyciła piżamę i poszła w kierunku łazienki. Napełniła wannę po brzegi po czym weszła do ciepłej wody.

"Tego mi brakowało" pomyślała odprężając się w wannie.


 Rzuciła plecak w kąt pokoju.

- Ferie! Ferie! Ferie! - krzyczała tańcząc taniec radości razem z Weroniką. Po chwili wybuchły śmiechem. Przebrały się w rekordowym tempie. Miały na sobie czarne kurtki, wysokie termobuty i ocieplane, granatowe bryczesy. W czasie drogi do stajni Paula zdążyła opowiedzieć przyjaciółce o jej spotkaniu w siodlarni.

- Kto by pomyślał - mruknęła Wera patrząc się na nią z ukosa.

- O patrz, o wilku mowa - dodała szybko wskazując gestem w stronę stajni. Był tam. Paulina zadrżała. "Spokojnie dziewczyno, spokojnie" powtarzała w myślach.

- Hej Max! - powiedziała kiedy podeszły wystarczająco blisko.

- Hejka! - odpowiedział chłopak swoim zabójczym uśmieszkiem.

- Poznaj Werę, moją przyjaciółkę - przedstawiła Paula

- Miło mi poznać - powiedział

- Mi również - odparła Weronika podając rękę.

Weszły do stajni rekreacyjnej. Paulina przytuliła swojego ukochanego wałacha szetlandzkiego. Cookie zarżał cicho witając ją. Wyczyściła go i puściła na lonżownik. Gdy kucyk się rozgrzał poleciła mu aby przyśpieszył mówiąc głośno i wyraźnie

- KŁUS mały! -

Kątem oka zobaczyła Maxa.


 




NieujarzmionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz