Rozdział VI

1.7K 139 34
                                    


    ~Narracja pierwszoosobowa Paulina~

  Siedziałam na łóżku zapisując w moim końskim kalendarzyku rozkład pracy z końmi. Musiałam w końcu odwiedzić Cookiego. Teraz najbardziej mnie potrzebuje. Usłyszałam dzwonek do drzwi a po chwili serdeczny głos mamy.

- Paulina mamy gościa! - krzyknęła. Miałam cichą nadzieję, że to Max. Ogarnęłam włosy, poprawiłam lekko pogniecioną bluzę i zeszłam na dół po schodach. Spojrzałam na drzwi. To był on.
 

Jezusie najsłodszy.

Chłopak wyglądał rewelacyjnie! Miał na sobie czarne rurki i czerwony sweterek, spod którego wyglądała na świat biała lamówka, zapewne podkoszulka.

- Hej Paula! - przywitał mnie swoim zabójczym uśmieszkiem.

- Max! Cóż za niespodzianka! - odparłam, udając zaskoczenie. Gestem dłoni zaprosiłam go na górę. Gdy byliśmy w połowie schodów, mama (jak zwykle) musiała coś powiedzieć.

- Zrobić Wam herbaty, a może coś mocniejszego? - zapytała wesoło. Boże jak ja nienawidziłam jej "żartów". Zawsze myślała, że jest śmieszna. Przewróciłam oczami.

Nie przy nim kobieto!

- Oczywiście chodziło o kawę - dopowiedziała śmiejąc się. Max, jakby nigdy nic lekko się zaśmiał i powiedział spokojnie:

- Mi nic nie trzeba.

"On jest wspaniały" pomyślałam zagryzając dolną wargę. Spojrzał na mnie jego czarującymi oczyma. Lekko się zarumieniłam, modląc się, żeby nie było tego widać. W końcu długa droga do mego pokoju się skończyła.

- Końsko tu! - zagadał wesoły.

- No a jak miało być? - uśmiechnęłam się jak najbardziej uroczo mogłam.

- Wyobrażałem sobie, że będzie tu słodko, tak, jaka ty jesteś - odparł nieco ciszej patrząc mi prosto w oczy. Prawie się zachłysnęłam powietrzem! Chyba mi się przesłyszało...

REPLAY! REPLAY! REPLAY!

Stałam jak kołek nie wiedząc co odpowiedzieć i coraz bardziej się rumieniąc.

- Przepraszam, to chyba było nie na miejscu - mruknął zaczesując grzywkę do tyłu. I tak była idealna, nie musiał tego robić.

- To było bardzo na miejscu - wyszeptałam na tyle głośno, żeby usłyszał, po czym zbliżyłam się do niego a nasze języki złączyły się w jedność. Nie poznaję się. Skąd ja mam tyle odwagi?! Tak się podekscytowałam tą chwilą, że zapomniałam oddychać. Gdy się od siebie oderwaliśmy zaczęłam łapczywie łapać powietrze. Złapał moją twarz w obydwie dłonie i powiedział:

- Jesteś śliczna

Nie odpowiedziałam nic. Jedyne co chciałam teraz zrobić to popłakać się ze szczęścia. Po chwili ciszy usiedliśmy na moim równo pościelonym łóżku i zaczęliśmy rozmawiać. Sporo się dowiedziałam o jego rodzinie. Miał starszego brata i siostrę. Mieszkał z mamą, tatą oraz babcią, bo jego rodzeństwo było na tyle dorosłe, że się wyprowadziło.

- Teraz coś o tobie - powiedział szczerząc się. Opowiedziałam mu szybko o moim 4 lata starszym bracie, kochanej mamie i tacie, który po rozwodzie wyjechał do USA. Cholernie mu zazdrościłam pełnej rodziny. Nastała nie zręczna cisza.

- Chcę znów... - mruknął i nawet nie czekając na moją reakcję pocałował mnie namiętnie. Wtedy stało się to czego najbardziej się obawiałam.


**********************************************************

Jak Wam podoba się narracja w 1 osobie? Pisać tak dalej? :)

Piszcie śmiało co o tym sądzicie! :D


NieujarzmionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz