- Ugh, przed wyjazdem dałam radę ją zasunąć! - krzyknęłam, zdenerwowana. Usiadłam na walizce próbując ją domknąć.
- Zawsze tak jest. - wzruszył ramionami Krystian, rozbawiony całą sytuacją.
- Daj, pomogę ci. - powiedział spokojnie, łapiąc mnie w talii i delikatnie ściągając z walizki. Poczułam przyjemne dreszcze.Ogar mózgu, to tylko przyjaciel!!!!!
Nie wiem jakim cudem, ale blondyn poukładał wszystko tak, że walizka spokojnie się zasunęła.
- Ta da! - krzyknął, wstając z klęczek. W tym samym momencie poczułam wibracje w kieszeni. Ostrożnie wyjęłam telefon i przeczytałam sms'a od mamy.Mama: Będę jutro o 12
Ja: OK.- Będę za tobą tęskniła. - westchnęłam. Wzruszył ponownie ramionami.
Serio?!
- Ta. Jasne. Zapomnisz o mnie. Tylko Max się będzie dla ciebie liczył. - burknął, zimnym, bezuczuciowym tonem.
- Skąd wiesz?! - warknęłam.
- Siedziałaś tu sama, to sobie znalazłaś kogoś, żeby się nie nudzić. A teraz wyjedziesz i nigdy się już nie zobaczymy - powiedział, z obojętnością na twarzy.
- Jak możesz?! - podniosłam głos, wyrzucając ręce w górę, dając upust złości.
- Nawet mi na tobie nie zależy. - dodał. To mnie dopiero zabolało.
- Wyjdź. - rozkazałam, czując gromadzące się łzy pod powiekami.
- WYJDŹ! - krzyknęłam ponownie. Pchnęłam go mocno w stronę drzwi. Ledwo drgnął. Podziwiałam jego siłę. Powoli opuścił mój pokój, trzaskając drzwiami.- Co za bipolarny cham! - załkałam, chowając twarz w dłoniach. Czułam, jakby moje serce rozpadało się na kawałki. Nie wiem, ile płakałam. W każdym razie, gdy poszłam do łazienki, byłam przerażona. Oczy były opuchnięte i zaczerwienione. Nos podrażniony, od ciągłego wycierania go chusteczkami. Nie mogłam rozstać się z nim w takiej atmosferze. Nie mogłam. Wpuściłam ciężkie powietrze, związując potargane włosy w kucyka. Zeszłam do jadalni, prosząc o kanapki. Wtedy zauważyłam znaną mi postać.
- Nie mogę uwierzyć, że już jutro cię tu nie będzie. - westchnął Aleks ciężko, siadając obok mnie.
- Zaopiekujcie się dobrze Tequillą. - szepnęłam. Ponownie poczułam łezkę w oku, przypominając sobie strachliwą, piękną klacz. Przez ten krótki okres naprawdę się polubiłyśmy. Oprócz Krystiana za nią będę tęsknić najbardziej.
- Za mało czasu z tobą spędzałem. - powiedział, strzepując kurz z dżinsów.
- Wystarczająco. - prychnęłam.
- Musisz tu częściej przyjeżdżać. - zignorował moją odpowiedź. Myśl o częstych spotkaniach z Tequillą i Krystianem poprawiła mi humor. Była jednak tak bardzo nierealna. Kiwnęłam lekko głową, po czym wstałam od stołu i pomaszerowałam do stajni. Cicho weszłam do czystego boksu ukochanego konia. Zarżała cicho na mój widok. Pogłaskałam ją po szyi, następnie zaczęłam masować jej szyję. Przymknęła swoje oczy, z długimi, gęstymi rzęsami, odprężając się.
***
- Co ja tu... - powiedziałam, rozglądając się. Leżałam na słomie, przykryta derką, a ciekawska Tequilla przyglądała mi się. Zachichotałam. Pomogła mi choć trochę zapomnieć o blondynie z idealnymi dołeczkami, żywymi oczami i wyrzeźbionymi mięśniami. Tęskniłam za nim. Tęskniłam za jego głosem, dotykiem, śmiechem. Otrzepałam się ze słomy i wyszłam z boksu. W stajni nie było nikogo. Opuściłam budynek, zastanawiając się, gdzie mógł podziać się Krystian. Promienie słońca opatuliły moją twarz. Wzięłam głęboki oddech. Powietrze było przyjemne i świeże. I wtedy go zobaczyłam. Siedział nad oczkiem wodnym, rzucając do niego kamieniami. Myślał nad czymś intensywnie. Czułam jak serce wali mi mocniej. Podeszłam pewnym krokiem do chłopaka.
- Krystian. - wyszeptałam.
- Paula. - odpowiedział, obracając twarz w moją stronę.
- J-ja... ja przepraszam za wczoraj. Nie chciałam, żebyś tak pomyślał... - zaczęłam się jąkać.
- Nie masz za co mnie przepraszać. To ja potraktowałem Cię okropnie. Powiedziałem coś, czego nie chciałem. - odpowiedział, pełnym winy głosem.
- Nie chcę się z tobą kłócić... - wymamrotałam, ledwie słyszalnym tonem.
- Kocham Cię Paula. - powiedział, nachylając się i całując mnie delikatnie. Odsunął się, obserwując moją reakcję. Poczułam przyjemne dreszcze rozchodzące się po moim ciele. Uśmiechnęłam się lekko, po czym przejęłam pałeczkę. Wpiłam się zdecydowanie, ale uważnie w jego usta. Gęsia skórka obeszła całe moje ciało. Założyłam mu ręce na kark, pogłębiając pocałunek. Gdy w końcu zaczęło nam brakować powietrza, oderwaliśmy się od siebie nie chętnie.
- Nawet nie wiesz, ile na to czekałem. - wyszeptał.
I wtedy zdałam sobie sprawę, że nie dam rady stąd wyjechać.
CZYTASZ
Nieujarzmiona
Novela JuvenilPaulina jest pozornie zwyczajną dziewczyną. Świetnie jeździ konno, ma blisko ukochaną stadninę. Jednak czy poradzi sobie z kumulującymi się wypadkami? Czy zabójczo przystojny chłopak nie zawróci jej w głowie?