Podniosłam się lekko na rękach. Poczułam piekący ból w kolanie.
- No pięknie. - mruknęłam, widząc rozdarte bryczesy i krew. Rozejrzałam się. Nie miałam pojęcia gdzie pobiegła klacz. Dzień był wyjątkowo piękny. Po śniegu nie było śladu. Drzewa i trawa odzyskiwały powoli swoją zieleń. Lekki wiatr szumiał pomiędzy roślinami, tworząc swoją własną, niepowtarzalną muzykę. Pokuśtykałam w stronę stajni.
- Twoja zguba? - usłyszałam przyjemny, kobiecy głos za plecami. Obróciłam się i ujrzałam panią, która jeździła wcześniej na ujeżdżalni. W jednej ręce trzymała jasnobrązowe wodze, swojego ślicznego, izabelowatego konia, a w drugiej uwiąz Tequilli. Klacz nabierała szybko powietrza w chrapy.
- Dziękuję bardzo za pomoc. - powiedziałam, przejmując linkę.
- Mów mi Julka. - odparła, uśmiechając się.
- Hmmm, może zaopiekujemy się twoją nogą? - mruknęła oglądając rozbite kolano. Po kilku minutach rana została przemyta i schludnie zabandażowana.
- Ja jestem Paula, mój tata ma to rancho. - przedstawiłam się, siedząc na bali słomy i przyglądając się, jak Julia myje konia.
- Wiem, wiem. Twój przyjazd był głośnym wydarzeniem. - prychnęłam na te słowa.
- Mam zrobić ci dziś trening. - powiedziała szybko. Skrzywiłam się. Wolałabym poskakać.
- Mogę jeździć na Tequilli? - zapytałam. Brunetka zamyśliła się, zaplatając złotobiały ogon konia.
- Spytaj taty. - mruknęła. Zeskoczyłam z beli i pomaszerowałam w stronę biura. Maść przeciwbólowa pomogła, mogłam już iść w miarę normalnie.
- Paula! - powitał mnie wesoło ojciec.
- Mogę jeździć na Tequilli? - zapytałam bezpośrednio. Zmarszczył czoło. Rozglądnęłam się, wkorzystując chwilę ciszy. Ściany ciemnobrązowe, na jednej wisiało drewniane, stare koło od wozu. Na innej czaszka jelenia. Biurko było schludne, nowoczesne, ale zawalone papierami.
- Tequilla to koń kupiony dla ciebie. Jest delikatna, pracowita, ale płochliwa. Tro... - powiedział powoli, a ja weszłam mu w zdanie:
- Mogę z nią popracować. - mruknęłam. Chwyciłam cukierka z miski na biurku i wyszłam przegryzając truskawkową słodkość.Pięknie to rozegrałaś Paulina.
***
- Pamiętaj, same łydki. - instruowała mnie Julia. Muszę przyznać, siodła west są bardzo wygodne.
- Super! Szybko się uczysz. - pochwaliła mnie instruktorka. Tequilla szła bardzo delikatnie i elastycznie. Idealnie odpowiadała na sygnały. Poczułam wibrowanie w telefonie. Wykorzystałam moment, gdy Julka się odwróciła po drągi i odblokowałam telefon. Kilknęłam w ikonkę SMS. Weronika przysłała mi 12 zdjęć. Otworzyłam folder i poczułam okropne ukłucie w sercu. Piekące łzy przypomniały o sobie, spadając powoli na policzki.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Będę teraz pisać rzadziej.
Musicie mi wybaczyć :(
Jak się podoba? Jeżeli są jakieś błędy to dajcie znać!
Kom + 🌟 = motywacja

CZYTASZ
Nieujarzmiona
Genç KurguPaulina jest pozornie zwyczajną dziewczyną. Świetnie jeździ konno, ma blisko ukochaną stadninę. Jednak czy poradzi sobie z kumulującymi się wypadkami? Czy zabójczo przystojny chłopak nie zawróci jej w głowie?