Poczułam przyjemne ciepło na buzi. Otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę okna. Lekkie promienie słoneczne świeciły wprost na mnie. Uśmiechnęłam się lekko na ten widok, po czym chwyciłam mojego, starego LG. 11:00. Czułam się bardzo dobrze.
Nie przesadziłam, uff.
- Hej Paula! - usłyszałam, gdy schodziłam po schodach. Weronika siedziała przy stole, pijąc kawę z moją mamą.
- O! Cześć! - odparłam, nieco zdziwiona. Nalałam sobie kawy i nałożyłam jedną kanapkę, ze stosu, który stał na środku stołu. Podczas opowiadanie mamie, jak było usłyszałam znajomy dźwięk z telefonu. Spojrzałam na ekran. "Masz jedną wiadomość od MAX <3".Robi się ciekawie.
Odblokowałam telefon i przeczytałam sms
Max: Spotkamy się dziś u mnie? Mam wolną chatę cały weekend :D
Ja: O której? I może podasz mi adres? xd
Max: o 18:00? ul. Jabłońska 18 :*
Ja: Ok, bd <3
Z patrzenia w ekran wyrwała mnie mama.
- Co piszesz? -Jak zwykle musi wiedzieć...
- Już nic. - odpowiedziałam nie dbale.
- Idziemy do stajni? - zmieniła temat Weronika.
- Ok, tylko się ogarnę. - powiedziałam, po czym popędziłam w stronę łazienki. Po kilkunastu minutach byłam gotowa.
- WOW. - skomentowała Wera, widząc moje nowe bryczesy.
- Dostałam od mamy. - wytłumaczyłam. Były bardzo ładne, zawsze takie chciałam. Brązowe w kratkę z pełnym lejem. Poprawiłam czapkę i pociągnęłam za klamkę. W drodze do stadniny ustaliłyśmy, że pójdziemy na trening skokowy o 14:00.***
- Ładnie tu. - skomentowałam, uśmiechając się do Maxa.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział obiegając mnie wzrokiem. Miałam założone czarne rurki z dziurami, czarną koszulkę z dużym dekoltem i koszulę w czerwono-czarne kratki.
- Dzięki. Ty też. - odparłam. Max ubrane miał dżinsowe rurki i biało-niebiesko-czerwoną koszulę. Dodatkowo bajecznie od niego pachniało. Odsunął mi krzesło. Uśmiechnęłam się i siadłam na nim. Jadalnia była bardzo przytulna. Ściany były beżowe, stół ciemnobrązowy, a przy ścianach stały regały o tym samym kolorze. Nad nami wisiał przepiękny żyrandol.
- Specjalnie na dzisiejszą okazję zrobiłam lasagne. - pochwalił się, stawiając przede mną talerz z pachnącym daniem.
- Nie wiedziałam, że gotujesz. - skomentowałam.
- Moja druga pasja, zaraz po koniach. - wytłumaczył, z tym jego słodkim uśmieszkiem na buzi. Zaraz po tym, nalał mi wina.
- Smacznego, milordzie. - powiedziałam, podnosząc lampkę lekko do góry. Max zaśmiał się na te słowa i zabrał się do jedzenia. Dużo rozmawialiśmy i co chwilę się śmialiśmy. Chodź znaliśmy się nie cały miesiąc, czułam, jakbym znała go od zawsze. Gdy skończyliśmy jeść sprzątnął wszystko ze stołu i zaprosił mnie do salonu. Był w podobnej kolorystyce, co jadalnia. Kominek sprawiał, że był jeszcze bardziej przytulny. Usiadłam na wygodnej kanapie i wpatrywałam się w iskrzące się drewno w kominku. Chłopak usiadł obok mnie, obejmując mnie czule. Wtuliłam się w niego. Obróciłam głowę w jego stronę i wpatrywałam się w jego oczy.Uzależniłam się od nich.
Wtedy on nachylił się i pocałował mnie krótko.
- Kocham cię... - szepnął. Nachylił się, po czym nasze języki zaczęły przyjemny taniec. Gdy oderwaliśmy się od siebie, spojrzał na mnie poważniej i spytał.
- Robiłaś TO kiedyś? -
- Niee, a ty?- odpowiedziałam.
- Raz. - przyznał, ale zauważyłam, że trochę się tego wstydzi.
- Spoko. - powiedziałam, a on uśmiechnął się na te słowa.
- Wstydzisz się tego? - zapytałam szczerze, rysując kółka po jego torsie.
- Bo wolałbym robić to pierwszy raz z tobą - odparł a ja parsknęłam śmiechem.
- Może kiedyś, na razie nie jestem gotowa. - szepnęłam całując go krótko.
- Zawsze możemy pobawić się innaczej. - powiedział a w jego oku zauważyłam iskierkę ciekawości. Zastanowiłam się chwilę. Po kilku sekundach byliśmy już w jego pokoju.Co ja robię.
************************************************************
Dziś krótko :)
Ocenki + komy = motywacja
Całusy! :*
CZYTASZ
Nieujarzmiona
Novela JuvenilPaulina jest pozornie zwyczajną dziewczyną. Świetnie jeździ konno, ma blisko ukochaną stadninę. Jednak czy poradzi sobie z kumulującymi się wypadkami? Czy zabójczo przystojny chłopak nie zawróci jej w głowie?