Rozdział XIV

1.3K 126 6
                                    

Otworzyłam delikatnie powieki. Leżałam na wygodnym łóżku. Ściany miały kolor turkusowo-biały. Biły energią i orzeźwieniem. Max jeszcze spał, obejmując mnie lekko ręką. Powoli zdjęłam jego dłoń z mojej talii, żeby go nie obudzić, po czym wstałam z łóżka. Popatrzyłam po sobie. Byłam naga.

Sprawka wczorajszych "zabaw" ?

Chwyciłam swoje ciuchy. Założyłam świeżą bieliznę, rurki ze wczoraj i podkoszulek. Coś pachniało mi winem. Obejrzałam ciuchy. No tak, oblałam t-shirt czerwonym napojem. Zdjęłam go a na biustonosz założyłam jakąś szarą bluzę, z szafy Maxa. Idąc w stronę kuchni odblokowałam telefon. "Masz jedną wiadomość od MAMA". Zdziwiłam się nieco. Najczęściej miała gdzieś o której wrócę, przecież i tak pracowała.

Mama: Bądź w domu o 12. Musimy pogadać.

Skrzywiłam się. Zegar wybił godzinę 10:00. Miałam mało czasu. Ogarnęłam zawartość lodówki. Postanowiłam zrobić jajecznicę. Cała kuchnia była jasno zielona. Szafki odbijały światło. Nawet lodówka miała zieloną obudowę. Włączyłam radio na tyle cicho, żeby nie obudziło Maxa, po czym wzięłam się za smażenie. Stałam przy patelni już dobre kilka minut, gdy nagle poczułam ręce na biodrach. Podskoczyłam ze strachu i obróciłam głowę.
- Witaj piękna. - mruknął mi czekoladowłosy chłopak do ucha.
- Dzień dobry misiu. - odparłam uśmiechając się.
- No, no! Co to za zwroty! - powiedział przytulając mnie mocniej.
- A co? Nie podoba się? - zapytałam chichocząc.
- Wręcz przeciwnie! - odpowiedział. Krótko po tym pocałował mnie namiętnie.
- No już, siadaj przy stole, nakładam. -
- Okej, okej. -
Położyłam talerz z jajecznicą przed nim. Obok postawiłam przyprawy i kromki posmarowane masłem.
- Pycha! - skomentował. Uśmiechnęłam się pod nosem. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, gdy przerwał nam mój telefon. To mama dzwoniła. Wstałam od stołu i odebrałam.
Tak mamo, przeczytałam. Tak, będę. O co chodzi? No ok, pa.
Rozłączyłam się.
- Mama? - zapytał Max.
- Ta. - bruknęłam.
- Muszę zaraz iść. - dodałam szybko, wyginając usta w grymasie.
- Szkoda. - szepnął chłopak odnosząc resztki po śniadaniu do kuchni.
- Masz jakieś wady? - zapytałam go. Zaśmiał się, a zaraz po tym spoważniał. Chwilę się zastanawiał aż w końcu wykrztusił
- Potrafię być bardzo zazdrosny, jeśli mam u boku taką ślicznotkę jak ty. -
- Ilu już to mówiłeś? - zadrwiłam.
- Żadnej. - odparł krótko. Odwiózł mnie swoim czarnym, stylowym autem pod mój dom. Pocałowałam go krótko na pożegnanie, po czym ruszyłam w stronę drzwi.
- O jesteś już! - przywitała mnie mama. Siedziała przy stole, widocznie na mnie czekała. Patrzyła jak ściągam buty i kurtkę w ciszy. Gdy skończyłam powiedziała momentalnie
- Siadaj. - wskazała na krzesło. Usiadłam opierając się łokciem o blat.
- Tata chce żebyś odwiedziła jego rancho. - szepnęła, na tyle głośno, żebym usłyszała. Wytrzeszczyłam oczy, nie wierząc własnym uszom.
- Co?! - krzyknęłam.
- Sprzedał stajnię w Australii miesiąc temu i kupił jakąś tu, w Polsce. - próbowała powiedzieć spokojnie mama.
- I nagle, po 7 latach chce mnie zobaczyć?! - wybuchłam.
- Wiesz, bywał nerwowy, ale, jak mówił, uspokoił się w ciepłych krajach i postanowił wrócić z nową, pozytywną energią. -
- Że co proszę?! To są jakieś jaja chyba! - wydarłam się.
- To nadal jest twój ojciec i ma prawo spotkać się z tobą -
Chwyciłam się za włosy. Żołądek zrobił mi fikołka o 180 stopni z nerwów.

Jak on śmie.

- Córcia, pojedź do niego. Zrób to dla mnie. Jeżeli nie pojedziesz, on tu przyjedzie, a tego nie chcę. - błagała mnie mama.
- Daj mi pomyśleć! - warknęłam. Wstałam i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym rzuciłam się plackiem na łóżko.

No i co ja mam zrobić?!

*************************
Jak myślicie, co pocznie Paulina? Co obstawiacie? :D
Od teraz zaczynam pisać dokładnie, dzien po dniu, jak najmniej skrótów. 🎓📚
Pozdrawiam! 💝

NieujarzmionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz