Rozdział V

1.8K 140 37
                                    

Paulina powoli otworzyła oczy. Widziała tylko białe, zamglone plamy. Po kilku minutach nareszcie zaczynała widzieć ostro.

- Szpital?! - wymamrotała zdziwiona. - Muszę iść do Cookiego! On tam został! - krzyknęła cicho rozglądając się po sali. Jej pokój był inny, niż takie, jakie widzi się w telewizyjnych szpitalach. Ściany miały jasno beżowy, ciepły kolor. Jej łóżko było duże a nakryta była wygodną i miłą w dotyku pościelą. Na krześle obok spała jej mama. Otrząsnęła się słysząc znajomy głos.

- Och! Obudziłaś się córeczko! - wymamrotała wyraźnie nie wyspana. Jej opuchnięte oczy i rozczochrane włosy nieco przeraziły dziewczynę. Pocałowała ją czule w czoło i objęła ręką.

- Mamo! Co z Cookim?! - pytała zdenerwowana Paulina.

- Pojechał do kliniki dla zwierząt, jest pod stałą obserwacją - odpowiedziała Anna z powagą przeczesując brązowe włosy córki.

- Czyli żyje! - odetchnęła z ulgą dziewczyna.

- Tak. Ale ma złamaną nogę i jest w ciężkim szoku. Boi się ciasnych pomieszczeń i o wiele mniej ufa ludziom

- A mi co się stało? - zapytała, spoglądając pytająco na twarz matki

- Z tego co opowiadał mi jeden ze strażaków, złapał cię, ale ty się wyrwałaś i wbiegłaś do palącej się stajni żeby wyciągnąć Cookiego. W końcu go oswobodziłaś lecz straciłaś przytomność, nie wiadomo przez co - odparła kobieta błądząc wzrokiem po ścianach. Paula nie pamiętała zbyt wiele. Najbardziej w pamięci utkwił jej zraniony pysk kuca i jego pełne przerażenia oczy.

- Kolejnej straty bym nie zniosła - wymamrotała. Mama nie odpowiedziała jej tylko wyszła powoli z pokoju. Po kilku minutach wróciła z wodą niegazowaną. Dziewczyna bardzo się ucieszyła, bo jej usta były niczym Sahara. Wypiła duszkiem zawartość butelki i zasnęła, nawet nie wiadomo kiedy.

 Po kilku dniach Paulina była już w swoim ukochanym domu. Weronika bardzo przejęła się jej wypadkiem.

- Na całe szczęście żadnemu innemu rumakowi nic się nie stało, bo w porę wyprowadzono je ze stajni. Tylko Cook miał takie nieszczęście, że był ostatni - opowiadała z zapartym tchem przyjaciółka. Paula uśmiechnęła się na tę wiadomość, nie przestając zaplatać czarnych jak pióra kruka włosów Wery. Gdy warkocz był już na całej długości włosów, zaplotła końcówkę gumką.

- Dzięki - rozpromieniła się dziewczyna. Jej niebieskie oczy odbijały światło, wchodzące przez okno. Była ładna i to trzeba było przyznać.

- Co z Maxem? - zagadała Paulina

- Pytał o ciebie chyba milion razy... - przewróciła teatralnie oczami Weronika. Bohaterka w odpowiedzi uśmiechnęła się tylko i wstała z łóżka.

- Idziemy coś zjeść? - zaproponowała naciskając klamkę.

- Popcorn, cola i "Wicher"... Pasuje? - zapytała jej przyjaciółka. Choć miała 17 lat wyglądała na o wiele starszą. Paula zawsze zazdrościła jej kształtnych piersi, o których na razie mogła pomarzyć. Dojrzewała znacznie później od niej co bardzo ją denerwowało. Jej biust wyglądał jak u 14-latki.

- Dobry pomysł! - zaklaskała Paulina po czym zbiegły razem na dół. Chwile beztroski pozwalały jej choć trochę oddalić smutne myśli o Cookim.


NieujarzmionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz