Początek

1.1K 43 1
                                    

Swój dzień zaczęłam normalnie. Zwlekłam się z łóżka(co nie było fajne) i podeszłam do szafy. Wybrałam krótkie spodenki sportowe i luźny t-shirt.  Wczoraj zagrałam swój ostatni mecz w tym sezonie. Rodzice postanowili mnie wysłać do wujka na wakacje. Tłumaczyli się tym  że dobrze mi to zrobi po intensywnym sezonie w klubie, nie prosiłam ich o to. Chętnie spałam bym do 12 i w ogóle z łóżka nie wychodziła, oprócz przerwy na pójście pogranie z dziewczynami. Lot miałam na 15 więc póki co miałam do tego czasu wolny dzień. Rodzice pewnie już w pracy i wrócą jak mnie już nie będzie. Zawsze tak jest, ja wychodzę na trening i do szkoły to nigdy ich już nie ma, nawet w sobotę. A sprawa z wujkiem.....Rzadko go widywałam ale lubiłam jak nas odwiedzał. Był zawsze uśmiechnięty i to dzięki niemu zaczęłam trenować. On tak jak ja  i mój brat kochał piłkę nożną, rodzice wspominali że zaczął trenować jakiś klub jednak ja nie zdołałam się dowiedzieć jaki bo jak oni powiedzieli"nie ważne jaki, jakiś na pewno"  i na tym temat się skończył. Byłam dzisiaj umówiona z Christiną moją przyjaciółką jak i dziewczynami z zespołu na taki wspólny wypad na kawę, czułam że to taki pożegnalny wypad przed moim wylotem. Kochane są.  Wyszłam z domu na spacer. Po śniadaniu uwielbiałam takie rzeczy, mogłam spokojnie pomyśleć co będzie i nikt mi nie krzyczał nad uchem, że jest ojcem tak jak mój brat, po treningu gdy byłam zmęczona albo przegrałyśmy mecz wybierałam się na taki samotny spacer, niekiedy Christina szła ze mną. Gdy wracałam po biegu do domu dostałam sms od nikogo innego jak od Christiny

"Kawiarnia, za 10 min będziesz?"

" Tak, tylko się przebiorę"

Weszłam do domu i wybrałam najbliższą i szybką łazienkę. Wzięłam krótki prysznic i podeszłam do szafy. Wybrałam wygodne spodnie i dłuższy t- shirt robiło się chłodno i w takim stroju będzie mi cieplej, przynajmniej póki jestem w Polsce. Wzięłam torebkę, klucze i wyszłam do kawiarni. Za 2 h mam samolot. Nie chciałam się z dziewczynami rozstawać ani trochę,chętnie zabrałabym je ze sobą ale wiedziałam że rodzice by się na to nie zgodzili. Zobaczyłam znaną mi kawiarnię i weszłam do niej. Przy stoliku siedziały znane mi twarze. Szeroko się do nich uśmiechnęłam i zanim zdołałam coś powiedzieć Christina mocno mnie do siebie tuliła. Nie mogła się ode mnie odczepić, pozwalałam jej na to ze względu że nie będziemy się widzieć przez dłuuuugie 2 miesiące. Gdy oderwała się do mnie poszłyśmy do reszty dziewczyn. Dziewczyny ciepło mnie przywitały i zapowiedziały że do samego wylotu mnie nie puszczą ba....odwiozą mnie na lotnisko. Zamówiłyśmy pizze i cole do popicia. Sezon się skończył trochę nie zaszkodzi tym bardziej że to pożegnalna pizza. Ten czas szybko nam zleciał. Pytały mi się co będę tam robić a ja z uśmiechem wzruszałam ramionami. To były wakacje i nie wiem czy  będą mi się podobały. Jadę do wujka którego nie widziałam od 6 lat. Fajnie nie?. A z resztą był/ jest moim ulubionym wujkiem nie będę się z nim nudzić to wiedziałam na pewno. Obiecywałam im że będę dzwonić w wolnym czasie. One uśmiechały się przez łzy gdy popatrzyłam na zegarek zostało mi 30 min w tym 20 min na lotnisko. Zaczęłyśmy się zbierać i powoli żegnać, wiedziałam że niektóre z nich też wyjadą i nie będę miała z nimi kontaktu. Wsiadłyśmy do swoich samochodów i udałam się z moimi koleżankami na lotnisko. Miejsce kulminacyjne na dzisiaj. Ja wstąpiłam jeszcze do domu po walizki. Stały w korytarzu i dużo mi to nie zajęło żeby je wziąć i wyjąć przygotowaną dla rodziców kartkę. Położyłam ją na stole i udałam się do wyjścia. Odchodząc z domu miałam dobre przeczucie że te wakacje jednak nie będą takie złe. Nigdy  nie byłam w Hiszpanii będzie to dobra okazja by się przekonać. Po 10 min pojechałam na lotnisko, gdy dojechałam usłyszałam znajomy głos "Odprawa do Barcelony numerem 1, prosimy się zbierać". Poszłam za głosem bo nic innego mi nie pozostało, dostałam SMS od brata"Baw się dobrze i pozdrów Luisa". Odpisałam "sam możesz go pozdrowić" "zadzwonię w wolnej chwili" i schowałam telefon do kieszeni. Nie wspominałam wam że wspomniany wujek to mój chrzestny ?. To teraz już wiecie. Dokłanie leciałam do Barcelony, do miasta gdzie miałam spędzić swój"urlop". Miasto o którym wiele słyszałam.

"Baby, all I want is you"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz