To działo sie za szybko.Za szybko. Gdy Neymar odjechał długo patrzyłam na drogę którą sunął do domu,trzeźwiejąc po tej arcydziwnej przejażdżce sięgnęłam po telefon....telefonu którego nie miałam. I nie bawił mnie fakt,że został on w samochodzie Da Silvy. Zacisnęłam usta w cienką linię i pomaszerowałam do domu czując to,co jutro mogło mnie czekać. Chyba jutro podaruje sobie trening i nigdzie nie pojadę. Mam jechać tam tylko po to by wysłuchać jak nabija sie z tego co mam na telefonie? O nie,niech zapomni. To,że poznał moje imię nic nie znaczy,jest jedna sprawa o której wole zapomnieć a on dobrze wie kogo rodziną jestem i przed kim może mnie zdradzić. Jeden ruch i po mnie więc tak czy siak musze trzymać sie jak najdalej od tego szczerzącego sie piłkarza. Ostatnia przejażdżka i koniec.To się wiecej nie powtórzy,nie mogę do tego dopuścić. Przekraczając próg domu mojego chrzestnego uderzył mnie cichy spokój,ciocia pewnie jest u siebie a wujka-jak to wujka pewnie długo jeszcze nie będzie. Wzięłam ze sobą torbę i pomaszerowałam na górę kładąc na łóżku swoje rzeczy. Zamknęłam drzwi zdjęłam buty i zapaliłam światło przy kuchni. Zjem coś,poczytam posłucham pagody i wszystko będzie dobrze. Miałam na sobie siwe wygodne dresy,nisko na biodrach bluzę w takim samym kolorze i całą kuchnię dla siebie istna bajka. Zaczęłam sobie cicho podśpiewywać i pichcić coś na co miałam już dawno ochotę-paellle z kurczakiem i warzywami. Gdy skończyłam przygotowywać swoje piękne jedzonko zeszła ciocia zdziwiona-że ja-tu taka niezdara gotowałam w jej kuchni
-żyjesz?-spytała patrząc na mnie od góry do dołu
-jak widać umiem sobie zrobić paelle do jedzenia-podałam jej talerz i postawiłam przed nami stos paelli i przygotowanych warzyw. Usiadłam na obracanym fotelu,wzięłam widelec i sięgnęłam po pięknie pachnące jedzenie
-dzwoniłam do ciebie byś wstąpiła po coś do jedzenia ale miałaś pewnie wyłączony na treningu...-dodała siegając po warzywa i nalewając nam do szklanek soku
-em tak...i w dodatku zostawiłam go teraz gdzieś i nie mogę go znaleźć-westchnęłam wpychając kolejną porcje jedzenia do ust. Była pyszna ale ona nie wynagradzała mi faktu iż moja prywatna własność pewnie teraz wala sie w tych męskich i delikatnych dłoniach tego czarusia. To przez niego zostawiłam jego i to jego spojrzenie.....
STOP STOP STOP
-Mam zadzwonić?pewnie gdzieś jest-dodała z lekkim uśmiechem wyjmując swojego Iphon'a i wykręcając mój numer
Nie zdążyłam powiedzieć słowa a odezwał sie pełny męski głos i miałam ochotę go zatłuc bo udawał mnie,mnie i mój głos.
-Neymar? skąd masz telefon Sofii?-zmarszczyła brwi patrząc na mnie zmieszanym wzrokiem
-jesteś teraz na głośno mówiącym głupku więc żadnych takich-dodałam śmiejąc się
-witaj śliczna dobry wieczór pani Lucio-dodał swoim portugalskim akcentem-telefon pani ukochanej znalazł się u mnie w samochodzie ponieważ...-chwilowa cisza zaraz mnie wyda pomyślałam...i będzie po mnie ale gdy ponownie sie odezwał odchrząknął i poczułam że sie uśmiecha...-miała komuś odpisać ale najwidoczniej miała ważniejszą sprawę do załatwienia i wybiegła z mojego samochodu zostawiając go u mnie-dodał szeleszcząc czymś w tle
-ach więc wybiegła i go zostawiła ciekawe-spojrzała na mnie odstawiając szklankę z sokiem
Ciocia i te jej ciche podteksty w stylu:I tak wiem że tak nie było
-mógłbym go jeszcze dziś przywieźć jeśli Sofi.....a go potrzebuje-dodał parskając
-nie....nie musisz zobaczymy sie jutro narazie!-dodałam szybko i rozłączyłam się oddając telefon cioci
CZYTASZ
"Baby, all I want is you"
FanficNeymar-On sławny piłkarz, imprezowicz, zawodnik FC Barcelony, przyjaciel, syn Czy pojawienie się pewnej dziewczyny, spotkanie jej przypadkowo w klubie odmieni jego życie Czy z poznania jej bliżej coś się wydarzy? Czy będzie mógł o niej zapomnieć? SO...