Myślałam, że tak bardzo jak wypierałam myśl o tym, że mogę spaść właśnie w tym momencie to się działo. Zamknęłam oczy myśląc o najgorszym mocne gdy silne ramiona złapały mnie w porę i nie pozwoliły spaść. Cóż za ironia. Ja już dawno upadłam i jakoś nadal nie moglam sie wydostać z pewnego bagna ktore nazywa się Neymar Junior.
- jestes cała?-spytał pocierając dłońmi moja twarz. Potem zaczął oglądać mnie całą co mnie o dziwo nie onieśmielało. Gdyby był to ktos inny to może bym uciekła ale nie tym razem.
Potrzasnęłam nią lekko próbując wstać
-myślałem,że to bezpieczne przejście nie chciałem żeby coś Ci się stało powinienem puścić cię przodem-westchnąl
-nic się nie stało nie twoja wina,że masz lek wysokości-dodałam nie patrzac na niego
-przepraszam ja....
- myślałeś że jak staram się być silna i nie dawać po sobie znać to nagle niczego się nie boję? Ja nie z tych-wstałam otrzepując się z piasku.
Brunet stał ze zbolałą miną gdy chciałam go ominąć zatrzymał mnie dosyć mocno i przyciągnął do siebie.
- nie pozwole ci tak iść samej, niedaleko jest małe miejsce gdzie można się zatrzymać-dodał - boli cię noga? - uniosl brwi
-nawet jeśli - stęknęłam-to nic, w końcu doprowadziłeś do tego, że teraz ja cierpię nie ty - dodałam powstrzymując łzy - nie musisz mi teraz współczuć-dodałam mocno zaciskając palce
-nigdy nie chciałem byś cierpiała nie to miałem na celu - szepnął jakby nie chciał bym to usłyszała-pomogę...
-DAM SOBIE RADĘ! - krzyknęłam odpychając go od siebie.
-przestań udawać Sofía, to ja cie na to naraziłem za to Enrique urwie mi łeb to chyba większa kara-odparl biorąc moje ramiona na swoje. Nie miałam sił protestować i po kilku minutach marszu doszliśmy do małej doliny z której wyłaniał się najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam niekończący się wodny horyzont i powoli zachodzące słońce.
-mówiłem-dodał szeptem by tuż za chwilę pokazać mi miejsce gdzie mogliśmy odpocząć. Brunet wyciągnął apteczkę i czekał cierpliwie gdy będę gotowa do opatrunku.
Złapał delikatnie moja stopę i spojrzal na mnie pytająco
-mogę zdjąć ci buta? Muszę na to spojrzec i wtedy zobaczymy jak źle jest dobrze?
Pokiwałam głowa lekko starając się nie krzywić z bólu.
-złap mnie za rękę jeśli zaboli - dodał odsłaniając moja kostkę która była lekko zaczerwieniona. Chłopak delikatnie jej dotykał by nie sprawić mi bólu, opatrzyl i usztywnił opatrunkiem.
Chyba nie było tak źle jak myslalam. Po tym całym zabiegu bruneta poczułam, że ból powoli odpływa ale przy najmniejszym ruchu znów wraca.
-naciągnęłas sobie mięsień na szczęście nie jest to ani złamanie ani zwichnięcie-dodał kładąc moja stopę na jego udo.
-jakiś ty dobry, będziesz mi teraz usługiwał? - prychnęłam-to ze tu jestem w dodatku ja wcale tu...
Nie mogłam dokończyć bo brunet złączył nasze usta jednym zgrabym ruchem objęłam go za szyję i oddałam pocałunek. Brazylijczyk oderwał się na chwilę z uśmiechem który doprowadzał mnie do szału.
-przestań zrzędzić bo inaczej będę musiał to robić częściej - uśmiechnął się zadziornie
-wszystkie swoje panienki całujesz by je uciszyć? - spytałam
- tylko ciebie gaduło-mrugnal okiem
Prychnelam niezadowolona gdy miekkie ręce bruneta zaczęły masować moją obolałą stopę. Głębokie długie ruchy sprawiały, że poczułam się jakbym leżała na nieziemsko wygodnej poduszce i i unosiła się w powietrze. Piękny widok brunet i ta chwila...
-czemu to robisz? - zapytałam z pod przymkniętych powiek - ta wycieczka masaż opieka.. Nie rozumiem nic, a chciałabym to wiedzieć na czym stoję na czym my....
Znowu mnie pocałował ale tym razem w stopę przesuwając swoje pocałunki po mojej skórze. Oddychalam głęboko i szybko. Co on robi!
-Neymar przestań... proszę... - dodałam cicho. Przez chwile przerwał by nagle znaleźć moje usta i mocno na nie napierając. Poczułam że pragnie bym oddała mu to co on oddaje mi ale czy to dobry pomysł? Czy jestem na to gotowa? W chwili gdy mocno go pocałowałam oderwał się ode mnie i zrozumiałam,że to co zrobiliśmy było złe.
-dlaczego ty to... - odsunęłam się zabierając stopę.
-poniosło mnie, wybacz-dodał wstając jednocześnie mrucząc coś cicho pod nosem.
-nigdy więcej tego nie rób nie jestem twoja zabawką-prychnęłam-nie wiem co Enrique ci nagadał ale ja nie bawię się w żadne przelotne związki bo ci tak wygodniej i jestem tu tylko po to by zrobić kariere a potem się wynieść jak najdalej od ciebie i tego co mam tutaj! - wrzasnęłam bijac się w miejsce na piersi.
Brunet zwiesil głowę wykonał jeden telefon i wrócił po chwili chwytając mnie w pasie.
-puść mnie albo przyłożę Ci tak, że w domu cię nie poznają-zaczęłam się kręcić by móc się wyswobodzic.
-jeśli się nie uspokoisz to cie tu zostawię bez względu co się wydarzy jasne? To Raf przyjechał po nas byśmy nie musieli wracać do mojego auta - westchnął. Nie powiedzialam nic więcej. Skoro sam do tego doprowadził tersz musiał o mnie zadbać. Gdy Brazylijczyk przyjechał brunet położył mnie na siedzenie i zamknął drzwi. Zostawił mnie? Po tym wszystkim co mu powiedzialam?
Gdy ja siedziałam wygodnie na tylnym siedzeniu usłyszałam dwa podniesione głosy. Kłótnia. Neymar i Raf się kłócił ale jednak to Raf krzyczał a Neymar przyjmował wszystko na klate. Teraz zgrywa księcia z bajki?. Trwało to z parę minut gdy drzwi od pasażera się otworzyły i usiadl w nich Raf uśmiechając się do mnie zadziornie.
-trafiła kosa na kamień co? - zaśmiał się cicho-teraz już jesteś bezpieczna mała-delikatnie podniósł moje nogi by następnie szybko przenieść je na swoje. Nie zdziwiłam się gdy za kółkiem usiadl brunet i wbijał we mnie swoje głębokie spojrzenie. Nie mogłam nic z niego wyczytać. Przerażało mnie to jak bardzo pragnęłam by na miejscu Rafy to on ze mną siedział. Zamiast mojej fantazji kierował samochodem i co parę chwil zerkał na mnie spojrzeniem, które dobrze znałam, spojrzeniem,które pytało czy dobrze się mam które zawsze sprawiało, że przyspieszało mi serce.
-czyli co powiecie Enrique bo dobrze wiemy, że nie puści tego płazem-dodał Raf-czyś ty Junior nie pomyślał że ona jest piłkarką?! I potrzebuje dwóch zdrowych nóg? Oczywiście, że miłość przesłania pole widzenia ale zabrales ją na ¿Te encanta Hill? Fiu fiu amigo-zaśmiał się Rafita
-skąd mogłem wiedzieć, że obsunie się skała? Nie daje sobie wejść na głowę i musiała się się zezłościć by iść za mną. Ja jej nie kazałem-dodał ryjąc dziurę w moich oczach - Zosia samosia a nie piłkarka-mruknął wyjeżdżając na drogę. Po tej arcy długiej wymianie zdań zapanowała cisza. Nie mogłam jej znieść
-trzeba było mnie tam nie ciągać przygotowałabym się jakoś a nie w trampkach z odkrytym brzuchem kazałeś mi chodzić po górach-przewróciłam oczami - jeśli chciałeś zabrać mnie na radkę mogłeś powiedzieć-dodałam cicho sie śmiejąc
Brunet o mało co nie zadławił się powietrzem i spojrzał na mnie
-zapamiętam by więcej ci nic nie pokazywać-dodał włączając radio i obrzucając mnie lodowym spojrzeniem-takie wypady zawsze działały ale ty nie dałaś się na nie nabrać-dodał pod nosem myśląc że nie usłyszę
-widzisz a potem dziwisz się, że tyle daje ci kosza-westchnelam patrząc ukradkiem na Rafa który słuchał naszej rozmowy jakby oglądał dobry film akcji.
-Zosia samosia-mruknal-zeby nie widzieć obsunięcia?-spojrzał na mnie z wyrzutem
-pewnie zwal to na mnie bo tak ci będzie łatwiej - prychnęłam i samochód nagle się zatrzymał
-dzięki za odebranie nas Raf auto odstawie ci tylko połamaną odwiozę-zbili żółwia i samochód pojechał dalej. Raf pokiwał nas gdy odjeżdżaliśmy a ja się kotłowałam w środku. Nazwał mnie POŁAMANĄ?
POŻAŁUJE TEGO.
CZYTASZ
"Baby, all I want is you"
FanficNeymar-On sławny piłkarz, imprezowicz, zawodnik FC Barcelony, przyjaciel, syn Czy pojawienie się pewnej dziewczyny, spotkanie jej przypadkowo w klubie odmieni jego życie Czy z poznania jej bliżej coś się wydarzy? Czy będzie mógł o niej zapomnieć? SO...