Obudziłam się dość wcześnie jak na mnie przystało. Pierwszą rzeczą jaką odczułam po wczorajszej imprezie jest niemiłosierny ból głowy i co za tym idzie KAC. Zeszłam(jakoś) schodami w dół do kuchni gdzie ciocia trzymała leki. Znałam ten dom na pamięć i na moje szczęście oboje byli już w pracy. Szybkim ruchem nalałam sobie wody do szklanki i połknęłam tabletkę. Było mi trochę lepiej. Po zaczerpnięciu sił ruszyłam się ubrać. Nie miałam zbytnio ochoty "stroić" się by dobrze wyglądać. Wyciągnęłam z szafy pierwsze krótkie spodenki i mój ulubiony T-shirt z napisem "Belive Yourself". Zajęłam się toaletką. Umyłam włosy i pomalowałam delikatnie paznokcie. Tak jak przystało na mnie włożyłam na głowę czarnego fullcapa. Gdy byłam gotowa zabrałam ze stołu swoją torebkę. To co w niej zobaczyłam zszokowało mnie. Była tam karteczka i nabazgrany napis" Jesteś urocza jak śpisz :* Buźka kierowca :*". To ten chłopak. Nie wiele pamiętam z wczoraj ale wciąż czuje jego wspaniały zapach. Odwoził mnie a co było dalej....był u nie w pokoju? Spał...... Pokiwałam szybko głową i wyrzuciłam tą wiadomość. Otworzyłam garaż a tam czekał na mnie kolejny prezent. Samochodu nie było. Czeka mnie spacer. Super. Zamknęłam pomieszczenie i ruszyłam drogą wprost na trening FC Barcelony. Droga nie zajęła mi więcej niż 15 min. Zapamiętałam drogę co świadczyło o tym że tak szybko nie zapomnę. Gdy tylko przekroczyłam próg podziemnego garażu samochodów piłkarzy usłyszałam jak któryś samochód właśnie nadjeżdża. Przyspieszyłam kroku. Jednak to nie wystarczyło. Zatrzymałam się na dźwięk wymawianego imienia
-Sofia!-krzyknął uradowany Raf
-To ty-złapałam się za głowę głośno wypuszczając powietrze
-a kto inny- zdziwił się
-nikt po prostu nie lubię jak ktoś nachodzi mnie tak znienacka- dodałam nie przerywając ruchu nóg
-coś się wczoraj wydarzyło?-tym razem martwił się
Och jak ja nie lubię jak ktoś niepotrzebnie się o mnie martwi
-nie-machnęłam ręką- nie musisz się o mnie martwić Raf...jestem już duża wiesz?-parsknęłam
-jesteś dla mnie jak młodsza siostra gdyby coś się działo to śmiało mi mów okey?-zatrzymał mnie
-Raf wiem-odpowiedziałam- ale sam wiesz że zawsze taka jestem-powiedziałam dotykając jego ramienia
Taka Zosia Samosia
-idziemy?-lekko się uśmiechnął
Skinęłam głową i wraz z Brazylijczykiem doszliśmy do ośrodka treningowego zespołu. Znowu to uczucie. Przechodziły mnie dreszcze za każdym razem jak przypominałam sobie tą wczorajszą akcje....Miałam bohatera, cichego obrońcę. Uśmiechnęłam się na sam widok tego chłopaka. Sama nie wiedziałam kim jest ale gdy przypominałam sobie jak mnie obronił miałam chęć bardzo mu za to podziękować bo wczoraj zbytnio nie mogłam w swoim stanie. Gdy zobaczyłam ćwiczących chłopaków zasiadłam na ławce rezerwowych. Z wujkiem przywitałam się sekundę później. Dostrzegł mnie tak szybko że nie zdążyłam nic powiedzieć a on mnie już ściskał. Martwił się wyczułam to.
-jak było wczoraj?-spytał uśmiechając się w grupkę piłkarzy
-dobrze-przytaknęłam niepewnie głową- wujku to że tak późno wróciłam to nie znaczy że...-nie dane mi było dokończyć
-nie wtrącam się w twoje życie Sofi ale pamiętaj że razem z ciocią się o ciebie martwimy i zawsze możesz na nas polegać-objął mnie delikatnie patrząc w swoje pozgniatane rzeczy które wyjął z samochodu-gdyby nie twój wybawiciel to pewnie byłbym zły ale on załatwił sprawę-dodał patrząc na mnie jak na osobę która uszła z życiem
CZYTASZ
"Baby, all I want is you"
FanfictionNeymar-On sławny piłkarz, imprezowicz, zawodnik FC Barcelony, przyjaciel, syn Czy pojawienie się pewnej dziewczyny, spotkanie jej przypadkowo w klubie odmieni jego życie Czy z poznania jej bliżej coś się wydarzy? Czy będzie mógł o niej zapomnieć? SO...