Rozdział XIII

252 11 2
                                    

Brunet prowadził a ja nie wiedziałam co robić uciekać czy mu zaufać? Nie znałam dokładnie każdego zakątku w Barcelonie a tu wypad poza...Czy miał zaplanowany cały ten dzień? Ja tkwiłam w jednej wielkiej niewiadomej, nie byłam na to przygotowana. Ręce mialam zimne jak lód, wciąż nimi musiałam coś robić. To przez niego. To on tak na mnie działał. Nie dość, że muszę znosic go na treningach to teraz jeszcze rodzi się między nami coś więcej... A czy ja tego chce? Nie chce go zranić to na pewno ale to wszystko graniczy z cudem. Ciągniemy do siebie a ja nic robię nic by to powstrzymać... Niby jak mamy być razem skoro ja... Nawet nie wiem co o mnie sądzi ha! w dodatku myśli że mam chłopaka. Wszystko się komplikuje, może ten wypad chociaż trochę rozjaśni mi w głowie. Podziwiałam widoki za oknem wbijając się w rytm lecącej piosenki. Barcelona była miastem które coraz bardziej mnie zaskakuje. Z pewnością dla wielu jest to raj, dla mnie stawało się dla mnie czyms bardzo bliskim raju. Gdy gralam w Angli nie miałam czasu na takie zwiedzanie, nie było czasu nawet na to by poznać jakos to miasto. Dla mnie liczyła się piłka. Przynajmniej w tamtym czasie. No dobra z małymi przerwami gdy zdarzało się poznać kogoś ciekawego i urozmaicić swoje nudne życie. Gdy mijaliśmy słupy oblepione były plakatami z meczów z różnymi klubami. Przypomniał mi się Kylian i moment w którym się poznaliśmy. On gwiazda szkoły, wysportowany przystojny, czarujący potrafiący się z każdym dogadać i ja dziewczyna z okularami i książkami w dłoni.Nie byłam specjalnie urodziwa ani za wysportowana. Nie gralam w ligach szkolnych, chłopcy którzy uważali się za bogów futbolu nigdy mnie nie wybierali, ale ci z którymi się przyjaźniłam zawsze wiedzieli kogo wybrać. Zostałam dla większości szkoły cichą myszka i dziewczyną która ma pojęcie o piłce.... Pewnego razu gdy zdarzyło mi się czekać aż brat skończy trening obserwowałam ich i ich grę. Byłam ich drugim widzem poza trenerem który bardziej się na nich darł niż trenowal. Raf i jego kumple nigdy nie narzekali na to jaki był trener. Bardzo go lubili mimo jego surowości na treningach. A więc, pewnego dnia sobie trenowali i gdy piłka doleciała do mnie jeden z nich z bajecznym szerokim uśmiechem zaciągnął mnie na boisko i kazal strzelić tak by wpadła w róg bramki. Nie chciałam bo wiedziałam, że cokolwiek bym nie zrobiła i tak im będzie mało. To nie miało sensu ale i tak to zrobiłam. Postawiłam na swoim, niech im będzie. Strzelam i się zmywam. Ustawiłam piłkę przypominając sobie pewną zależność i gdy byłam gotowa uderzyłam w samo "okno" bramkarz nie miał szans tego wybronic. Chłopakiem który zaciągnął mnie na boisko był najlepszy przyjaciel mojego brata Kylian. I tak o to swoim wielebnym strzałem stałam się osobą nietykalną bo za rękę prowadził mnie sam wielki Kylian. Nasza história potem potoczyła się szybko, zaimponowałam mu on powiedział parę ładnych słów potem umówił się ze mną, takich typowo randek nie było za wiele racji tego, że on miał na drugi dzień trening. Zawsze było cos ważniejszego niz nasze spotkanie. Wiecie napastnik. Byliśmy razem na wielu imprezach i nigdy nie było mi tak dobrze jak z nim. Do czasu oczywiście. Podbił moje nastoletnie serce i niektóre sytuację były trudne. Nie rzadko musiałam harować po nocach bo Kylian po meczu miał imprezę a ja musiałam go i jego kumpli rozwozić po dzielnicach Anglii. Z każdą imprezą było gorzej. Chodziłam z nim na pare z nich po to tylko by pobyć ze sobą gdzies indziej niz szkoła albo jego dom czy mój. Imprezy byly idealne do tego aczkolwiek ja nie przepadalam za tymi imprezami. Czasami się gubiłam w tym gąszczu ludzi. Kylian nie grzeszył dobrymi ocenami więc ja jako jego wspólniczka grzechów musiałam go odwozic i kryć. Najczęściej gdy już odwoziłam go do domu i pomagałam wejść do pokoju dostałam tysiące wyznań miłości i obietnic. Prawie żadna się nie sprawdziła. O tej jednej jedynej niedługo się dowiecie. Na imprezach sie nie skończyło. Po każdym udanym meczu wypad z chłopakami nawalenie sie w trzy dupy i milion dziewczyn pod ręką. Kylian zbraniał sie od lepiących sie lasek póki mógł potem powoli tracił rozeznanie. No cóż najczęściej takie wypady kończyły się naszymi kłótniami i moimi łzami. On stawał się coraz lepszy i sławniejszy. Związek chylić sie ku upadkowi gdy dostał ofertę z Francji. Ostatnie miesiące próbowałam przetrwać z myślą, że jednak to nie koniec, ciężko było zrozumieć, że więcej go nie zobaczę. Wiecie pare set kilometrów dalej...sława pieniądze... Przerażał mnie fakt, że w tym wszystkim zgubi także siebie, że nie bedzie juz tą samą osobą. On nie dawał po sobie znać, że stanie się gwiazdą wielkiej piłki. Był urodzoną gwiazdą. W noc przed odjazem stwierdziłam,że musze dac mu coś dzięki czemu mnie nie zapomni, ze w jakiś sposób juz zawsze będziemy o tej nocy pamiętać. Więc spędziliśmy ją razem. Miałam nadzieję, że gdy skończę tutaj będę mogła także ubiegać się o jakieś miejsca we Francji. Dużo o nich słyszałam i pragnęłam być blisko niego. Niestety wyjechał a ja musiałam ruszyć dalej. Utrzymywaliśmy kontakt przez pewien czas, raz bardziej raz mniej. Śledziłam jego poczynania w piłce i byłam dumna z tego, że go znam... Znałam.. to by było lepsze słowo. Jego życie nabrało tempa imprezy ludzie pokazy kontrakty... Nie było już tego starego Kyliana i musiałam sie z tym pogodzić. Gdy wygrałyśmy Ligę Mistrzów przysłal mi bukiet róż z gratulacjami ale wiedziałam, że gdyby szczerze mi gratulował to osobiście jakoś by to załatwił. Załatwienie spraw poprzez jakies podarunki nie robiły na mnie wrażenia. Na drugi dzień gdy siedziałyśmy sobie z dziewczynami na śniadaniu zobaczyłam nagłówek gazet gdzie był w klubie i obsciskiwal się z jakąś modelką. Zemdliło mnie i zwróciłam całe śniadanie. Obiecałam sobie, że za nic w świecie nie pójdę grać do Francji choć już miałam parę ofert. Ostatecznie musiałam sobie dać spokój z piłkarzami. Mogli tylko patrzeć na jakieś chude modelki, które aż łasiły się na ich kasę. Kylian nie był inny był wręcz taki sam jak wszyscy. Był świetny w tym co robi ale te wszystkie media nie znały go na prawdę. To one go zmieniły, każdy filmik każde wydarzenie które czyniło go coraz większym celebrytą, który nie pamiętał ani o mnie ani o swoich dawnych przyjaciołach. Raf, mój brat utrzymywał z nim kontakt o ile jeden i drugi miał czas pogadać. Zdarzało się to już teraz bardzo rzadko. Gdy Raf zaczął pracować w organizacjach specjalizujących się w tranferach wiedziałam, że ich kontakt sie poprawił. Brat wiedział, co Kylian wyczynia także wiedział co zrobił mi i chociaż bardzo go lubił i podziwiał stracil do niego dawne zaufanie. Tak bywa prawda? Więcej nie chciałam o nim słyszeć i tyle. Nasze drogi się rozeszły.
Z moich myśli wyrwał mnie brunet. Kompletnie o nim zapomniałam....

-hej piękna - pomachał mi dłonią przed twarzą - tu ziemia-zaśmiał się cicho co wywałało u mnie momentalny uśmiech. Ma piękny ten uśmiech, najpieknkeszy jaki widziałam. Nawet ten Kyliana może się schować.

-tak tak jestem - pokiwałam głową na znak, że nie błądziłam myślami gdzieś indziej.

-a więc jesteśmy - przyjechał dłonią po moim kolanie i wysiadł z samochodu

ON SOBIE ZA DUŻO POZWALA.

Nie miałam innego wyboru jak wysiąść za nim i spróbować nie zacząć uciekać gdzie pieprz rośnie. Chłopak stanął na chwilę i obejrzał się za siebie. Wpatrywał się we mnie z wielką intensywnością i gdy tylko spojrzałam na niego tak jak on na mnie to szybko spuścił wzrok. Czyżby sie zawstydził!?

-mam tutaj takie miejsce, do rozmyślań dla relaxu gdy chce uciec od tego wszystkiego...

-od wszystkich też? - spytałam ciszej jakby to co powiedział także dotyczyło mnie.

-jak mam gorszy dzień-westchnal
-nie uciekam tu bo mam taki kaprys to miejsce jest wyjątkowe i jako pierwsza je widzisz-dodał z delikatnym uśmiechem. Zaczął schodzić w dół wyciągając do mnie rękę
-jest stromo możesz spaść-powiedział unosząc swoje kąciki ust w górę
-jakby cie to obchodzilo-przewróciłam oczami powoli stawiając stopy. Było bardzo stromo a ten sie szczerzył jak mysz do sera czekał pewnie, az sie wystrasze i z pełną satysfakcją będzie mógł mnie trzymać tak blisko siebie jak będzie chciał.

-no podaj mi dłoń i idziemy dalej-zachęcał mnie wyczekując tego jednego ruchu z mojej strony.

-chyba śnisz-odparłam i minęłam go. Nie dalam mu tej satysfakcji. Nie teraz. Ta cala droga byla najgorszą z możliwych. W dodatku brunet jakby gdyby nigdy nic szedl duzo przede mną i ani na moment nie sprawdził czy ide za nim. Miejsce samo w sobie było przepiękne. Schowane w gąszczu wysokich drzew, w cieniu śpiewu ptaków wyłaniało sie jezioro. Tuz przed jeziorem był klif, który pewnie muszę ominąć. Miałam mały lęk gdy widzilam klify i wysokość. Nie daj mu sie, nie daj tylko o to mu chodzi byś go zawołała.

-dajesz radę? - spytał nagle i wpadłam na jego twardą klatkę piersiową, w czas przytrzymałam sie i nie mogłam obejść sie bez uśmiechu.

-tak, tak akurat zaszedłeś mi drogę a przed nami - głośno przelknęłam ślinę - stromy klif - dodałam głośno oddychając

-jeśli juz nie możesz to nie musimy tam iść.. Znam skrót-uśmiechał sie lekko łapiąc mnie w biodrach. O cho tu sobie przecholował.

-a ty chyba trochę przeginasz-próbowałam zdjąć jego ręce z moich, ale ani rusz. Głupio się uśmiechał i ta cała sytuacja zaczynała mnie denerwować. On cały czas mnie denerwował. Prowokowal nie wiadomo co.

-ja? nigdy, ja trzymam ręce tam gdzie powinienem-mrugnal okiem wkładając ręce z powrotem do kieszeni. Odszedł na krok powoli schodząc w dół. Nie obejrzał sie za mną ale czułam,że sie uśmiecha. Gdy powoli zbliżałam sie do stromego zejścia myślałam tylko o tym by tam nie patrzeć. Nieraz brat mówił mi ze jak nie spojrzysz w przepaść to sie nie przestraszysz. Póki co działało. Mimo tego mój strach narastał a brunet chyba zapomniał, że idę tuz za nim. Podmuch wiatru uświadomił mi jak blisko jestem spadku, oddychaj Sofía oddychaj. Poprawiłam się i oddychając głęboko postawiłam nogę w dół z ufnością, że nie spadnę. Gdy dołączyłam druga nogę nie obawiałam się już niczego. Krok za krokiem i widziałam juz na horyzoncie to co brunet chciał mi pokazać. Zdeterminowana do dotrzymania kroku piłkarzowi, szłam coraz szybciej. Skupiłam sie na drodze, więc gdy miałam już zawołać bruneta poczułam jak noga mi sie obsuwa...

"Baby, all I want is you"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz