ROZDZIAŁ XV

227 8 0
                                    

Nazwał mnie połamaną?! W kółko trawiłam te słowa aż nie poczułam, że samochód sie zatrzymał.Koniec mojej męki ja już mu pokażę co o nim...Nie zdążyłam wymówić swoich słów gdy na horyzoncie pokazał sie brunet z tak wielkim uśmiechem,że zaparło mi dech w piersiach. Nie wiedziałam co go tak uszczęśliwiło ale domyślałam się,że to ja i moje chwilowe "połamanie" ja mu pokaże jaka ta"połamana" może być. Otwierając drzwi dostrzegłam iż okolica w której mieszka wujek jest całkiem inna a więc wcale nie planował mnie odwieźć  tylko znów przywieźć mnie w nieznane miejsce. Super po prostu.

 -jeśli to jakaś kolejna przechadzka po górach to odpadam-dodałam patrząc na niego

 -nie-uśmiechnął się-następnym razem zabiorę cię do kina-mrugnął okiem podając mi dłoń bym mogła wysiąść z wozu piłkarza.

 -będzie następny raz?-spytałam-nie wydaje mi się,z tą nogą to przynajmniej z tydzień posiedzę  w domu bo wujek mnie ukatrupi jeśli będę się narażać i...

Poczułam jego wargi na swoich.Ciepłe,miękkie,namiętne.

 -chce by był kolejny raz ale to ty zdecydujesz czy będziesz chciała....-dodał gładząc kciukiem mój policzek. Ten gest mnie wzruszył,przedtem nie dawał mi takich oznak czułości a tu nagle...

Szybko go pocałowałam pod wpływem impulsu.Nie myślałam,tak po prostu czułam.

 -tak,tylko nigdy więcej gór-uśmiechnęłam się lekko.Uniosłam głowę trochę wyżej i ujrzałam jak brunet wpatruje się we mnie czułym wzrokiem. Zagryzłam wargę i skierowałam swoje myśli w wielki budynek który stał przede mną. W jedną chwilę potrafił zmienić mój nastrój.I jakby za dotknięciem magicznej różdżki zapomniałam o tym, że mam naciągnięty mięsień i że mnie obraził. To wszystko odpłynęło wraz z chwilą gdy dotknął moich ust. Gdy otworzył przede mną drzwi zrozumiałam gdzie mnie przywiózł.Do swojego domu. Wchodząc do środka dostrzegłam nowoczesny gust ale także przyjazne wnętrze, które należało pewnie do samego piłkarza. Wielki salon jasne ściany i wielkie okno przez które można było wyjść do ogrodu. Miejsce które zawsze chciałam oglądać gdy się obudzę to właśnie takie miejsce jakie miał piłkarz w swoim domu. Na jego miejscu nigdy bym z niego nie wychodziła. Kylian nigdy nie zapraszał mnie do siebie, zawsze to było u mnie albo po lekcjach w jakiś knajpkach z jego znajomymi. Ale nigdy w domu. Nigdy. 

-1:0 dla ciebie-szepnęłam patrząc za widok za oknem. Miał także wielki basen a w koło niego zadaszenie i miejsce na grilla. No tak niczego mu nie brakowało.
-usiądź tutaj-pomógł mi dojść do przytulnego fotelu i ułożył moja stopę na poduszce. Zdjął  buta i spojrzał mi głęboko w oczy zamyślony jakby oczekiwał bym coś powiedziała
  -powiem trenerowi o naszym wypadzie może mi się dostanie ale to moja wina i nie chce...
Położyłam mu palec na ustach by zamilkł gdy miał natłok słów wyglądał uroczo ale nie mógł tego zrobić. Nie mogłam my na to pozwolić.
    -to ja się zgodziłam i nie zauważyłam pęknięcia powiem, że mnie uratowałeś bo tak było i gdyby nie ty pewnie skoczyłoby się to gorzej niż na małym naciągnięciu-uśmiechnęłam sie szeroko lekko gryząc swoją wargę i utrzymując  palec na ustach chłopaka. Brunet przesunął po mnie wzrokiem i na chwilę spuścił wzrok. Chciał się odsunąć by zdjąć mój palec ale złapałam go i nie chciałam by teraz mnie odrzucił. Nie w taki sposób.
   -nie rozumiem co my robimy ale my nie możemy mieć miejsca-dodał nie patrząc mi w twarz  zaciskając mocno palce w pięści. Nie wierzyłam własnym uszom. Był zły i smutny w dodatku zdawało mi się, że wcale nie wierzył w to co mówił. Puściłam jego dłoń nie chcąc by zobaczył ból w moich oczach.
    - przyniosę lód jeśli pozwolisz-dodał  odchodząc do kuchni. Otarłam szybko łzy płynące po policzkach i chwyciłam za telefon by zadzwonić po kogoś kto po mnie przyjdzie. Nie mogłam tu zostać. Wybrałam numer Rafa.
   - co ty robisz? - zapytał brunet wyszarpując mi telefon.Szybko się rozłączył i wcisnął go sobie do kieszeni.Za kogo on się uważa?
   - skoro mnie tu nie chcesz to po co mnie tu przywiozłeś? - zapytałam podnosząc głos.
    - nie chce cię tu? Skąd ci się to wzięło? - zapytał unosząc brwi szybko próbując zmienić temat - czemu się ruszyłaś poszedłem tylko po lód...
   - odpowiedz na moje pytanie! - krzyknęłam-nie podobam ci się już? Może wujek ci coś powiedział? A może to ja ci coś zrobiłam? Powiedz tylko nie udawaj,że jest inaczej! - krzyknęłam trafiając pięściami w jego pierś. Miałam dość tej całej szarpaniny między nami.
   - podobasz tak bardzo.... - złapał moje pieści by następnie złapać moje otwarte dłonie w swoje-czemu więc zachowujesz taki dystans...czemu jesteś taki..?- bo wpakowałem cię w niebezpieczeństwo i nie mogę pozwolić by to się kiedykolwiek powtórzyło-powiedział unosząc na mnie wzrok. Jego ostre spojrzenie zmieniło się w szklany wzrok,który zdradzał jego emocje. Przejął się tamtą sytuacją oraz tym, że to on tą wycieczkę zaplanował. Bał się,że przez jego pomysły coś mogło mi stać,że mógł mnie stracić.

- nie twoja wina-położyłam dłoń na jego policzku i pogłaskałam go delikatnie-żyje jak widzisz a ty pokutujesz za coś na co nie miałeś wpływu-uśmiechnęłam się gładząc jego twarz.Lekki zarost i zapach,który przyprawiał mnie o ciarki w tym momencie sprawiał,że pragnęłam go przytulić.

   - ja..  mogłem to przewidzieć nie narażać cię na nic tak niebezpiecznego-pokręcił smutno głową-chciałem ci pokazać coś ważnego dla mnie byś poznała mnie z innej strony-dodał wciąż mówiąc tak cicho,prawie szeptem.
  - i poznałam-dodałam-nie mogłeś wymyślić lepszej pierwszej randki-zaśmiałam się cicho-to była jedna z najlepszych rzeczy odkąd przyjechałam do Barcelony-uniosłam jego twarz lekko w górę by spojrzał na mnie-bardziej bałabym się gdybyś nagle przez to mnie odrzucił niż z tej całej obolałej stopy-spojrzałam mu prosto w oczy - nie chce byś się obwiniał... 

Poczułam jego czoło tuż przy moim i przyciągające mnie mocno do siebie umięśnione ramiona piłkarza. Wtulił twarz w moje włosy coraz mocniej mnie do siebie dociskając.Nagle oderwał się ode mnie i złapał moją twarz w dłonie.

 - teraz musisz odpocząć i zdać się na mnie-mruknął i usiadł naprzeciwko by pomasować moją stopę.Oczekiwałam,że mnie pocałuje cokolwiek innego a tu zaskakuje mnie jeszcze bardziej.Obłożył moją stopę lodem i kazał mi się nie ruszać.Zaginął w kuchni na dobre 20 min.Usłyszałam znane dźwięki muzyki,która leciała z radia i zapachy,które unosiły się po pomieszczeniach. Co on kombinuje?

 -planowałem kolacje przy świecach w ogrodzie lecz,że nie możesz się ruszać kolacja przyszła do ciebie-mrugnął okiem stawiając na stole talerze owoców i różnych przysmaków.Zrobił to w 30 min? szybki jest. To,że tak postarał się o jedzenie bardzo mi zaimponowało.Starał się jak nikt inny o mnie. Kylian nie musiał,byłam wtedy za młoda by zrozumieć,że to nie miłość nas łączyła.Teraz było inaczej,ten ciemnooki szaleniec,który przed chwilą o mal nie płakał teraz zrobił dla nas kolację. Lepszej chwili i mężczyzny nie mogłam sobie wyobrazić. Jedliśmy w przyjemnej ciszy co jakiś czas wsłuchując się w grającą muzykę w tle. Nigdy nie oczekiwałam,że cisza może być tak przyjemna.W ostatnich dniach tak dużo sie działo,piłkarze,klub,Neymar,wujek i te wakacje coraz bardziej dawały mi sie we znaki. Kiedyś o wstaniu przed 10 w weekendy nie było mowy a teraz chodzę na każdy trening o 9 piłkarzy na co potrzebuje godziny przygotowań więc wstaje o 8 i szykuje się. Nie przeszkadzała mi ta wczesna pora gdy mogłam ujrzeć śmiejącą buźkę bruneta. W całej tej szarpaninie...ani ja ani on nie jesteśmy idealni lecz mimo to ciągnie nas do siebie jak cholera.Nie wiem co mam z tym zrobić ale po dzisiejszym dniu wiem,że cokolwiek sie wydarzy nie chce go skrzywdzić.Nie zasługuje na to,a ja chcąc nie chcąc chyba to zrobię. Zaczynałam wojnę sama ze sobą i bałam się,która ja wyjdzie z tego zwycięsko,ba czy moje serce wyjdzie z tego zwycięsko. 

-smakuje?-spytał brunet przełykając sok z jagód przy tym usmarowujac się na twarzy. Przyznam wyglądał teraz jak taka jagódka.

Oblizałam usta z uśmiechem i pokiwałam głową.Wszystko było smaczne. Kolejna rzecz w której mnie zaskoczył to fakt,że tak dobrze potrafi gotować. 

 -kolejna pozytywna umiejętność o której nie miałam pojęcia-dodałam z przekąsem unosząc na niego wzrok.Piłkarz omiótł moją twarz wzrokiem i przesiadł się bliżej mnie. 

 -jest wiele rzeczy,których o mnie jeszcze nie wiesz mała-mrugnął okiem podając mi szklankę z zimnym napojem-umiem wiele rzeczy-zaśmiał się-gdy moja kucharka ma swoje sprawy staram się sam coś sobie ugotować albo robimy to razem z najbardziej zakręconą dziewczyną świata....

-z dziewczyną?-głośno przełknęłam napój-ah no tak-przewróciłam oczami,więc to dla niej powinieneś gotować nie dla mnie-dodałam odsuwając się od niego na taką odległość przy której nie dotykał mojej stopy

 -a co myślałaś?-zaśmiał się -nie mieszkam tu sam,jestem ja,mój przyjaciel i Rafaela-dodał-nigdy nie ukrywałem,że mieszkam sam,nie pytałaś to nie mówiłem-wzruszył ramionami- teraz chciałem byś wiedziała, że lada chwila może któreś wpaść i zepsuć tą atmosferę-zmieszał się przysuwając się do mnie a ja ponownie sie odsunęłam

 -ty sam ją zepsułeś-mruknęłam odkładając szklankę

 -ja? niby jak?-zmarszczył brwi-dobrze jeśli chcesz zaraz ich poznasz zobaczysz jacy są-wyciągnął telefon i szukał w nim czegoś prawdopodobnie zdjęcia lub numeru do któregoś z nich.

 -po jaką cholerę mnie tu przywiozłeś skoro masz dziewczynę ty dupku!-rzuciłam w niego poduszką z całej siły.

"Baby, all I want is you"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz