Rozdział VII

607 27 1
                                    

Nie mogłam się powstrzymać od uczucia że ktoś na mnie patrzy. Oparłam głowę o szybę by szybciej to uczucie zniknęło. Dojechaliśmy w tempie 10 min do domu. Szybko przywitałam się z ciocią i poszłam schodami do siebie. Byłam padnięta. Najbardziej psychicznie. Tak szybko zasnęłam że nawet nie miałam sił by pójść pod prysznic. Rano jak to rano nie mogłam wstać. Wyłączałam budzik z 10 razy tak długo póki się nie ruszyłam z łóżka. Musiałam się ogarnąć póki miałam jeszcze czas. Wciąż miałam w głowie to co się wczoraj wydarzyło. Ten ktoś wie gdzie mieszkam i kim jestem....To robi się dziwne i to bardzo. Ubrałam pierwszy T-shirt z szafy i jeansy i byłam gotowa. Włosy związałam w luźnego koka i zbiegłam na dół gdzie domownicy siedzieli już przy stole.

 -Dzień Dobry-przywitałam się z ciocią a później z chrzestnym

- i jak przemyślałaś propozycję?- szlag! wiedziałam że o czymś zapomniałam

- tak i nie-powiedziałam udając że tak było- nie miałam jakoś czasu wujku-dodałam nakładając sobie posiłek na talerz, były to płatki

 - masz czas od końca miesiąca-powiedział z pełną buzią

-jak się namyśle to dam ci znać Luis-powiedziałam śmiejąc się

Zaczęłam jeść. To będzie mega trudna decyzja zważywszy na to że mam opuścić klub i przyjaciółkę......Nie wiem jak to przeżyję. Christina jest dla mnie jak siostra a bez niej.....jak ja się odnajdę w nowym klubie takiej sławy jak FC Barcelona? Przenosiny znowu zapoznanie się ze wszystkim, znowu do nowa. Dość mam przenosin ale z drugiej strony to może być dla mnie ogromna szansa....Muszę zadzwonić do Christiny.

 -Christina odbierz do cholery-śmiałam się pod nosem

Nie musiałam długo czekać bo owa dziewczyna odebrała. Chwała jej.

 -no co skarbie?-odebrała zaspana

 -Christie....nie wiem jak to powiedzieć...-zaczęłam jak najgorzej.No po prostu super.

 -mów bo już czuję że nie są to dobre wieści-westchnęła

-Wujek zaproponował mi kontrakt w FCB od tego sezonu...-dodałam- i mam się tutaj przenieść i to najlepiej zaraz.....nie wiem co...

 -bierz to-dodała- to twoja szansa- słyszałam smutek w jej oczach- nie marnuj szansy po za tym...mam propozycję a USA by się przenieść i z Hiszpanii...także ten....Twój wujek dzwonił do mnie wczoraj  i zaproponował właśnie ze względu na ciebie przenosiny-śmiała się w niebo głosy- nie martw się niedługo i ja do ciebie dołączę-dodała - a teraz na razie wracam do mojego Brada Pita-cmoknęła ustami i się rozłączyła. Cała ona. Kamień spadł mi z serca gdy usłyszałam takie wieści od Christiny. Ufffff jakie szczęście że nie musiałam ubolewać nad rozłąką z przyjaciółką. Nie przeżyłabym tego.Ani ona ani ja. Bez siebie ani rusz. Odkąd pamiętam wszędzie razem,nierozłączne po ostatni dzień. Barcelono ty moja nadchodzę. Jeśli Christina będzie ze mną to nic innego już mi nie potrzebne do szczęścia. Zbiegłam na dół szczęśliwa z rozmowy z przyjaciółką. Usiadłam na kanapie między wujostwem i cieszyłam się jak dziecko

 -Christina ci wypaplała?-uniósł brwi całując lekko w usta ciocię. Podali mi deser lodowy i wspólnie usiedliśmy na tarasie. Świeciło słońce,takie słońce jakie kochałam. Rozkoszowałam się zimnym posiłkiem z taką samą ochotą z jaką chciałam podrażnić się z wujkiem

 - jak mogłeś-fuknęłam i udałam że się obraziłam

Wujek przysunął się niepewnie

 -to miała być niespodzianka...a Christina nie miała ci od razu wszystkiego zdradzać....-zacisnął śmiesznie zęby w dodatku marszcząc przy tym nos. Roześmiałam się nie mogąc długo wytrzymać. Wujek potrafił rozbawić mnie do łez. I dlatego był moim ulubionym wujkiem

 -to jak trening?-spytał wstając

Szlag,no tak przecież jest trenerem. Jak tu się wycofać.....

 -nie ma odwrotu niestety-ucałował mnie w głowę dając znak że się o mnie troszczy.  Co mi tam,najwyżej wyjdę cała posikana. Cała ta sprawa z tym tajemniczym gościem nie była mi obojętna. Nie zapomniałam tego wróć TRUDNO MI BYŁO ZAPOMNIEĆ.  W dodatku to całe wydarzenie w klubie....więcej alkoholu nie tknę. Jeśli będzie tak jak za ostatnim razem...to nie wiem czy nie zabrać ze sobą czegoś do obrony.  Zgarnęłam do torebki gumy i telefon który odłączyłam do ładowania. Gdy go odblokowałam ujrzałam wiadomość od :Braciszek :3

 "no halo siemano,widzę cię dzisiaj w korkach i stroju,nie ma innego ale be gadania bo cię znam, Buziaki Brat <3"

Nienawidzę go. Zatrzymałam się przed wujkiem i pokazałam wiadomość. Uśmiechnął się szeroko i dodał że poczeka w samochodzie. Poleciałam do większej walizki i zapakowałam do torby strój ale to jeszcze ten z Angli. Ach Anglia....witaj Hiszpanio! W mig pojawiłam się w pojeździe chrzestnego i byliśmy gotowi do drogi. Wujek jak to na moją krew przystało lubił prędkość. Oboje ją kochaliśmy jednak odkąd skończyłam 15 lat nie mogę tego robić,sama nie wiem czemu rodzice odcięli mnie od tego na dobre i wtedy piłka przeważyła i mam ją do teraz. Oparłam głowę o szybę chcąc wyluzować. Nie wiem co teraz będzie,moja przeprowadzka..tajemniczy wybranek którego zobaczę na tym treningu. Dojechaliśmy na parking Mini Estadi i udaliśmy się do wejścia na murawę. Poszłam do szatni i postawiłam torbę przy szafce z numerem 11. Lubiłam tą liczbę a to z tego względu że nosiłam taki numer na koszulce. Wujek zapukał do drzwi

 -zapomniałem ci go dać-podał mi nowiutki strój piłkarski kobiet FC Barcelony. Wytrzeszczyłam oczy nie dowierzając że to nie sen. Wujek zaśmiał się machając mi jedną ręką przed oczami. Usiadłam na ławce pod szafką przyglądając się ubiorowi. Odwróciłam koszulkę....i ujrzałam numer 11....czyli takie jest moje miejsce. Przebrałam się szybko związując włosy w kitkę i przecierając twarz na orzeźwienie. Wyszłam i pierwszymi ludźmi którzy mnie przejrzeli od góry do dołu byli chłopaki.

 -nie wiedziałem że mamy nową koleżankę-szepnął Alves mi na ucho.Walnęłam go w ramię i puściłam ich przodem do szatni. Weszłam na murawę  wdychając zapachy świeżej trawy i czystego przejrzystego powietrza. To było coś,na co tak długo czekałam. Poszliśmy na murawę i zaczął się trening.  Mój tak jakby pierwszy trening jako zawodniczki Barcelony....

&quot;Baby, all I want is you&quot;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz