Że co ja mam? - zmarszczył brwi nagle wpadając w śmiech tak dziki, że mi także zachciało się śmiać. Pokręcone co?
- dziewczynę ty dupku!-ponownie rzuciłam w niego poduszką, która akurat poleciała nie w tą stronę co chciałam i moje plany zabicia go legły w gruzach.
Brunet podszedl do mnie bliżej wpatrując się cały czas w moje tęczówki i domagając się bym rozwinęła swój wywód złości. Ja mu zaraz....
-jedyna dziewczyna jaką mam akurat teraz jesteś ty w tym domu oraz tu-pokazał na serce-i tu od bardzo dawna - pokazał na głowę. Dobre żarty teraz próbuje się wymigać od odpowiedzi.
-powiedz mi o co chodzi bo nie wiem - parsknął patrząc na mnie jak na wariatkę
-powiedziałeś, że mieszkasz z najbardziej pokręcona dziewczyna świata... Oczywiście, że miałeś na myśli kogoś innego niż ja! - zgromilam go wzrokiem próbując zepchnąć niektóre uczucia w kąt.
-a czy spytałaś kim ona jest dla mnie? - zagryzł wargę- a nawet jeśli to ty masz chłopaka prawda?-zapytał z iskierkami w oczach. Musiałam przełknąć to co powiedział. Dajcie mi chwilę. Chłopak odsunął się i oparł wygodnie o oparcie kanapy.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. W tak szybkim tempie nasza rozmowa się potoczyła i zmieniła tory, że wbiło mnie totalnie w kanapę. Nagle obchodzi go mój wymyślony chłopak? I co oznaczala ta randka te pocałunki? Czy on w coś gra?
-przynajmniej on mówi prawdę gdy go o coś pytam - mruknęłam
-jakbym ci powiedział to i tak by nic nie zmieniło-westchnął-masz na coś ochotę? - spytał wstając nagle z kanapy.
-na jazdę do domu-odparłam bez emocji - odwieziesz mnie? - dodałam nie patrząc na niego i powoli na swoich siłach próbując wstać. Gdy tylko próbowałam stanąć na dwóch nogach co jakiś czas ta obolała noga odmawiała mi posłuszeństwa i musiałam odpuścić. Bruneta akurat nie było więc nie widział mojej nieudolności. Ale na miłość boską on nie miał naciagnietego mięśnia!
-jeśli jesteś gotowa to możemy jechać - dodał drapiąc się po karku. Podniosłam się z kanapy i z całych sil starałam się nie upaść. Gdy stanęłam przed schodkiem nagle moja noga odmówiła posłuszeństwa i zaraz miałam się spotkać z matką podłogą gdy poczułam oplatające mnie ramiona piłkarza. Ponownie mnie uratował. I tym razem nie potrzebowałam jego pomocy.
-znowu na mnie lecisz - zagryzł wargę - przypadek? - jego oczy się śmiały i przez chwilę dostrzegłam coś czego wcześniej nie widziałam.
-znowu będziesz zgrywał bohatera? - spytałam bez ogródek. Drugi raz nie dam sie nabrać.
-dla ciebie zawsze mogę nim być mała - dodał podnosząc mnie do postawy stojącej. Nigdy nie przyglądałam się jego mięśniom ale gdy dźwignął mnie na nogi zrozumiałam, że nie próżnuje na siłowni. Ma chłopak siłę i spodobało mi się to. Szlag!
-znowu muszę cię zawieźć, Luis ma u mnie dług - zaśmiał się cicho zamykając za nami drzwi. Pokonałam parę krokow bez pomocy piłkarza. Nie lubiłam gdy wspomniał tamten wieczór, nie byłam z niego dumna a on się tym chełpił jak paw na wystawie. Cała magiczna atmosfera odpłynęła. W dodatku zobaczyłam jakim człowiekiem jest Neymar.
-to ze swoją dziewczyną byłeś gdy ja prawie...
-tak - mruknął-miałaś szczęście, że akurat tam byłem-mrugnal okiem otwierając garaż.
-oh-mruknęłam przewracając oczami-całowałeś się z jakąś i akurat wpadłeś na moją akcje co? - dodałam zaciskając pieści i kierując całą swoją nienawiść na o to tego bruneta. Co za człowiek! Nie wierzyłam własnym uszom... Jak ja się myliłam! Odeszłam kawałek oparłam się o róg garażu za którym zaczynał się ogród...
Tak bardzo spodobał mi się ten ogród a on nawet nie śmiał mi go pokazać. Skromny? Nie on. To wszystko to była gra. Całe jego życie było jak jego tatuaż "life is joke". Brunet zniknął na chwilę a ja stałam wpatrzona w cudo które było tuż obok mnie. Jego ogród to wprost raj. Postawiłam mały kroczek i poczułam mocny ból w dolnej części nogi. Krzyknęłam w duchu przeklinając swój los. Tym razem nie mogłam pójść tam sama. Będąc zdana na dobre serce piłkarza odwróciłam z bólem twarz i skupiałam się na powrocie do domu. Nie sama nie na własnych siłach. Byłam na niego zdana. Chcąc nie chcąc musiał mi ten ostatni raz pomóc. Oparłam się o filar i gdy poczułam palące spojrzenie piłkarza na plecach wiedziałam, że stoi tuż za mną.
-nie poszłaś do samochodu? - uniósł brwi - otworzyłem go już dawno-dodał kilkajac przycisk otwarcia jeszcze raz.Spojrzał na moją zbolalą twarz i szybko przeniósł wzrok stopę, którą trzymałam w górze.
-przepraszam nie pomyślałem-pokiwał głową i szybko podszedl by pomóc pokonać dość znacząca odległość do samochodu. Gdy tylko byłam już na bezpiecznym gruncie odepchnęłam jego ręce i sama usadowiłam sie w samochodzie piłkarza. Gdy piłkarz chciał troskliwie zapiąć mi pas odepchnęłam jego czule ręce i sama się zajęłam. Może i byłam Zosią samosią ale sam mnie do tego zmusił. Chciałam się jak najszybciej dostać do domu. Miałam dość tego człowieka i wszystkiego co z nim związane. Nie pojmowałam po co było to wszystko aby ostatecznie to wszystko zniszczyć. Oparłam się o oparcie gdy nagle brunet otworzył drzwi i stanął tak bym patrzyła wprost na niego.
-mogłem ci pomóc - dodał kładąc dłoń na moim udzie powodując u mnie dreszcze.
-zabierz tą dłoń-warknęłam-i jedźmy już-dodalam zniecierpliwiona-jestem zmęczona i obolała-mruknęłam chcąc uniknąć jego dotyku. Zamknął drzwi i po chwili wsiadł za siedzenie kierowcy. Odpalił silnik i w mig już byliśmy w trasie do domu. Pragnęłam walnąć się na łóżko i przestac myśleć o tym co się dziś wydarzyło. Za dużo. Brunet nie odezwał się ani słowem ale czułam, że coś jakiś czas zerka w moją stronę i nie chcący trąca palcami moje kolano. Było to przyjemne uczucie ale potem szybko ganiłam się, że tak szybko potrafię mu ulec. Podgłośniłam radio i zaczęłam cicho nucić ciesząc się tym co mnie otacza na chwilę nie myśląc o moim towarzyszu i tym co się dzieje. Słońce pomagało mi się odstresować i przypomnieć po co tu jestem. Jestem na wakajcach i będę robić co chce. Żaden chłopak nie będzie mi tutaj mącił w głowie. O nie!
-Czemu mnie pocałowałeś ? - spytałam obracając twarz w jego stronę-mam chłopaka a ty dziewczynę a więc czemu? - doptywalan oblizując suche wargi.
-to nie temat gdy prowadzę - chrząknął zmieniając bieg - ty je odwzajemniłas nie byłaś bez winy-dodał nie patrząc na mnie. Coś go raz cieszylo a potem drażniło. Teraz to mnie zaczynało to jego zachowanie denerwować. To jakaś chora gra.
-ja odwzajemniałam bo ty tak cholernie mnie omotales więc to ty zawsze zaczynałeś! - krzyknęłam uderzając pięściami w uda.
-a chłopak o tym wie? O tym, że tyle spędzasz ze mną czasu, że cię odwożę i przywożę? A może o to chodzi? Że całujesz pierwszych lepszych a potem wracasz do niego? - spojrzał na mnie zagryzając mocno wargi. Także on się w środku zagotował - pocałowałem cię bo byłaś chętna-dodał nagle bez krzty emocji. W tej chwili zebrało mi się na wymioty. Nie mogłam na niego patrzeć. Szybko odwróciłam wzrok i więcej się nie odezwałam. Straciłam energię na dalszą dyskusje oraz jakiekolwiek nadzieję że Neymar jednak okaze się inny.
-bydlak z ciebie-dodałam przełykając ślinę i ocierając łzy które mimowolnie zaczęły spływać mi po twarzy - może tego nie rozumiesz ale ja mam serce wiesz? I nie chce już nic....
Chłopak przysunął się do mnie złapał moja twarz w dłonie i musnął moje wargi. Gdy tylko oderwał się ode mnie nie zawachalam się od uderzenia. Chłopak złapał się za twarz ale ani drgnął. Przyjął to na spokojnie.
-za kogo ty mnie masz? - spojrzałam na niego po raz kolejny ocierając łzy-że jestem jakaś zabawką która możesz się pobawić? Że tu pocałujesz tu zrobisz kolacje i będę twoja? Nie Neymar-pokręciłam głową- nie mam żelaznej obrony nie mam miliona panieniek i to wszystko mnie... przerosło-dodalam wpatrując się w szybę. Wyrzuciłam to z siebie i tersz niech robi co chce.
-skoro mnie masz za takiego to w takim razie to był błąd, że zabrałem cię do siebie bo ty jako jedyna poznałaś prawdziwego mnie-odchrząknął sucho jakby z nutą goryczy-przed żadną...-urwal na chwilę nerwowo ściskając kierownice-skoro to wszystko było po to byś myślała że jestem jednym wielkim żigolakiem to chyba jesteśmy kwita - dodał odpalając na nowo silnik. Chyba sobie żartował. Prawdzie ego Neymara? Nabierał mnie po raz kolejny a ja nie zamierzałam dać się omamić. Gdy nagle się zatrzymalismy liczyłam na to, że to dom wujka i wypuści mnie raz na zawsze. Przy tej ciemności nic nie mogłam wyłapać. Gdyby od tak miałoby się to wszystko zakończyć to już dawno leżałabym w swoim łóżku a tak to nadal tu z nim siedzę. Gdy chcialam złapać za klamkę chłopak zamknął samochód od środka. Super teraz to on ma nade mną władzę.
-wypuść mnie lub zacznę krzyczeć-wydusiłam z siebie szybko naciskając na klamkę. Jakby to miało by jakoś mi pomóc - żartowałam sama z siebie.
-wypuszczę tylko sam nie wiem czemu nie chce byś wychodziła.. Nie teraz -dodał odwracając twarz i ciało ku mnie -dobry cios-dodał lekko unosząc kąciki ust w górę-należało mi się wtedy-dodal pocierając policzek. Lekko się uśmiechnął aby po chwili znów przybrać normalną twarz.
-widzisz jednak wyciągasz dobre wnioski - dodałam pod nosem. Jeśli zacznie znów sypać jakimiś słodkimi słówkami to na prawdę będę musiala zacząć krzyczeć by stąd wyjść.
- nie wychodź... Znaczy jeśli chcesz to idź - westchnął - robię z siebie głupka chodząc koło ciebie na palcach ale jeśli ty masz chłopaka i ja mam... To nie powinniśmy w to coś grać-dodał - ja także nie jestem zabawką na czyjejś zabawy-dodał nie patrząc na to jak bardzo rano moje serce-mam kariere treningi reputacje i reprezentację na głowie, nie mam czasu na takie zachcianki-dodał odwracając ku szybie twarz.Od tak przeżuł to co ja mu tyle razy mówiłam i wyrzucił moje uczucia do śmieci- jesteś wolna - odparł otwierając drzwi z nieukrywaną złością w oczach.
-to nie była żadna gra - dodałam po raz pierwszy patrząc mu w twarz odkad wsiadłam do jego auta-przynajmniej z mojej strony - dodałam naśladując jego suchy i zimny wyraz twarzy. Złapałam klamkę i trzasnęłam drzwiami wychodząc. To chyba jakiś żart, że po raz kolejny piłkarz namieszał mi w głowie. Tylko tym razem miałam wrażenie, że nie tylko mi pękło serce.
CZYTASZ
"Baby, all I want is you"
FanfictionNeymar-On sławny piłkarz, imprezowicz, zawodnik FC Barcelony, przyjaciel, syn Czy pojawienie się pewnej dziewczyny, spotkanie jej przypadkowo w klubie odmieni jego życie Czy z poznania jej bliżej coś się wydarzy? Czy będzie mógł o niej zapomnieć? SO...