Rozdział IV

918 35 2
                                    

Nie wiedziałam jak zareagować na to co zobaczyłam. Stali tam, Gerard Pique i Dani Alves i w dodatku uśmiechający się do mnie. Spuściłam piłkę i udałam że ich nie widziałam i nic nie robiłam. Oni szybkim ruchem zaczęli wypytywać wujka kim jestem. No i się zaczęło. Chciałam spędzić te wakacje tutaj anonimowo, jako Sofia nie piłkarka tylko chrześnica  Luisa Enrique. Tylko że obie rzeczy były złe. Teraz wiem że klubem który prowadzi wujek jest właśnie klub gigant FC BARCELONA. Złapałam się za głowę, co ja sobie myślałam że będę tutaj tylko jako chrześnica Enrique? Myliłam się. Pomknęłam szybko koło wujka ale dwóch umięśnionych piłkarzy uniemożliwiło mi to.

-nigdy nie widziałam by jakaś dziewczyna umiała tak podbijać-zaśmiał się Hiszpan

Doskonale ich znałam, kto by ich nie znał prawda?

-bo ona nie jest zwykła-dodał mój chrzestny- to moja chrześnica i naj...-zatkałam mu buzie

Piłkarze unieśli brwi

- i najlepsza kucharka na świecie-wypuścił powietrze z ust

Pokiwałam zgodnie głową i miałam okazje by się wymknąć. Otóż to nie było takie proste bo nie wiedziałam jak wyjść. Wejście to jedno ale wyjście to drugie. Byłam tu pierwszy raz każdy by tu się zgubił....prawda?

-może pokazać wyjście?-spytał Brazylijczyk

Tłumaczyłam to sobie na hiszpański i gładko odpowiedziałam

-przydałoby się-skinęłam głową nie zważając na wcześniejszą sprawę

Brazylijczyk szedł i pokazywał mi drogę. W czasie gdy byliśmy przy wyjściu dogonił mnie Raf. Całkowici o nim zapomniałam, tak mnie piłka pochłonęła i by oni nie dowiedzieli się kim jestem.

-Gotowa na dalsze zwiedzanie?-przywitał się ze mną Raf. Dani zmarszczył brwi nie wiedząc o co chodzi

-Dani poznaj albo już poznałeś moją przyjaciółkę Sofię- uśmiechnęłam się

-Dani Alves miło mi-podał mi dłoń a ja ją uścisnęłam

-to już jak się znacie zabiorę swoją przyjaciółkę na zwiedzanie-dodał i odciągnął mnie od uśmiechniętego Bruneta

-ta twoja przyjaciółka nieźle narobiła nam zdziwienia swoimi odbiciami-poklepał go po plecach

-w końcu jest-walnęłam go- rodziną Luisa-dodał szybko

-Luis ma niezłe geny-zażartował Alves

-i przesympatyczną chrześnicę-uśmiechnął się do mniej Raf

-długo się znacie?-zapytał Dani

-tak od małego-dodałam sprawdzając czy nikt za nami nie idzie.Taki dawny nawyk,wiecie duchy i te sprawy ewentualnie piłkarze

Pokiwał głową z uśmiechem i wsiadł do samochodu

-Mów mi Dani-krzyknął i odjechał śmiejąc się głośno,pokiwał nam jak odjeżdżał szczerząc się jak małpa

-on tak z każdym?-spytałam idąc korytarzem wprost do samochodu bruneta

-najczęściej ale jest najbardziej pokręcony-pokiwał głową i zaczęliśmy zwiedzanie

Kolejnym punktem programu okazała się wizyta w klubowym muzeum. Ten klub jest gigantem i zawsze nim będzie, tak stwierdziłam patrząc na wszystkie puchary i nagrody. Pamiętam jak zaczynałam swoją karierę a teraz pomyśleć jak ona się rozwinęła od tamtego czasu.  Oglądałam wszystko z zachwytem i przypominając sobie że największe legendy piłki jak sam Ronaldhnio tutaj grał jest zaszczytem. Dech zapierał mi się w piersiach wchodząc do ich szatni. Weszłam nieśmiało na co Raf wybuchnął śmiechem

"Baby, all I want is you"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz