Rafael szturchnął mnie gdy dojechaliśmy do domu. Wysiadłam tak szybko jak tylko się dało. Nie patrzałam pod nogi ale obok mnie był Raf więc w razie czego by mnie złapał albo przytrzymał. Otworzyłam drzwi kluczami które dostałam od wujka i szybko pożegnałam się z Rafaelem buziakiem w policzek po czym zniknęłam za drzwiami. Nie sądziłam że jeden dzień może być tak wyczerpujący. Te wakacje zapowiadały się niesamowicie. Przetarłam oczy gdy stawiałam nogi na schodach. Słyszałam jak wujek już chrapie, cały on. Pchnęłam drzwi od mojego pokoju i zręcznym ruchem położyłam się na łóżku , pragnęłam snu. Zasnęłam. Spałam kilka godzin nim usłyszałam jak ktoś się krząta na dole. Głowa wciąż leciała mi na poduszkę a ja nie odrzucając tej siły położyłam się z powrotem. Długo to nie trwało, ktoś zapukał do pokoju. Musiałam lekko się podnieść by uzyskać ostrość widzenia.
-Sofía za 15 min śniadanie-szepnął mój chrzestny
Spojrzałam na zegarek była 9:30. No tak na dziesiątą miał trening. Kiwnęłam głową że rozumiem i że za chwilę zejdę. Luis nic nie wiedział ale od wczoraj planowałam jechać z nim na dzisiejszy trening bo inaczej Raf nie dałby mi spokoju a ja muszę znowu poczuć murawę, moje wakacje to przebywanie na murawie. Wywlekłam się z łóżka nawet nie patrząc w lustro bo pewnie nie jeden upiór by się przestraszył. Wyjęłam szybko zielony T-shirt na ramiączkach i krótkie spodenki. Nałożyłam na siebie ubrania i popędziłam do łazienki. Zdjęłam z siebie wszystko i wskoczyłam pod prysznic. Umyłam włosy i nałożyłam odżywkę. Owinęłam ciało ręcznikiem i następnie wytarłam je. Założyłam na siebie przygotowaną odzież, zabrałam się za układnie włosów. Postanowiłam że zostawię je rozpuszczone. Byłam gotowa. Poprawiłam ostatni raz włosy przed lustrem i zeszłam na dół do Luisa. Wujek przywitał mnie szerokim uśmiechem i buziakiem w policzek. Znowu to robi, traktuje jak małą dziewczynkę. I za to go kochałam, choćbym nie wiem ile go nie widziała nadrobi to jednym ciepłym uśmiechem. Położył przede mną okulary słoneczne.
-taki znak rozpoznawczy rodziny Enrique-zaśmiał się następnie ja założyłam je sobie na oczy. Były nieziemskie. Lekko złotawe oprawki i szkiełka w odcieniu oceanicznego błękitu. Takie jakie uwielbiałam. Wypiłam szklankę soku z pomarańczy i zanim wujek wyszedł musiałam go zapytać czy mogę jechać z nim na trening. Dostałam już z 5 wiadomości od Rafy czy przyjadę i wyglądały tak
Rafcio:Wstałaś już ? i co przyjedziesz? :D
Rafcio: Pytałaś się Luisa?
Rafcio: Czekam na ciebie :*
Rafcio: Przyjechać po ciebie?
Rafcio:Nie spóźnij się i przygotuj się na odprowadzkę po najlepszych miejscach :**
Pokręciłam w niedowierzaniu głową i ruszyłam w stronę chrzestnego.
-wujku! zaczekaj-powiedziałam głośno w stronę Hiszpana
-tak Sofia?-uniósł brew
-bo tak sobie pomyślałam czy mogłabym z tobą pojechać na trening?.....-bawiłam się palcami
-nie ma problemu-machnął ręką- czekałem aż to powiesz-zaśmiał się i spojrzał na mnie
Wzięłam torebkę i ruszyłam za Enrique. Wystawił samochód z garażu. (Całkiem całkiem ten samochód) Powiem wam że wyobrażałam sobie że wujek takim jeździ i tak się stało. Wsiadłam od strony pasażera po szybkim zapięciu pasów chrzestny odjechał z podjazdu. Włączyłam radio i się odprężyłam. Leciała hiszpańska piosenka która poprawiła mi humor. Uśmiechnęłam się szeroko gdy zobaczyłam że wjeżdżamy na teren ośrodka treningowego. Hiszpan zatrzymał pojazd i oboje z niego wysiedliśmy. Wujek w czasie gdy wysiadł musiał odebrać telefon i musiałam na niego poczekać. Spojrzała na zegarek 9:59 zaraz powinni zjeżdżać się piłkarze. Chrzestny idąc i rozmawiając przez telefon szedł do środka, w dodatku prowadził i instruował co gdzie jest także mnie. Jak zawsze robi wszystko na raz a później nie wie gdzie ma kluczyki od samochodu. Ciekawe czy będzie pamiętać że ja je mam. Słuchałam instrukcji wujka i tak oto znalazłam się w środku ośrodka treningowego drużyny wujka. Na murach zewnętrznych widziałam napis FC Barcelona ale nie wiedziałam czy wujek ją rzeczywiście prowadzi. Gdyby to była prawda....czyli za chwilę mieli się tu zjawić piłkarze w składzie: Lionel Messi Gerrad Pique Dani Alves.... Odetchnęłam głęboko i udałam się na trybuny. Hiszpan poszedł w stronę swoich "doradców" i pokazał gdzie mam dalej iść. Tak jak się spodziewałam było pusto. Zasłoniłam ręką usta i jeszcze raz przemyślałam czy to był dobry pomysł by wujek mnie tu przywoził... A jeśli nikt nie może wchodzić na trening? Biłam się z myślami aż usłyszałam głosy z dołu. Siedziałam dość blisko wyjścia z tunelu i słyszałam męskie głosy. Gdy wychwytywałam poszczególne słówka zrozumiałam że to piłkarze. Minęło 10 min od usłyszenia głosów i zobaczyłam ich. Wychodzili w dwójkach i trójkach. Żaden z nich mnie nie zauważył bo schowałam się za ławką rezerwowych. Wiem że głupio się zachowałam ale bałam się że mnie wyrzucą albo coś i wujek będzie miał kłopoty. Gdy chrzestny wyszedł mogłam "pojawić się" tak oficjalnie. Chłopaki zajęli się treningiem a ja mogłam nie martwić o to że mnie zauważą. Trening tak jak trening kółka później ćwiczenia i gra. Normalnie ale to co innego to było coś niezwykłego. Wygłupiali się. Śmiali, jeden na drugiego wskakiwał i tak na okrągło. Na śmiałam się. Wujek odchodził od zmysłów żeby ich uspokoić. Chrzestnemu się udało. Zaczęli normalnie się zachowywać ale oglądanie ich gry było przyjemnością. Gdyby tylko..... Już myśle o grze. Ale taka już moja natura, odkąd pamiętam zawsze przebywałam na powietrzu a najczęściej na boisku. Zabrzęczał mi telefon i musiałam go odblokować. Wyjęłam go i zobaczyłam że dostałam sms od :Christina
Christina: I jak tam w naszej Barcelonie? xD
Musiałam odpisać inaczej żyć mi by nie dała
~Jestem obecnie na treningu klubu wujka, magiczna mówię ci.
Christina: Jak spotkasz jakiegoś naszego ulubionego piłkarza to przywieź mi autograf xD
~Nie zapomnę, a ty pozdrów Jorge i wszystkich :*
Christina: Pocztówki!
~Tak tak
Christina: Wróć cała a nie znowu będzie na pół połamana.
Z tym połamaniem długa historia i nie warto jej tu opowiadać
~Wcale tak nie było xD wrócę jak najszybciej Trzymajcie się i w razie czego dzowń :*
Christina: Zadzwonię jutro bo dzisiaj zwiedzać idziemy z ciocią Leilą xD
Miała wujków w Ameryce i leciała na wakacje do New York"u
Mnie została Barcelona.
Schowałam telefon i wróciłam myślami do chłopaków i wujka. Właśnie skończyli a wujek stał przed ławką grzebiąc w papierach. Zeszłam z trybun i ponownie od 4 dni stanęłam na murawie. Czułam się w wniebowzięta. Mój uśmiech był wielki, piłka leżała tuż obok mnie. Chrzestny był zajęty a ja skorzystałam z okazji i podrzuciłam sobie piłkę. Zaczęło się, podbijałam z jednej na drugą. Ponownie to robię, nie mogę się od tego oderwać. Nawet nie zauważyłam gdy przestałam liczyć ile już zrobiłam. Usłyszałam głosy. Gdy odwróciłam się wciąż podbijając piłkę zobaczyłam wpatrujących się we mnie piłkarzy
Cholera.
CZYTASZ
"Baby, all I want is you"
FanfictionNeymar-On sławny piłkarz, imprezowicz, zawodnik FC Barcelony, przyjaciel, syn Czy pojawienie się pewnej dziewczyny, spotkanie jej przypadkowo w klubie odmieni jego życie Czy z poznania jej bliżej coś się wydarzy? Czy będzie mógł o niej zapomnieć? SO...