Rozdział 2

663 32 1
                                    

Gdy tylko weszłam do domu, od razu przywitał mnie mój dalmatyńczyk- Mozart.

-Cześć córciu! Jesteś później-mówiła z kuchni, postanowiłam się udać do niej-o matko a ty co?

-Szłam pieszo, spóźniłam się na autobus-.

-Ej to trzeba było zadzwonić po starszego brata, po mnie-.

-Auto Trevora jest warsztacie, a skąd miałam wiedzieć, że dziś wyjdziesz wcześniej z pracy-.

-Racja, bo wiesz co- powiedziała z swoim chytrym uśmiechem- mogłabyś jeździć z Harrym! Zadzwonię do Anne! To jest dobry pomysł!-.

-Mamo nie! Nawet się nie waż!- a ona już wyciągnęła telefon z kieszeni swoich dżinsów.

-Mamo jesteśmy dorośli! Nie możesz!-westchnęła.

-Dobra, dobra- podniosła ręce w geście poddania- ale proszę nie wracaj codziennie w takim stanie. Nie znajdziesz sobie takim sposobem chłopaka. A tak w ogóle to nie jest twoja koszula, to jest męskie-.

-Dobra mamo, idę wziąć ciepłą kąpiel-.

-Charlotte! Kogo to koszula! Czyżbyś znalazła sobie wreszcie jakiegoś młodzieńca?-.

-Ughhh... Harrego, to koszula Harrego, bo przez przypadek wylał na mnie cole więc mi dał swoją koszule-.

-Romantycznie! Czyli Hottie ma jednak szanse!- westchnęłam i nic nie odpowiadając udałam się prosto do mojego pokoju, jednak jakie było moje zdziwienie, w moim pokoju nie było żadnych mebli.

-Mamo!!!!!-krzyknęłam.

-Nie drżyj się jestem tu- powiedziała wchodząc po schodach- Trevor się wyprowadza więc już wziął swoje rzeczy, dlatego wraz z ojcem stwierdziliśmy, że jako najstarsza to ty dostaniesz największy pokój a Brandona i Ethana rozdzielimy by każdy miał swój pokój- udałam się do swojej nowej sypialni. Wszystko było już poukładane.

-Widzę, że serio dziś byłaś wcześnie w domu i się nudziłaś-uśmiechnęłam się i przytuliłam ją.

-Twoi ukochani bracia mi pomogli-.

-Kupiłaś im nową grę?-.

-Bezinteresowności w nich w ogóle nie ma...- westchnęła-dobra serio idź się umyj, bo wiesz czasem warto- puściła do mnie oczko i się zaczęła śmiać a ja jej zawtórowałam. Moja rodzina serio nie jest w normalna ale za to ją kocham.

Po tym jak skończyłam moją gorącą kąpiel, przypomniałam sobie, że nie wzięłam ubrań na zmianę. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i wyszłam z łazienki.

Ten nowy pokój ma jeden bardzo dobry plus, ma garderobę! Więc spokojnie mogłam się tu przebrać, postawiłam na krótkie legginsy a do tego zwykły szary t-shirt z jakimś napisem.

-Mam niezłe stad widoki, ale szkoda, że schowałaś się do tej garderoby- usłyszałam po tym jak rzuciłam się na moje łóżko. To był Harry. Kurwa. Jego pokój jest z tej strony co mój, do tego i ja i on mamy balkony a pomiędzy barierkami jest może 3 metry odległości... Ekstra.

-Widzę, że muszę zapamiętać by zasłaniać okna zasłonami-.

-Mi to serio nie przeszkadzało-stał oparty o barierkę i palił, dlaczego teraz nie pada huh?

-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać! Brawo Styles udało ci się mnie nabrać, udało ci się nabrać głupią, naiwną gówniarę z pierwszej klasy. Oklaski dla pana!- zamknęłam drzwi balkonowe i rzuciłam się na łóżko. Powinnam jeszcze zasunąć żaluzję ale najzwyczajniej nie mam siły, dziś mi nic nie zadali więc włączyłam laptopa i na Spotify włączyłam płytę Ed'a Sheerana. Wsłuchując się w jego magiczny głos, po prostu odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Just A Dirtbag BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz