Rozdział 22

427 17 1
                                    

-O nie!!! To są chyba jakieś żarty!- stoimy wszyscy razem przy recepcji a ja nie wierze, co się właśnie stało.

-Lottie, tak wyszło lepiej, nie ma pokoi jedno osobowych więc gdzie miał by spać Harry? No jak ci bardzo zależy możemy wymienić wasz pokój na czteroosobowe ale wtedy będziecie razem z Ethanem i Brandonem. Chcesz tego?-.

-Ughhh...-odpowiedziałam zirytowana, wiadomo, że tego nie chciałam, robiłabym za niańkę, musiała chodzić wcześnie spać a o 6 miałabym już pobudkę, nie dzięki.

-Widzisz i po co robisz sceny na środku hotelu, idźmy już bo ludzie się na nas dziwnie patrzą- oznajmiła moja mama rozdając wszystkim klucze do swoich pokoi.

Okazało się, że ja z Harrym mamy pokój o piętro wyżej, w sumie może to i dobrze.

Właśnie stoję wraz z Loczkiem przed pokojem 214, przekręcam powoli kluczyk i po chwili oboje już jesteśmy w naszym pokoju.

-To są chyba jakieś żarty!-powiedziałam.

-Nie histeryzuj, to łóżko jest duże przecież się pomieścimy-.

-Nie chcę spać z tobą w jednym łóżku!-.

-Przecież spaliśmy tyle razy razem- usiadłam na łóżku.

-No tak ale patrz, znajdziesz sobie jakąś dziewczynę i co? Gdzie ja mam potem iść spać jak wy tu się będziecie pieprzyć?-.

-Lottie! Obiecuję, że nie będę się tu pieprzył z żądną nowo poznaną dziewczyną dobra?- powiedział rzucając się na nasze łóżko.

- Ughh... dobra i tak nie mam już nic do gadania ale! Ja idę się teraz pierwsza umyć!-.

-Wiesz, że oszczędniej by było wziąć razem prysznic- spojrzałam na niego a on poruszył znacząco brwiami. Wzięłam poduszkę i rzuciłam w niego.

-Niedoczekanie twoje- wstałam i pokazał mu język. Sięgnęłam do swojej walizki z której wyciągnęłam zwiewny, krótki kombinezon, czystą bieliznę i kosmetyczkę. Jest dopiero 17 godzina, wszyscy są zmęczeni po locie więc każdy się udał spać, jednak ja zamierzam pójść jeszcze po kolacji na spacer wzdłuż plaży.

Godzinę później leżałam wraz z Harrym na łóżku, ja czytałam nowego Glamoura a on leżał blisko mnie, bawiąc się moimi włosami i przy tym komentując wygląd modelek.

-Dobra ja idę na kolacje- wstałam z łóżka, chwyciłam swoją małą torebkę, do której wpakowałam telefon, parę drobnych oraz słuchawki.

-Czekaj! Pójdę z tobą-.

***

-Lottie wiesz?- szłam Z Harrym po promenadzie wzdłuż plaży, było stosunkowo mało osób, najczęściej mijaliśmy emerytów, którzy patrzyli się na nas wzrokiem pełnym wzruszenia, jedna emerytka powiedziała nawet do mnie „ trzymaj się go, wyglądacie na uroczą, zakochaną parę". Czułam się wtedy skrępowana, Harry jej tylko miło podziękował.

-Lottie?-.

-EEee tak? Huh? Co?-.

-Wydaje mi się, że mało o tobie wiem-.

-To co chciałbyś wiedzieć? Przecież znasz mnie długo, kurde znasz mnie całe moje życie-.

-Nie prawda, zawsze byliśmy tylko sąsiadami, do tego się nie lubiliśmy-.

-O nie Harry! To ty mnie nie lubiłeś, ja chciałam się z tobą bawić ale ty zawsze wolałeś grać na boisku i popisywać się przed dziewczynami-.

-Cóż od zawsze miałem ten urok, na który każda leciała- powiedział teatralnie.

-Mhm, jasne jasne wmawiaj sobie- zaśmiałam się.

Było już chłodno, zaczęło wiać, co sprawiło, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

-Zimno ci???- spytał Harry, jednak nie czekał na odpowiedź, tylko zdjął swoją czerwoną koszule w kratę, zostając w T-shircie, który miał pod spodem.

-Dzięki. Wiesz lubię tą koszule-.

-Jest twoja i tak wygląda u ciebie lepiej-.

Przybliżyłam się do niego i dałam mu małego buziaka w policzek- Naprawdę dzięki-.

-Ej zasłużyłem na lepszego całusa!- zrobił minę naburmuszonego trzylatka.

-Ciesz się z tego, bo to chyba i tak za dużo-.

-Dobra to oddaj tą koszule!-.

-O nie! Nie ma mowy!- krzyknęłam i zaczęłam uciekać- Ona jest moja!-. Cóż ja i mój wrodzony antysport i on kapitan drużyny mający 1.80m... cóż, nie miałam szans i po chwili poczułem jak chwyta mnie za nadgarstek. Co sprawiło, że się odwróciłam i wpadłam na jego umięśniony tors, spojrzałam w górę, w jego hipnotyzujące, zielone oczy. Po chwili poczułam jego usta na swoich, jednak to mu nie wystarczyło, moment później pogłębił pocałunek a ja nie zostałam mu dłużna. Jestem uzależniona od tego. Staliśmy tak, aż nie zabrakło nam tchu.

-No to możesz sobie zachować tą koszule- po raz ostatni musnął moje usta- chodźmy, wracajmy już-.

Nie mogłam nic odpowiedzieć, jedynie skinęłam głową, gdy szliśmy, żadne z nas się nie odzywało, jednak Styles chwycił moją dłoń i złączył ją ze swoją. Spojrzałam na nie, moja taka mała a jego taka duża, a jednak pasowały do siebie, potem spojrzałam na chłopaka, patrzył przed siebie, lecz na jego twarzy gościł uśmiech.

---------

Ej zmieniłam kraj do, którego polecieli, uznałam Włochy za jednak lepsze miejsce. Wybaczcie za zamieszanie.

Gwiazdkujcie i komentujcie <3

Wasza Princessofthe99

Just A Dirtbag BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz