Rozdział 4

782 33 5
                                    

Dziś jest sobota , w wtorek mama mnie odebrała ze szkoły, cóż spacery w deszczu nie służą zdrowiu. Miało to dwa duże plusy, pierwszy mogłam spokojnie oglądać "Once Upone a time", a drugi, nie widziałam się z Stylesem, lecz los chyba mnie nienawidzi, gdyż moja mama zaprosiła dziś do nas jego mame Anne wraz z mężem Robertem no i Harrym. Super. Chciałam się z tego wymigać, jednak moje próby poszły na marne a za karę jeszcze musiałam pomagać gotować.

-Dobra jesteś wolna, masz godzinę by się ogarnąć-powiedziała mama. Skinęłam głową i poszłam od razu do łazienki, gdzie pozwoliłam ciepłej wodzie chociaż trochę zrelaksować moje ciało.

Po piętnastu minutach wyszłam, rozczesałam swoje mokre włosy i zrobiłam facepalma, bo kurde ja nawet się nie umiem nauczyć na błędach. Znowu zapomniałam ubrań, więc wychodzę z łazienki z nadzieją, że Styles nie będzie w swoim pokoju.

-No no, chyba byłem grzeczny, że znowu zasłużyłem sobie na takie widoki- powiedział Loczek, opierający się o balustradę i palący papierosa. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie wygląda seksownie. Taki dupek a taki pociągający, ughh...

-Możesz sobie popatrzeć, bo obiecuję, że to ostatni raz-.

-Oj gwarantuję ci, że jeszcze nie raz cię zobaczę, ba nawet bez tego ręcznika, pode mną gdy- nie pozwoliłam mu dokończyć-.

-Zamknij się! I pozwól, że się ubiorę bo cóż mam dziś gości, wiesz przychodzi do mnie największy dupek na świecie-.

-Nie znam, to ktoś jeszcze przyjdzie oprócz mnie i moich rodziców-.

-Ughhh- powiedziałam ze zrezygnowaniem i zasunęłam zasłony.

Postanowiłam nie stroić się w jakieś sukienki, więc wybrałam czarne zwykłe rurki a do tego biała koszulkę, może trochę prześwitującą i pod to ubrałam czarny stanik. Przypadek? Już nie chciało mi się bardzo malować więc postawiłam tylko na puder, tusz i błyszczyk.

Piętnaście minut później usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Lottie!!! Otwórz!- krzyknął mój tata. Tak jak powiedział tak zrobiłam.

-Witaj Lottie- przywitała mnie uściskiem Anne, potem to samo zrobił Robert. Potem wszedł Harry i nie mógł oderwać ode mnie wzroku a raczej mojego stanika. Chrząknęłam-Wiesz oczy mam wyżej-. Stylesowie poszli już do jadalni gdzie siedziała już cała moja rodzina.

-Emmm wybacz, jednak to twoja wina-.

-Mhm... dobra idźmy i skończmy tą całą szopkę jak najszybciej-.

-A ja myślę, że to może być bardzo ciekawy wieczór-uśmiechnął się cwanie.

Godzinę później.

Właśnie jemy deser i serio jak Harry, który siedzi obok mnie zaraz nie zabierze tego łabska z mojego kolana to nawrzeszczę na niego tutaj przy rodzinie. Spoglądam na niego dyskretnie wzrokiem mordercy a ten się uśmiecha, tak jakby mu o to chodziło.

-Przepraszam- wstałam nagle- ja już nie mogę. Mamo mam ci w czymś pomóc?-.

-Nie córeczko- córeczko? Ona tak do mnie nie mówi, chyba, że coś wymyśliła. O nie!- to pójdź z Harrym do twojego pokoju- uśmiechnęła się. Spojrzałam na Anne, która wymieniła porozumiewcze spojrzenie z moją wyrodną matką, potem na Harrego, który się szczerzył jak głupi do sera i również wstał.

-Kolacja była bardzo dobra, dziękuję- powiedział normalnie jak dżentelmen. Proszę skończcie wszyscy już to przedstawienie, bo się zaraz zrzygam.

-Cieszę się, że ci smakowało. Dobra dzieciaki idźcie już-.

Idąc po schodach, gdy zniknęliśmy już z pola widzenia rodziców, poczułam jak dostaje klapsa łapą Stylesa.

-Wybacz, od dawna chciałem to zrobić- i już nie wytrzymałam, jednak nic nie powiedziałam. Udaliśmy się do mojego pokoju.

-Kurwa, Harry czego ode mnie chcesz! Ja pierdole! Jesteś nienormalny, co to było to pod stołem! A teraz? Jeszcze przed imprezą byliśmy jak obcy ludzie, a teraz nagle się mnie uczepiłeś jak jakiś wrzód na tyłku!!!-.

-Ej uspokój hormony co?-.

-Ja ci zaraz uspokoję to gębę jak ci przywalę!-.

-Agresywna, pociągają mnie takie, jednak wolałbym wykorzystać to w inny sposób- podszedł do mnie, przyparł mnie do ściany i to wszystko działo się za szybko. Nie umiałam zareagować a po chwili poczułam jego usta na swoich. Jedną ręką trzymał moje nadgarstki nad moją głową, natomiast drugą uszczypnął mój pośladek, co spowodowało, że jęknęłam a on brutalnie poruszał swoim językiem, walczyłam z nim o dominację, jednak on wygrał a gdy zabrakło nam tchu przestaliśmy.

-Kurwa!-powiedziałam jak to wszystko do mnie doszło.

-Też kobieta-.

-Dlaczego to zrobiłeś?-.

-Podobało ci się-.

-Nie, miałam o wiele lepsze pocałunki- co za kłamstwo.

-Tak? Mogę ci udowodnić jeszcze raz-nadal trwaliśmy w tej pozycji, a on patrzył w moje oczy.

-Puść mnie!- i tak zrobił.

Harry:

Kurde, wreszcie mogłem posmakować tych ust. To był jeden  z moich lepszych pocałunków i jej zapewne też. Co za kłamczucha. Ma rację z tym, że nagle od imprezy jestem jak to ona określiła „jak wrzód na tyłku", jednak zainteresowałem się nią już wtedy gdy przyszła do naszego liceum. Wiadomo widywałem ją praktycznie codziennie przez całe życie, jednak dla mnie zawsze była tą młodą dziewczynką, wiecznie nie dojrzałą. A przychodząc do szkoły wyższej wreszcie dojrzała, stała się kobietą. Tylko wtedy ja miałem dziewczynę. Potem nie miałem okazji jak sprawić, żeby zwróciła na mnie uwagę, jednak los się nade mną zlitował i dał mi szansę, dokładnie w zeszłą sobotę, lecz nie może być w życiu za łatwo.

Nagle dostałem poduszką w głowę, co wybudziło mnie z transu.

-Co do kurwy?-.

-Wpadłeś w jakiś trans- i zaczęła się śmiać.

-Tak ci do śmiechu- Chwyciłem ją i rzuciłem na łóżko i zacząłem ją łaskotać.

-Nie ,przestań!-wiła się pod moim dotykiem, śmiejąc się. Mógłbym patrzeć godzinami na jej uśmiech- Pu..puś... puść mnie!-.

-Ładnie przeproś-.

-Pfff- zacząłem ją jeszcze mocniej łaskotać.

-Dobra. Już, stop! Przepraszam-.

-Miały być ładne przeprosiny- pokazałem palcem na policzek, ta tylko westchnęła wiedząc, że i tak ze mną nie wygra podniosła się lekko, i już chciała pocałować w mój policzek, jednak szybko odbróciłem głowę i trafiła w usta.

-Głupek- powiedziała i z powrotem położyła się na łóżku.

-Mogę być twoim głupkiem- powiedziałem kładąc się obok niej.

-Spasuję-.

-Ale nie rozumiem dlaczego nie chcesz?-.

-Jesteś dupkiem Styles, dziewczyny tylko pieprzysz. Ja taka nie jestem, sorry- no i właśnie to mi się w tobie podoba, że jesteś inna. Ugghh... Muszę sprawić, żeby inaczej mnie postrzegała.

Just A Dirtbag BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz