Rozdział 25

386 20 1
                                    

Harry

Jest już następny dzień, właśnie skończyłem jeść kolacje i szedłem z powrotem do swojego pokoju. Cały dzień nie widziałem się z Lottie, próbowałem, stałem pod jej drzwiami, pukałem, tłumaczyłem się jednak nic to nie dało. Siedziała tam cały dzień. Rodzina wiedziała, że coś się stało, jednak nic nie mówili, tym lepiej. Kurwa. Straciłem ją, ona mi ufała! Widziałem to, z każdym dniem byliśmy coraz bliżej, jednak wczoraj jak tańczyła z tamtym fagasem, tak mnie wkurzyła. Znaczy nie ona, co zazdrość, i podeszła Clarissa, chyba Clarissa w sumie nie wiem i wykorzystałem to, jednak wcześniej za dużo czasu spędziłem przy barze. Straciłem ją...

Rzuciłem się na łóżko i ciągle w głowie miałem ten moment w łazience... jej smutny wzrok, jej łzy, które były moją winą. Miałem ją chronić przed złem na świecie, a to ja się okazałem tym przed kim powinna być ochraniana.

Muszę się przewietrzyć.

***

Szedłem wzdłuż plaży, była wczesna pora, zbierało się na zachód słońca, więc parę osób spacerowało tędy. Były to albo pary, w moim wieku, a czasem nawet dziadkowie, parę rodzin z dziećmi, każdy był tu z kimś oprócz mnie i... Lottie!!! Byłem pewny, że dziewczyna, która siedziała na piasku to była właśnie ona!!!

Gdy byłem już blisko, do mnie podeszła jakaś dziewczyna. O nie! Już wiem kto to jest.

-O cześć Harry- przybliżyła się do mnie- nie wiedziałam, że się jeszcze spotkamy-.

-Ja też nie- odpowiedziałem jej oschle.

-Wiesz- zaczęła jeździć palcem po mojej klatce piersiowej- chętnie bym chciała powtórki z wczoraj-.

-Wybacz ale to był duży błąd to co wczoraj zrobiliśmy! Byłem pijany i nie kontaktowałem dobrze, nawet nie wiem jak masz na imię! Zostaw mnie-.

-Co?? Jestem Miranda!! Było wczoraj tak wspaniale! Tobie się nie podobało?-. Ooo czyli jednak nie Clarissa, ups.

-Nie podobało! To był mój najgorszy błąd w życiu!-.

-Chodzi ci o tą dziwkę, która wczoraj tam była i która teraz się na nas gapi?- spojrzałem na Charlotte, faktycznie obserwowała całe to zdarzenie, tak naprawdę to wszyscy plażowicze nas bezwstydnie patrzyli.

-Nie nazywaj jej tak! Jedyną dziwką tu jesteś ty!!! Więc odpieprz się!-.

-Czyli to przez nią! Okej- podeszła do niej, Lottie wstała, widziałem, że jest zdezorientowana, od razu również do nich podbiegłem- ty dziwko! I ty chcesz być z nim? Wyglądasz jak dziecko, ile ty masz wzrostu? 1.40m? Figura? Może byś schudła. A do tego płaska. Co ty widzisz w tej dziwce Harry? A może jest w pieprzeniu? Może ty lubisz takie niewinne? Cóż szybko mu się z nudzisz kochanie!-.

-Zostaw ją! Ona ci nic nie zrobiła!-powiedziałem. Lottie stała jak sparaliżowana, patrzyła to tylko na mnie to na Mirande.

-No cóż ale i tak się jej należy- odwróciła się ode mnie i uderzyła Lottie w twarz- no to cześć-. Uśmiechnęła się sztucznie i odeszła.

-Lottie! Naprawdę przepraszam! Chodźmy do hotelu! Musimy przyłożyć lód-przyciągnąłem ją do siebie.

-Zostaw- chciała się wyrwać- zostaw mnie!!!- i zaczęła okładać mnie pięściami. To przez ciebie dupku!!! To wszystko jest twoją pieprzoną winą!!-. Później jej agresja zamieniła się w bezradność i po prostu zaczęła płakać.

-Nienawidzę cię Harry! Nienawidzę!!! A wiesz co jest najgorsze?- spojrzałem jej w oczy- Że nadal nie jesteś mi obojętny! To tak boli!-.

Ucałowałem ją w głowę- Nie zasługuję na ciebie Lottie ale... kurde nie umiem cię zostawić-.

-Nie chcę, żebyś mnie zostawiał. Chociaż cię nienawidzę, to nie możesz mnie zostawić. Uzależniłeś mnie od siebie. Jesteś moim pieprzonym narkotykiem-.

-Nie zostawię cię- i usiadłem na piasku, przyciągnąłem dziewczynę jak najbliżej siebie, a słońce właśnie zachodziło.

Just A Dirtbag BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz