Rozdział 28

450 15 3
                                    


-Kurwa nareszcie!!! Co ty sobie myślisz kobieto! Tyle czasu, zero odznak życia!! Ja rozumiem, że miałaś Harrego no ale kochana! O przyjaciołach się nie zapomina! Naprawdę! Co to za przyjaciółka co awet nie zadzwoni, nie napisze głupiego sms „Hej miałam fajny seks". Żal mi cię! I siebie przy okazji też, bo jestem twoim przyjacielem!- wczoraj wróciliśmy już z powrotem do LA i właśnie rozmawiam z Dylanem i Soph. W sumie, to Dylan daje mi wywód o przyjaźni i czymś innym a Sophie skupia się na malowaniu paznokci.

-Dylan nadal jestem dziewicą, to że spałam razem z Harrym w jednym łóżku, to nie oznacza, że uprawialiśmy seks...-.

-Co to za facet, miał cię codziennie w łóżku-.

-Ughhh Dylan nie zawsze chodzi o seks, znaczy wiadomo, seks jest super ale to nie oznacza, że tylko o to chodzi a druga rzecz przecież nie są razem- powiedziała przyjaciółka a ja zaczęłam się wtedy uśmiechać, przypominając sobie pamiętną sytuację na plaży- Charlotte Marie Moretz! Czy to jest uśmiech „naćpałam się nutellą" czy „mam chłopaka"!!!-.

-To drugie- zaśmiałam się.

-O kurwa!!!!!!! Lottie!!! Lottie ma chłopaka, Lottie ma chłopaka- zaczęła piszczeć i krzyczeć- Dylan ty stary czubie wisisz mi hajs!!-.

-Shit... nie mogliście poczekać z tym jeszcze tydzień.... Tydzień to przecież nie jest dużo, a ja przez to straciłem 30$ i muszę wstawić to głupie zdjęcie na instagrama....-.

-Założyliście się? Nie wierze- zaczęłam się śmiać.

-Ej! Każdy sposób jest dobry by zarobić!- powiedziała Soph- a ja jestem w tym najlepsza! No kurde będę niezłą bizneswoman!! Uczcie się od najlepszej ciule! Dylan czekam od 5 min a ty nadal nie wstawiłeś tego zdjęcia na ig!-.

-Ughh.... Mogłabyś mi podarować!-.

-Mogłabym ale cóż jestem suką bez serca więc czekam!-.

-Boże dlaczego się z wami przyjaźnię?- spytałam nadal się śmiejąc.

-Helloł bo twój poziom popieprzenia jest równy naszemu!- odpowiedziała dziewczyna jakby to była najprostsza rzecz na świecie a potem wybuchła śmiechem.

-Cześć Lottie- usłyszałam nagle Harrego, obróciłam się i zobaczyłam mojego chłopaka ( nadal nie mogę się przyzwyczaić), który rzuca się na moje pięknie wyścielone łóżko- O hej Soph, cześć Dylan-.

-Siemka- odezwał się chłopak z laptopa- przez ciebie przegrałem zakład!-.

-Dobra to my już kończymy, nie będziemy wam przeszkadzać gołąbeczki, cześć- powiedziała przyjaciółka i już nie zdążyłam nic powiedzieć a połączenie od obydwóch zostało zakończone.

-No cóż i jesteśmy sami- powiedział brunet.

-Ehhh... jak ja to przeżyje-.

-No choć czekam na powitanie-.

-Wygoniłeś mi przyjaciół nie zasłużyłeś na to-.

-Nie zasłużyłem?-.

-Nope- nadal siedziałam na swoim krześle przy biurku.

-Sama tego chchaiłaś!- wstał, podbiegł do mnie, chwycił mnie i potem rzucił na łóżko- masz ostatnią szansę!-. Pokręciłam głową a on zaczął mnie łaskotać, piszczałam, żeby przestał, jednak on nic.

-Haa.. Haaarry Stop! Już! AAa... okej zasłużyłeś!- zaprzestał swoich tortur, on wisiał nade mną, więc gdy uspokoiłam oddech, przyciągnęłam go za koszulkę do siebie i pocałowałam go czule, jednak mu to nie wystarczyło, jedną ręką ścisnął mój pośladek co spowodowało, że jęknęłam więc otworzyłam usta, co pozwoliło mu zacząć taniec z moim językiem.

-Lottie zaraz będzie obi... o nie! Fuuu!!!- od razu odskoczyliśmy od siebie, do mojego pokoju wszedł Brandon- jesteście obleśni! Fuuuuu!- i wybiegł z pokoju, wcześniej trzaskając drzwiami.

-Lubię twoich braci ale mają niezły dar do wchodzenia w idealnych chwilach-.

-No cóż, są kochani- wzruszyłam ramionami.

-Dobra to na czym skońćzyliśmy- zaczął się już schylać a w tym momencie drzwi do mojego pokoju się otworzyły.

-Odsuń się od niej!- w drzwiach stał mój starszy brat Trevor, cóż przedstawienie czas zacząć...

-Eee jasne!- powiedział lekko wystraszony Harry? Co?

-Ręce przy sobie Styles!- powiedział a Harry od razu odsunął się ode mnie i usiadł na łóżku- dobra postawię sprawę jasno! Jak jej coś zrobisz to sprawię, że nie będziesz mógł mieć dzieci! Jasne?-.

-Taa jasne- odpowiedział Harry.

-Trevor co ty pieprzysz znowu-.

-Popsułaś chwilę! Dobra Styles, zawsze cię lubiłem a na obiad dziś jest kurczak, dobra to zejdcie zaraz na dół, dobra możecie się wymieniać śliną dalej- i wyszedł z pokoju.

-Serio! To nie moja rodzina!- powiedziałam ze śmiechem.

Just A Dirtbag BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz