Rozdział 33

373 14 5
                                    

Dziś taki długi, specjalnie dla was, w ramach rekompensaty za tak długie czekanie. :*

-Śpiochu wstawaj- obudził mnie głos Harrego, ja pierdole jaką on ma seksowną chrypę z rana!-Lottie, kochanie!-.

-Zostaw mnie w spokoju! Nie zrobię ci śniadania odpieprz się ode mnie idę spać!!!-.

-Ja tu próbuje być miły z rana a ty tak mi sie odwdzięczasz? Tak nie będziemy się bawić!- ściągnął ze mnie szybko kołdrę, podniósł mnie i przerzucił mnie sobie przez ramię, jak jakiś worek kartofli. Skierował nas na dół a ja go biłam po plecach wyzywałam, a ten się tylko śmiał.

-Powtórka z rozrywki kochanie!- powiedział jak otwierał drzwi od tarasu.

-Nie, Styles zatrzymaj się!!!- doskonale wiedziałam co on knuł.

-Teraz to nie ma, kara musi być!- zmienił moją pozycję na tak zwaną „pannę młodą" i nawet nie zdążyłam nic odpowiedzieć a wskoczył do basenu.

-Ty debilu!!! I za co ja cię niby kocham?- wyswobodziłam się z jego uścisku i podpłynęłam do drabinki. Gdy już chwyciłam się poręczy, on znowu mnie do siebie przyciągnął.

-Co Powiedziałaś?- uśmiechał się, więc pojawiły się te jego śliczne dołeczki.

-Wyzwałam cię od debila- uśmiechnęłam się chytrze.

-A potem?-.

-Nie wiem, przypominam sobie tylko to-.

-Przypomnę ci, powiedziałaś, że mnie kochasz, a wiesz co? Ja ciebie też kocham. Bardzo mi się podobało wczoraj, gdy krzyczałaś moje imię i ...- zatkałam mu buzię swoją dłonią.

-Dobrze już dobrze, wystarczy napaleńcu-.

-Ej ja jeszcze nie skończyłem swojej cudownej opowieści!-.

-I jej nie skończysz- pokazałam mu język i wyswobadzając się z jego uścisku, udałam się znowu szybko do drabinki jednak tym razem udało mi się wyjść, A Styles zrobił to samo. I udaliśmy się do domu by się ubrać i zjeść śniadanie. Oj dziś to mam ochotę na jego przepyszne naleśniki!

Parę godzin później

Siedziałam z Sophie na mojej kanapie i oglądałyśmy po raz tysięczny „Ostatnia Piosenka".

-Lottie, zostaniesz dziś w domu i popilnujesz rodzeństwa!-krzyknęła moja mama z kuchni robiąc lasagne.

-Ej Lottie ale dziś jest impreza u Zayna- powiadomiła mnie przyjaciółka, wciąż patrząc na gołą klatę Hemswortha.

-Ughhh... Mamo? Ale nie mogę!-.

-Córko kochana ja cię oznajmiam a nie pytam. Trevor nie może, a w ogóle on ciągle to ostatnio robił a ja z twoim ojcem umówiliśmy się z znajomymi na mieście. Tak wyobraź sobie, że my też mamy życie towarzyskie!-.

-Dobra dobra, nie chcę żebyś mnie jeszcze wydziedziczyła zostanę z tymi bachorami w domu- westchnęłam.

-Jesteś najukochańszą córką-.

-Bo jedyną, nie masz dużego wyboru-odpowiedziałam.

-Czyli zostajesz w domu, słabo...- Odezwała się Soph.

-No nic nie zrobię, a z jakiej okazji ta impreza?-.

-Urodzinowa- odpowiedziała spokojnie- Czekaj!- krzyknęła nagle-URODZINOWA!!!! Muszę kupić prezent o ja pierdole! To ja już lecę- wstała, pożegnała się szybko całusem w policzek i już jej nie było.

Nagle w salonie pojawiła się mama.

-A gdzie Sophie?-.

-Poszła już-.

Just A Dirtbag BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz