Rozdział 14

500 17 0
                                    

Pół godziny później

Właśnie próbuję wejść razem z Stylesem po schodach do mojego pokoju.

-Ooo jesteś wreszcie Charlotte!- no to mam przejebane.

Spojrzałam na swojego brata, który opierał się o ścianę na piętrze.

-Zanim dasz jakieś gówniane kazanie starszego, opiekuńczego brata... możesz mi pomóc? On nie jest wcale lekki!- Trevor skinął tylko lekko głową i od razu mi pomógł. Położyliśmy go na moim łóżku.

-Wiesz, możemy jutro pogadać? Znaczy dziś ale rano? Potrzebuję snu! Pilnie!-.

-Dobra- zaśmiał się-przygotuj się na gówniane kazanie starszego, opiekuńczego braciszka moja kochana młodsza siostrzyczko-cmoknął mnie w policzek.

-Tylko powiedz mi jedno? Jesteście razem?-.

-Nie, coś ty-.

-Szkoda bo go lubię, dobra ja spadam, tylko nawet gdybyście nie byli razem.... Proszę nie róbcie hałasu, if you know what I mean?-poruszył zabawnie brwiami.

-Wal się Trevor, nie będziemy się pieprzyć- i rzuciłam w jego stronę poduszką, jednak cóż, nigdy nie mam cela a co dopiero po alkoholu. On się tylko zaśmiał i wyszedł z mojej sypialni. Postanowiłam go rozebrać, każda dziewczyna z mojej szkoły na taką myśl ma od razu kisiel w gaciach. Cóż jestem chyba dziwna, bo chciałam zrobić to jak najszybciej i najlepiej nie patrząc.

Po chwili był już tylko w skarpetach- no helloł nie zdejmę tego! No i w bokserkach, nie byle jakich bokserkach, samego Calvina Klein'a, skłamałabym, że nie wyglądał seksownie. Poszłam szybko się umyć i ubrałam swoją piżamę, aktualnie była to za duża koszulka męska, która kiedyś dostałam z jakieś uczelni, miałam to w dupie myślałam tylko o ciepłym, wygodnym łóżku, więc jak najszybciej rzuciłam się na moje łoże, przykryłam się kołdrą i dziś chyba serio mam dzień dobroci dla zwierząt ponieważ dupka też okryłam. Gdy już zasypiałam, poczułam ciepłe ręce pod swoją koszulką i szept Harrego- Dobranoc kochanie-.

Parę godzin później

-Niech kurwa ktoś wyłączy to światło!!!-krzyczę gdy budzę się przez blask słońca. Czekaj.... Ja mam teraz okno od zachodu.... No to nieźle spałam, jednak mam to w dupie nie wstaję, tylko niech ktoś to wyłączy. Przekręcam się dupą do góry a głowę chowam pod poduszkę, przez co bluzka mi się podwinęła.

-Moretz, jeżeli nie chcesz bym cię przeleciał tu i teraz to proszę schowaj takie piękne widoki, no chyba, że jednak masz ochotę-. Szybko się wyprostowałam i po omacku poszukałam kołdry po czym się nią przykryłam.

-Pieprz się Styles-.

-Tylko z tobą-.

-Ughhh nie mam siły na takie przekomarzania! Idź truj dupę komuś innemu!-.

-Cóż, to ty nadajesz się do tego najlepiej-.

-Powinnam czuć się zaszczycona?-.

-No wiesz... już trzeci raz śpisz z kapitanem drużyny, największego przystojniaka w szkole, dużo mówi również boga seksu-.

-Może trochę samokrytyki?-nie doczekałam się odpowiedzi, więc stwierdziłam, że dał mi spokój. W jakim byłam grubym błędzie gdy nagle ściągnął ze mnie kołdrę. Przerzucił mnie jak worek od ziemniaków przez ramię i nagle biegł na dół. Krzyczałam waliłam w jego plecy.

-Puść mnie!! Ty pieprzony ....-nie dane mi było dokończyć gdyż wskoczył do basenu.

-Musiałaś ochłonąć kochanie!-powiedział z zadziornym uśmiechem.

-Osz ty!!!-i po chwili zaczęliśmy się chlapać jak małe dzieci.

-Dobra koniec! Harry skończ! Jestem już cała mokra! Wygrałeś!-powiedziałam zrezygnowana po bitwie zmierzonej z Stylesem, który teraz wyglądał nosz kurka wodna... świetnie. Jego loki opadły na jego twarz, miał tylko bokserki na sobie, jego klata, mięśnie a wisienką na torcie były tatuaże.

-Wiesz-podszedł do mnie bliżej a ja zaczęłam się cofać aż końcu dotknęłam plecami ściany basenu- możesz zrobić zdjęcie starczy na dłużej i –miał teraz lekką chrypę- nie przygryzaj tej wargi-.

-Dlaczego?- zmarszczyłam brwi.

-Bo mam ochotę zrobić to- i po chwili poczułam jego usta na swoich, oczywiście oddałam pocałunek.

-Dzieciaki!!! Gdzie jesteście?-usłyszałam głos mojej matki.

-Osz kurwa!!!-.

-O tu jesteś Lottie- spojrzała na mnie potem na Harrego- Cześć Harry zjesz z nami kolacje prawda? Będzie za jakąś godzinę?-.

-Tak chętnie pani Moretz- powiedział.

-Nie mów Pani, jestem Teri chociaż mam nadzieję, że niedługo będziesz mógł do mnie mówić mamo-. Tego już było za wiele! Musiałam jak najszybciej się stamtąd ulokować! Szybko podpłynęłam do drabinki i pobiegłam do swojego pokoju. Podeszłam do szafy by wziąć suche ubrania, poczułam czyjąś dłoń, która chwyciła mój nadgarstek. Nie patrząc na osobę za mną wiedziałam kto to.

-Przepraszam-powiedział a ja się odwróciłam by spojrzeć mu w oczy

-Nie Harry, to nie twoja wina. A co odnośnie tego co się zdarzyło przed jej przyjściem-spojrzał na mnie zaciekawiony-to nie powinno mieć miejsca. Musimy o tym zapomnieć-.

-Uczuć się nie wyprzesz-.

-To koniec rozmowy- minęłam go i udałam się do łazienki.

Pół godziny później

Siedzimy wszyscy razem przy stole. Okazało się, że Trevor był dziś z braćmi na plaży, wtedy co miała incydent w basenie, który każdy udaje, że nie pamięta. Matka o nim nie wspomina, jednak jej chytry uśmiech na twarzy mówi tylko o jednym, ona coś knuje! Kocham ją, jest najważniejszą kobietą w moim życiu, jednak są takie momenty, np. taki jak ten gdy po prostu mam ochotę ją udusić.

-Wiecie co, gadałam wczoraj z Anne- a nie mówiłam! Nie chcę wiedzieć co te shipperki uknuły!- jedziemy na wakacje razem z Stylesami!!!-powiedziała uradowana a ja czułam, że moja szczęka leży na podłodze.

-Jedziemy do Stylesów na działkę nad jezioro!-powiedziała uradowana. Mama się cieszyła, widziałam jak kątem oka Harry również podziela jej entuzjazm, chłopcy zaczęli skakać, Trevor miał wszystko w dupie i przeglądał zapewne facebooka a tata patrzył na tą całą szopkę z uśmiechem na ustach, cieszył się, że wszystkim się podoba ta informacja. Potem jego wzrok padł na mnie- córeczko zamknij buzię bo ci muchy wlecą-.

Just A Dirtbag BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz