2.

7.3K 359 8
                                    

-Prawdziwi przyjaciele nie istnieją, wszyscy ludzie to skończone dupki i zdrajcy! – wrzasnęłam na tyle głośno, aby Nicole usłyszała to zza drzwi łazienki. Dam sobie rękę uciąć, że przewróciła oczami. – Chociaż może... A nie, czekaj! Jednak nie!

-Otwórz te drzwi, baranie, to tylko USG... Wstęp do prowadzenia twojej ciąży, to ważne, głupolu! - usłyszałam jak walnęła otwartą dłonią w czoło.

-Chyba nie jestem na to gotowa. – jęknęłam.

-Już cię umówiłam, idiotko! – otworzyłam drzwi, a ona opierała się o ścianę przy drzwiach do sypialni mojej i Mike'a. Spojrzała na mnie z nadzieją, a ja mordując ją wzrokiem wystawiłam jej środkowego palca.

-Suka. – burknęłam, wchodząc do pokoju i przebierając się. Kiedy zdjęłam koszulkę, spojrzałam na swój jeszcze płaski brzuch w lustrze i pogładziłam go. Nicole podeszła i stanęła za mną.

-Wyobrażasz sobie, że masz tam maluszka, który w przyszłości będzie miał twój prosty nosek i głęboko czekoladowe oczy, jak twój chłopak?

Uśmiechnęłam się słabo. Chłopak.

„...Myślałem nawet o ślubie..."

Zdanie wypowiedziane przez Michaela przebiegło mi przez głowę. Wtedy, przez napływ emocji, nawet nie zwróciłam na nie uwagi. Czyli naprawdę chciał spędzić ze mną swoje życie... Mimo wszystko bałam się powiedzieć mu o dziecku. Co jeżeli wtedy już nie będzie tego chciał? Co jeżeli... mnie zostawi?

-Casey? Czemu płaczesz? – Zorientowałam się, że z moich oczu pociekły łzy.

-J-ja... - zacięłam się. – Co jeżeli on się przestraszy, jak dowie się o dziecku? – ostatnie słowo wyszeptałam.

-Cas, błagam. On tak mocno cię kocha... To dziecko jeszcze bardziej was do siebie zbliży, zobaczysz. Poza tym, mam dla ciebie wiadomość, ale nie mów chłopakom, bo mnie zabiją, za to, że się wygadałam. – Kiwnęłam głową, nie spuszczając wzroku ze swojego odbicia. A konkretnie – brzucha. – Mike za jakiś czas przyjedzie!

-Jak to? – zachłysnęłam się powietrzem.

-Powiedział dla Dylana, że jest mu źle bez ciebie, tak jak tobie bez niego. Urwie się z zajęć w jeden piątek, pod pretekstem choroby i przyleci.

-N-Nicole... Ale ja kurwa jestem w ciąży! – jęknęłam, odwracając się do niej przodem. Leżała niewzruszona na naszym łóżku.

-Ja uważam, że to będzie idealna okazja, żeby mu powiedzieć. – przewróciła oczami. – Masz miesiąc na decyzję kochaniutka, powodzenia. A teraz jedziemy na to kurwa USG, bo się spóźnimy!

~*~

-Casey Williams, zapraszam. – starsza pani w stroju pielęgniarki z niechęcią wyczytała moje nazwisko, przejeżdżając wzrokiem po kartce. Nicole wstała pierwsza i pociągnęła mnie za dłoń do przyciemnionego pomieszczenia. Poczułam się jak w filmie grozy i przez chwilę w głowie leciała mi nawet tradycyjna melodia z tandetnych horrorów. W głębi gabinetu siedziała niewysoka, ruda kobieta z wyglądu przypominająca Amy Adams, tą aktorkę. Włosy miała spięte w estetycznego koka i uśmiechała się do nas ciepło. Moje mięśnie nieco się rozluźniły. Nawet nie zarejestrowałam, kiedy je napięłam.

-Cześć dziewczyny, która to Casey? – Nicole wskazała na mnie i usidła na krzesełku w głębi pomieszczenia. – Jestem Chloe, poprowadzę twoją ciążę, połóż się tu. – wskazała na jakby leżak, obok którego stała jakaś aparatura. Byłam już u ginekologa, dla mnie to nic nowego, ale badanie USG przechodzę pierwszy raz. Niepewnie podeszłam i położyłam się, na powrót napinając mięśnie. Chloe podwinęła mi koszulkę i zaczepiła o nią, jak i gumkę Joggerów ręcznik paierowy, a następnie wylała na mnie żel i wybrała jedną gałkę z czterech, wkładając w zimną maź. Nieco się spięłam i wciągnęłam mocno powietrze. – Spokojnie, to nic takiego. Od jak dawna wiesz o ciąży?

-Ponad miesiąc. – burknęłam niepewnie. Chloe przytaknęła.

-Masz 22 lata, tak? – ponownie zadała pytanie, jeżdżąc gałką po moim brzuchu i patrząc na monitor. Zauważyłam, że kiedy się skupia, zasysa dolną wargę.

-Tak.

-Wybacz, muszę zadać to pytanie. Znasz ojca dziecka? – spojrzała na mnie przelotnie. Nieco się oburzyłam.

-Oczywiście. – burknęłam.

-Przepraszam, po prostu większość dziewczyn, które przychodzą tu same nie znają, a dla mnie jest to istotne. Twoje papiery przejrzałam, z twojej strony dziecko nie ma żadnego zagrożenia, ale muszę znać również ojca.

-Michael Anders. – Chloe skinęła do pielęgniarki, a ta wystukała coś w komputerze. Rudowłosa wróciła wzrokiem do monitora. Zmarszczyła brwi.

-Gdzie jesteś, maluchu... - szepnęła, znowu zasysając wargę. Zjechała w inne miejsce i wtedy uśmiechnęła się. – Tu cię mam! Spójrz. – kliknęła jakiś klawisz, zatrzymując tym obraz i przekrzywiła monitor w moją stronę. Z głośniczka było słychać cichutkie bicie serca, a na monitorze pokazał się już niewyraźny zarys dziecka. Studiowałam medycynę i wiem, że dziecko w tym miesiącu ciąży nawet nie przypomina człowieka, ale mimo wszystko uśmiechnęłam się szeroko. – Widzisz, tu, ten kształt...

-Studiuję medycynę, wiem. – przerwałam jej, a radość niemal wytrysła ze mnie strumieniem. Nicole również podeszła.

-Ja nic nie widzę. – burknęła. – Ale słyszę.

-Michael też czysty, dziecko powinno urodzić się zdrowe jak rydz. – nawet zgorzkniała pielęgniarka uśmiechała się. Chloe zabrała gałkę z mojego podbrzusza i zdjęła ze mnie ręczniki, podając inne i dając mi polecenie, abym się wytarła.

-Casey, przyjdź do mnie za tydzień na kontrolę i tak będziemy się spotykać co siedem dni, sobota o 16. Dobrze? – potaknęłam. – A teraz zmykajcie i do zobaczenia!

Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy. Uśmiech nie schodził mi z twarzy i towarzyszył, aż nie znalazłam się w mieszkaniu moim i Michaela.

-Kurwa! – przeklęłam pod nosem, kiedy coś do mnie dotarło. Przyleci w piątek. Słowa Nicole obiły się w mojej głowie echem. Wyleci w niedziele. A w sobotę o 16 mam się stawić na kontrolę!

Houston, mamy problem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak tam u was, pingwinki? 

Otóż mam już plan na najbliższe rozdziały i trochę się dziać będzie, mam nadzieje, że mnie nie zabijecie Xx 

Kocham! 

Stay With Me || book 2 ✔Where stories live. Discover now